11

903 35 0
                                    

Rano, kiedy Taehyung się obudził, nikogo oprócz niego nie było w domu. Zasmucił się jak tylko zdał sobie z tego sprawę. Wziął do ręki stary telefon Jungkooka, który ten dał mu dzień wcześniej. Zmartwiony, napisał wiadomość do starszego, pytając gdzie jest.

Tae :
Jungkookie, czemu nie ma cię w domu? Gdzie jesteś? Coś się stało?

Gdy wysłał wiadomość, siedział bezczynnie, wpatrując się w ekran urządzenia. Rozległ się charakterystyczny dźwięk przychodzącej wiadomości. Kim zupełnie się go nie spodziewał, przez co wystraszył się, podskakując na kanapie.

Kookie :
Niedługo będę w domu, nie martw się, maluchu ;*

Taehyung odetchnął z ulgą. Nie uzyskał odpowiedzi na żadne z zadanych pytań, ale informacja, że starszy wkrótce wróci, sprawiła, że chłopiec całkowicie zapomniał o wszystkim innym. Chciał by Jeon znów był przy nim.

Jungkook, tak jak pisał, niebawem pojawił się w domu. Młodszy przywitał go, już od progu przytulając się do jego torsu, nie dając czasu, by starszy się rozebrał.

-Jak się czujesz? - spytał, zdejmując kurtkę.
-Dobrze. - Kim uśmiechnął się delikatnie.
-Jadłeś? - zapytał, kiedy oboje udali się już do salonu.
-Tak. - odpowiedział, kiwając twierdząco głową, jednak jego oczy za wszelką cenę unikały wzroku szatyna. Jeon westchnął cicho i odsunął się od mniejszego.
-Dlaczego nie chcesz jeść? - spytał zrezygnowany. Dobry humor znikł w kilka chwil.
-Jestem gruby... I brzydki.. A jak będę chudy, to będę chociaż troszkę ładniejszy.
-Skarbie... Jesteś piękny. I chudziutki. - uniósł bluzę chłopca do góry, chcąc udowodnić swoją rację, ale także uświadomić młodszego o tym, jak siebie niszczy. - Widzisz? - mruknął, przesuwając powoli palcem po wystających żebrach Taehyunga. Kim spojrzał na dłoń starszego wodzącą po jego brzuchu. Ujrzał zasmuconą twarz Jungkooka, który skupiał swoją uwagę na wychudzonym ciele chłopca. Oboje nic nie mówili. Ciszę przerwał nagły szloch mniejszego, którego nie był w stanie już wstrzymywać. Wybuchł płaczem, lecz wciąż pozwalał dużej ręce szatyna na powolne poruszanie się po jego brzuchu.
-Taetae... Nie może tak być. Musimy pojechać do lekarza. - westchnął, zakrywając ciało młodszego bluzą.
-N-Nie chcę. Zacznę jeść, n-naprawdę. - wypłakał zrozpaczony. Jungkook nie odzywał się przez dłuższą chwilę.
-Dobrze. Jeżeli nie będziesz jadł prawidłowo, jedziemy do lekarza.
-O-Obiecujesz, że nie pojedziemy j-jak będę jadł?
-Obiecuję.
-Na mały p-paluszek? - uniósł niepewnie swój wzrok na twarz starszego. Wyciągnął w jego stronę swój najmniejszy palec.
-Na mały paluszek. - uśmiechnął się delikatnie i wykonał tą samą czynność. Położył ręce na biodrach chłopca i przyciągnął go do siebie, by następnie otulić go swoimi ramionami.
-Gdzie byłeś? - spytał, wtulony w tors starszego, Taehyung.
-Miałem coś do załatwienia w mieście. - odpowiedział wymijająco. Kim posmutniał, słysząc słowa starszego. Czuł, jakby ten nie chciał mu o niczym mówić, jakby mu nie ufał.
-Co takiego? - wyszeptał, mając nadzieję, że jego obawy nie są prawdziwe i szatyn odpowie tak, jak Kim tego oczekuje.
-Nic wielkiego, nie zawracaj tym sobie swojej ślicznej główki. - mówiąc to, pogłaskał włosy chłopca, który mocniej się do niego przytulił. - Hej, udusisz mnie. - zachichotał.
-Czemu ja muszę Ci wszystko mówić, a ty mi nie? - mruknął cicho, jednak po chwili tego pożałował. - P-przepraszam, nie o to mi chodziło... - powiedział łamiącym się głosem. Przestraszył się, że Jungkook może być na niego zły za to co powiedział.
-Skarbie, to nie tak. To naprawdę nic ważnego. Mówię Ci o wszystkim i w żadnym stopniu cię nie okłamuję. Nawet by mi to do głowy nie przyszło. - zapewnił. Odsunął od siebie mniejszego, by móc spojrzeć mu w oczy.
-Przepraszam... Jestem okro- nie dokończył swojej wypowiedzi, ponieważ Jungkook przerwał mu pocałunkiem. Powoli muskał jego usta swoimi, smakując każdy ich milimetr. Chłopiec założył ręce na kark starszego, przysuwając się do niego bliżej. Jeon gładził dłońmi całe jego ciało, zaczynając od ud, kończąc na szyi.

