34

616 26 4
                                    

Taehyung zwiedzał miasto z Jinem i Namjoonem. Bardzo mu się podobało, ale było mu przykro że nie ma z nimi Jeona. Szatyn nie chciał mu nic powiedzieć, po prostu wysłał go z przyjaciółmi, a sam zajął się swoimi sprawami.
-Tae, wszystko dobrze? - spytał Seokjin, zauważając, że chłopiec nie był w najlepszym humorze.
-Tak, szkoda tylko, że nie ma z nami Kookiego. - mruknął, spuszczając głowę.
-Ma pewien interes tutaj, jakbyś był tam z nim, zanudziłbyś się na śmierć. - odparł, posyłając mniejszemu delikatny uśmiech.
-Nic mi nie powiedział...
-Myślę, że to dlatego, by cię nie martwić.
-Ale nic mu nie grozi, prawda?
-Nie, nie. Jest całkowicie bezpieczny. A teraz idź tam i uśmiechnij się do zdjęcia najpiękniej jak potrafisz.
-Dobrze! Pokażemy je później dla Kookiego! - podbiegł we wskazane przez bruneta zdjęcie. Starszy zrobił mu kilka zdjęć, a później poprosił, by blondyn sfotografował go i jego ukochanego.
-Masz tak wiele talentów, Tae. - pochwalił młodszego, oglądając zdjęcia. Młodszy Kim uśmiechnął się nieśmiało i wzruszył ramionami.

Telefon Jina zaczął brzęczęć i wibrować, co oznaczało przychodzące połączenie. Spojrzał na ekran urządzenia. Przeprosił na chwilę Namjoona i Taehyunga i odszedł na bok.

-Hyung?

-Co jest, Kook? - spytał, słysząc ton, w jakim odezwał się Jeon.

-Wiesz... Cholera, stresuję się.

-Dlaczego?

-Co jeśli się nie zgodzi? Jeśli nie spodoba mu się pierścionek? A jeżeli nie ucieszy się z tego, co dla niego przygotowałem?

-Jungkook, uspokój się. Weź kilka głębokich wdechów i dopiero wtedy ze mną rozmawiaj. - powiedział, przerywając monolog przyjaciela. Słyszał jak ten głęboko oddycha.

-Naprawdę się tym stresuję, hyung.

-Nie ma czego. Wiesz doskonale, że młody cię kocha. Pamiętasz jego urodziny?

-Oczywiście, jak mógłbym o nich zapomnieć?

-Pamiętasz co powiedział?

-Że nie chce żyć beze mnie i całe życie pragnie spędzić ze mną. - mruknął, łamiącym się głosem. -Cholera, hyung, tak bardzo go kocham.

-Nie płacz, głupku. Tae też cię kocha, nie raz ci to powiedział i pokazał. O pierścionek się nie martw, myślisz, że będzie patrzył na to ile wydałeś na obrączkę?

-No niby nie, ale..

-Nawet gdybyś oświadczył mu się chrupkowym cebulowym krążkiem to i tak by się zgodził! - przerwał młodszemu, wywołując jego głośny śmiech. -A to, co dla niego przygotowałeś jest tak wspaniałe, że nawet ja bym na to poleciał, a wiesz jakie mam wymagania.

-Naprawdę tak myślisz? - spytał niepewnie.

-Nie. Jestem tego pewien.

-Dzięki, hyung.

-Wszystko jest już przygotowane? - zapytał, zmieniając temat. Nie lubił kiedy Jeon mu dziękował, uważał, że tak właśnie robią przyjaciele i było to normalne.

-Prawie. Możecie powoli wracać.

-Jasne, niedługo będziemy. Nie umrzyj tam tylko ze stresu. Naprawdę nie masz o co się martwić.

-Postaram się. Do zobaczenia. - mruknął i rozłączył się.

Jin wrócił do Namjoona, który spokojnie spacerował z Taehyungiem.
-Kto to był? - spytał najstarszy.
-Kook.
-Coś się stało? - zapytał mniejszy, podnosząc głowę, by móc spojrzeć na bruneta.
-Nie. Mówił tylko, że możemy już wracać, bo jest w hotelu. - odpowiedział. Blondyn podskoczył piszcząc z radości.
-Idziemy! Szybciej, musimy już iść do Kookiego! - pospieszał starszych, pędząc szybkim krokiem na przodzie.
-Zwolnij. Kook nie ucieknie.
-Ale chcę już go zobaczyć!
-Weźmiemy taksówkę, okej? Będziemy szybciej i przynajmniej się nie zmęczymy.

Seokjin i Namjoon doprowadzili chłopca pod drzwi, a sami udali się do swojego pokoju.
-Kookie! - zawołał, wchodząc do środka. Na podłodze rozsypane były płatki róż, a szafki ozdabiały zapachowe świeczki. -Kookie? - powiedział ciszej, zamykając drzwi. Jeon wyszedł z łazienki i uśmiechnął się do blondyna.
-Już jesteś. - mruknął do siebie i przytulił mocno młodszego.
-Tęskniłem za tobą, wiesz Kookie?
-Naprawdę?
-Tak. Bardzo mocno. - zachichotał i skradł pocałunek z ust starszego. -O co tutaj w ogóle chodzi? Czemu tu jest to wszystko? Nie miałeś jakiejś sprawy do załatwienia? - zapytał, zmieniając temat.
-Miałem.
-Więc skąd to wszystko? Dlaczego?
-Usiądź sobie, kochanie, wszystko Ci wytłumaczę. - pogłaskał włosy chłopca i posadził go na łóżku.
-Widzisz... Nigdzie dzisiaj nie byłem.
-Przygotowywałeś to przez cały dzień?
-Tak. - uśmiechnął się lekko. Trzymał w swoich rękach zimną, małą dłoń blondyna, patrząc mu w oczy.
-Dlaczego? Po co to wszystko? - dopytywał, chcąc poznać odpowiedź na każde pytanie. Jeon odsunął się i wziął głęboki oddech. Uklęknął na jedno kolano, mocniej ścisnął dłoń chłopca, by następnie ją puścić i przenieść swoją rękę do kieszeni. Zacisnął palce na schowanym w spodniach pudełeczku. Był spięty i zdenerwowany. Kim wpatrywał się w jego twarz, nie rozumiejąc, co się dzieje.
-Taehyung... - zaczął, zagryzając wargę. Mniejszy spojrzał na niego zmartwiony.
-Co się stało? - spytał cienkim głosem. Starszy przęłknął gulę, która utkwiła w jego gardle i wziął głęboki oddech.
-Tae... Czy.. - zaczął, jednak znów nie potrafił wydusić z siebie tych kilku słów. Był tak zdenerwowany i zestresowany, że gdyby ktoś go wtedy zapytał, jak się nazywa, nie znałby odpowiedzi. Przez jego głowę przepływały najgorsze scenariusze, których nie potrafił odpędzić. Przygotowywał się do tej chwili przez bardzo długi okres czasu, a kiedy wreszcie nastała, nie potrafi wypowiedzieć tego, co ćwiczył miesiącami. Bał się. Najzwyczajniej w świecie się bał.
-Taehyung.. - podjął kolejną próbę. Powoli wysuwał pojemniczek z kieszeni. Tym razem nie zamierzał stchórzyć. -Wyjdziesz za mnie? - zapytał, wyciągając, otwarte już, granatowe pudełeczko ze złotym pierścionkiem. Taehyung zakrył usta dłonią. Z jego oczu zaczęły spływać łzy, które Jungkook miał ogromną ochotę otrzeć, jednak nie mógł. Klęczał, trzymając w dłoniach obrączkę, czekając na odpowiedź chłopca.
-T-Tak! - wypłakał, rzucając się w objęcia starszego. Jeon objął mocno blondyna i sam uronił pojedynczą łzę szczęścia. Podniósł dłoń chłopca i nałożył ozdobę na jego palec, a następne pocałował te miejsce.
-Kocham cię, aniołku. - uśmiechnął się delikatnie i złożył pocałunek na różowych wargach mniejszego.
-Ja ciebie też, Kookie. - odwzajemnił uśmiech i oparł głowę na ramieniu szatyna. Cmoknął szyję ukochanego i cicho zachichotał. -To znaczy, że teraz jestem Jeon? - spytał, odsuwając się, by spojrzeć na Jungkooka.
-Nie, jeszcze nie.
-A kiedy będę?
-Po ślubie, kochanie.
-Oh... - mruknął, odwracając wzrok.
-Dlaczego o to pytasz?
-Tak po prostu... Jeon Taehyung brzmi fajnie... - odpowiedział. Starszy uśmiechnął się szeroko.
-Chciałbyś nosić moje nazwisko?
-Tak. - pokiwał głową.
-Obiecuję, że kiedyś oficjalnie będziesz nazywał się Jeon Taehyung.
-Trzymam cię za słówko, Kookie.
-Jesteś głodny, kochanie? - spytał, zmieniając temat.
-Troszkę. Chodźmy coś zjeść. - uśmiechnął się uroczo i przełożył nogi na prawą stronę, zakładając ręce na kark Jeona. -Znaczy ty idziesz. Zanieś mnie. - zaśmiał się, odchylając głowę do tyłu.
-Nie za dobrze ci? Może jakieś proszę, dzieciaku?
-Proszę? - zachichotał, mrugając rzęsami. Wlepił na twarz swój uroczy, niewinny uśmiech i zrobił maślane oczka, którym Jungkook nie potrafił odmówić. Starszy westchnął cicho i podniósł się, trzymając mniejszego na rękach.

Niedługo po kolacji ułożyli się w łóżku i zasnęli w swoich objęciach. Jeon wyczekiwał z niecierpliwością kolejnego dnia, a Taehyung nie miał pojęcia o niespodziance, jaką jego narzeczony dla niego przygotował.

Cold	✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz