Kiedy Taehyung się obudził, Jungkooka nie było obok, tak jak wtedy, gdy zasypiał. Nie był w najlepszym humorze, w ogóle nie był w humorze. Wywlókł się z łóżka, wyjął z szafy pierwsze lepsze ubrania, założył je na siebie i zszedł ze schodów ze spuszczonąn głową. Jeon spał na kanapie. Chłopiec podszedł do niego, ale odszedł, gdy tylko poczuł od niego zapach alkoholu. Westchnął cicho i usiadł na podłodze z dala od starszego. Wpatrywał się w niego z żalem. Zachowanie szatyna z poprzedniego wieczoru trochę go zraniło.
Jungkook przebudził się i od razu napotkał wzrok chłopca, który szybko odwrócił głowę.
-Hej, maluchu. - wychrypiał, ociężale podnosząc się z sofy. Taehyung nie odpowiedział. -Ugh mój łeb... - jęknął, łapiąc się za wspomnianą część ciała. Udał się do kuchni, gdzie zażył tabletki przeciwbólowe. -Jak ci się spało? - spytał, z powrotem zajmując miejsce na kanapie.
-Dobrze... - skłamał.
-Czemu nie chciałeś z nami wczoraj posiedzieć? Było naprawdę fajnie.
-Mówiłem Ci, że nie najlepiej się czułem. Poszedłem spać. - mruknął smutno.
-Co ja mam powiedzieć z kacem? - zaśmiał się gorzko, biorąc łyk kawy.
-Zmieniłeś się. - szepnął, pozwalając pierwszym łzom spłynąć po jego policzkach.
-Hm? Mówiłeś coś?
-Nie, nie... - mruknął. -Pójdę do pokoju...
-Coś nie tak?
-Nie. - odpowiedział oschle, podnosząc się z podłogi. Szatyn złapał jego nadgarstek i przyciągnął do siebie.
-Co się stało? - zapytał, przytrzymując biodra chłopca, by ten nie uciekł. -Nawet nie próbuj kłamać. - ostrzegł, na co mniejszy westchnął.
-Kochasz mnie jeszcze...? - zapłakał, uciekając wzrokiem.
-Co?
-N-Nie kochasz mnie już, p-prawda?
-Jak możesz tak myśleć? Kocham cię najmocniej na świecie, skąd Ci to przyszło do głowy?
-N-Nie interesowałeś się mną wczoraj...
-Taetae... Zawsze jesteś dla mnie ważny.
-Z-zawsze dawałeś mi jakieś leki i kładłeś się spać ze mną, a wczoraj nawet nie spytałeś co się stało i czy czegoś nie potrzebuję. Powiedziałeś mi tylko, żebym sobie już poszedł. - wypłakał, próbując wydostać się z objęć starszego.
-Boże, kochanie... Przepraszam cię, ale nie mogłem zostawić chłopaków samych, bo nie byłoby co zbierać jakbym odszedł choć na chwilę.
-J-ja tak bardzo cię potrzebuję, Kookie.
-Przepraszam, aniołku. Kocham cię bardzo, bardzie mocno. Wybacz.
-Wybaczę za buzi. - uśmiechnął się słabo. Jungkook czule pocałował usta młodszego.
-Jak się czujesz?
-Lepiej niż wczoraj.
-Dobrze. Chcesz obejrzeć bajkę? Obiecywałem ci, że ją obejrzymy, ale nic z tego nie wyszło i to z mojej winy...
-Tak, obejrzyjmy! - krzyknął radośnie, podskakując na kolanach szatyna, przez co uderzył głową w głowę Jeona. -Auć... Jejku, przepraszam! - jęknął, masując swoje czoło jedną ręką, a czoło starszego drugą.
-Uważaj, kochanie. - zaśmiał się cicho. Podniósł się, trzymając chłopca w ramionach i udał się do sypialni. Położył blondyna na łóżku i podał mu laptopa. Sam poszedł po przekąski. Kiedy wrócił, Taehyung siedział skulony w kłębek w fortecy z pościeli. Jungkook podszedł po cichu i powoli wszedł pod zbudowany przez chłopca zamek. Pocałował policzek mniejszego.
-Nie! Czekaj! Wyjdź, wyjdź! - mówił w pośpiechu, wypychając starszego. -Wyjdź i wejdź do pokoju jeszcze raz.
-Okeej.. - mruknął zdezorientowany.Taehyung rozłożył lampki w środku swojej fortecy, położył jedzenie, które przyniósł Jungkook i poprawił poduszki. Krzyknął, że szatyn może już wejść.
-Witaj w poduszkowym królestwie kocyków! Mam tutaj poduszki i kocyki, bardzo dużo poduszek i kocyków! Zapraszam!
-Oh słoneczko. - zaśmiał się cicho i wszedł do środka, uważając na rozłożone tam rzeczy. - Ślicznie.
-Oglądamy Mustanga, Kookie. - zachichotał, przytulając się do boku starszego. Włączył bajkę i ułożył się, kładąc głowę na nogach Jeona. Był tak wpatrzony w ekran, że kiedy Jungkook przystawiał do jego ust żelka czy ziarnko prażonej kukurydzy, ten zjadał je bez gadania.
-Więcej żelków, za słono mi, Jungkookie.
-Jasne, kochanie. - zaśmiał się pod nosem, odsuwając miskę z popcornem.-Jungkookie? Mogę wyjść z Yuno? - spytał zasapany, po tym, jak przybiegł do pokoju Jeona.
-Pójdziemy razem, co ty na to?
-Dobrze, to chodź już. Yuno chyba bardzo chce siusiu.
-Dobrze, dobrze, już idę. - zaśmiał się, odkładając pędzel.Wyszli z domu, było już ciemno i zimniej niż w ciągu dnia. Spacerowali spokojnym krokiem, zaciagając się świeżym powietrzem. Taehyung oddalił się od Jungkooka, ponieważ pies pobiegł przed siebie, więc Kim ruszył biegiem za nim. Jeon szedł nieco szybszym krokiem niż przedtem, by nie stracić chłopca z widoku.
Nagle rozległ się wrzask, a za nim szczekanie psa, który biegł jak szalony do szatyna.
-Co tam się stało?! - krzyknął i pobiegł w miejsce, z którego wcześniej usłyszał głośny krzyk. Pędził ile sił w nogach, rozglądając się za swoim kochankiem i czymś lub kimś, kto, jak przypuszczał przestraszony Jungkook, zrobił jakąś krzywdę młodszemu. Ujrzał wysoką postać, która ciągnęła ze sobą szarpiącego się chłopca. Przeraził się jeszcze bardziej, kiedy pomyślał, że to może być Taehyung. Przyspieszył. Postacie zniknęły z jego pola widzenia. Wykończony wciąż biegł na ślepo, mając nadzieję, że odnajdzie Kima i go uratuje. Zatrzymał się na środku pustego pola. Upadł na kolana i modlił się, by chłopcu nic się nie stało. Nie był już w stanie dalej biec. Sapał ciężko, biorąc szybkie oddechy.Telefon. Numer. Alarm.
-Proszę nam dokładnie powiedzieć, co się stało. - poprosił podirytowany już policjant, po wielu próbach wyciągnięcia tych wiadomości od spanikowanego Jungkooka.
-Kurwa, mówię wam przecież, żebyście go znaleźli! Nie mam czasu na tłumaczenie wam co się wydarzyło, po prostu zacznijcie go szukać! - krzyknął, wymachując rękoma.
-Proszę się uspokoić. Potrzebujemy informacji na temat tego, co się stało. Niech pan z nami współpracuje. - powiedział. Jeon wziął głęboki wdech.
-Wyszedłem z Taehyungiem i naszym psem na spacer. Pies zaczął biec i pociągnął za sobą Tae. Wkrótce usłyszałem wrzask, więc pobiegłem w tamtą stronę, ale nie było ani Taehyunga ani sprawcy. Błagam znajdźcie go. - załkał, chowając twarz w dłoniach.
-Czy ma pan jakieś podejrzenia co do tego, kto mógł porwać chłopaka?
-Nie... - mruknął cicho, ale nagle go olśniło. -Tak. To mógł być jego były chłopak.
-Wie pan jak się nazywa? - zapytał. Szatyn uruchomił wszystkie swoje szare komórki, by przypomnieć sobie imię mężczyzny.
-Kang... Kang Jiwoon. - szepnął do samego siebie. - Kang Jiwoon. - odpowiedział pewnie. Policjant zapisał nazwisko w notatniku.
-Rozpoczniemy szukanie jutro rano.
-Jutro rano?! Żartujecie sobie?! Wyobrażacie sobie, co on może czuć?! Nie wiadomo, czy jeszcze żyje! - krzyknął, wyrzucając ręce w powietrze. -Oczywiście, uchlani staruszkowie pod ławkami albo kłótnie sąsiedzkie są ważniejsze, niż porwanie młodego, niewinnego i bezbronnego chłopca. - rzekł sarkastycznie, zakładając ręce na piersi. -Ma pan rodzinę?
-Tak, mam żonę i dwójkę dzieci. - odparł, nie rozumiejąc co Jungkook ma na myśli.
-Czy ktoś z pana rodziny kiedyś zaginął albo został porwany?
-Nie.
-Więc nie wiesz, jak ja się czuję! Był wszystkim co miałem, a teraz mam pozwolić, żeby zginął? Nigdy. Sam go znajdę. - mruknął, ocierając łzy.
-Tu 714, przyślijcie nam pomoc. Potrzebujemy pomocy w szukaniu tego chłopaka. - powiedział do krótkofalówki w swojej kamizelce. - Zaraz przyjedzie pomoc. Zaczynamy poszukiwania. - oznajmił do swojego zespołu. Oddalający się Jeon zatrzymał się i odwrócił.
-Idę z wami. - powiedział pewnie i podszedł do policjantów.
-To może być niebezpieczne. - odezwał się jeden.
-Nie obchodzi mnie to.
-Nie możemy narażać życia obywateli miasta. - powiedział. Jungkook zdjął jego czapkę i nałożył na swoją głowę.
-Obywatel? - mruknął, zadowolony z siebie. Współpracownicy spojrzeli po sobie i westchnęli cicho.
-Dobrze. Zaczynamy.
CZYTASZ
Cold ✅
Fanfiction~Zimne dłonie młodego chłopca i rozgrzane serce artysty~ ☆ top!jungkook ☆ ☆ bottom!taehyung ☆ ♡ ¡mogą pojawić się wulgaryzmy i sceny erotyczne¡ ♡