-Chodźmy coś zjeść. - powiedział starszy, kiedy zakończyli czułości.
-Ja już jestem najedzony. - zachichotał cicho. -Twoimi ustami. - zarumienił się lekko, wpatrując się w twarz szatyna. Ten, choć uśmiechał się, zmierzył go wrogim wzrokiem. -No dobrze... - westchnął.

Wspólnie jedli śniadanie rozmawiając o ważnych i tych mniej ważnych rzeczach. Jungkook wspomniał o zbliżających się wielkimi krokami świętach. Był już dwudziesty drugi grudnia, co znaczyło, że zostały jedynie dwa dni do wigilii. Taehyung wyglądał na szczęśliwego i smutnego zarazem, ale nie chciał o tym rozmawiać. Wyjrzał za okno i na jego twarz od razu wstąpił wielki uśmiech.
-Jungkookie? - zaczął z entuzjazmem. Ten spojrzał na niego pytająco. - Ulepimy bałwana? - spytał, po chwili zdając sobie sprawę z tego, jak dziecinne było jego pytanie. Zawstydzony spuścił głowę. Usłyszał cichy chichot z ust Jeona.
-Jasne, kochanie. - podparł głowę na dłoni, wpatrując się w swojego chłopca.
-Naprawdę? - blondyn uniósł niepewnie wzrok.
-Tak, dlaczego nie?
-Chodźmy, chodźmy, chodźmy! - poderwał się z krzesła i zaczął skakać radośnie.
-Hej, uspokój się. Najpierw zjedz. - zaśmiał się, obserwując poczynania mniejszego.
-Nie chcę już. - mruknął, zaprzestając swoich czynów. Jungkook spojrzał na jego talerz i westchnął głęboko.
-Tylko troszkę podziubałeś, prawie nic nie zjadłeś. Nie zrobimy bałwana jeśli nie zjesz.
-Ale ja już nie zjem więcej. - jęknął.

Jeon przysunął talerz do siebie. Posadził blondyna na swoich kolanach i nabrał na widelec jedzenie.
-Zrób "aaa".
-Kookie, przestań. Nie jestem dzieckiem. - burknął, odwracając głowę.
-Jesteś, dzieciaku. - zaśmiał się, widząc naburmuszoną minę młodszego. -Tae, wiesz, że musisz jeść. No już. - westchnął. Kim szybko zjadł porcję, która była na sztućcu trzymanym przez starszego i ponownie odwrócił głowę. - No i co? Tak trudno było?
-Tak. - odburknął cicho. - Umiem sam jeść.
-Ale tego nie robisz. Więc albo pozwolisz mi się grzecznie nakarmić, albo zawiozę cię do lekarza i tam zostaniesz póki cię nie wyleczą. - powiedział surowo, brzmiąc groźnie, ale w rzeczywistości bardzo się martwił.
-P-przepraszam... - szepnął. Poprawił się na kolanach szatyna i otworzył buzię, czekając na kolejną porcję jedzenia.
-Grzeczny chłopiec. - Jungkook cmoknął mniejszego w czubek głowy.

Kiedy na talerzu zostały jedynie resztki, Taehyung zeskoczył z kolan Jeona.
-Ślicznie zjadłeś, skarbie. - szatyn pochwalił go, sprzątając ze stołu.
-Możemy już iść ulepić bałwana? - spytał z nadzieją i radością w głosie.
-Tak, tylko się ubierz. - powiedział, a Kim pobiegł do korytarza. Szybko założył kurtkę i buty i czekał z niecierpliwością na starszego. Ten po chwili dołączył do niego. Zawiązał sznurówki jego butów, nałożył na dłonie chłopca ciepłe rękawiczki, szyję oplótł szalikiem, a na głowę włożył mu czapkę. Następnie sam się ubrał i wyszli.

Cold	✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz