35

676 27 1
                                    

Jungkook wstał wcześnie z rana, żeby pobiec po świeże składniki do przygotowania młodszemu śniadania. Kiedy uwielbiana przez Taehyunga jajecznica smażyła się na patelni, Jeon przygotował dla chłopca ubrania, które równo ułożył na wolnej części łóżka, mając nadzieję, że chłopiec nie będzie wiercił się tak bardzo, by je zrzucić. Nałożył jedzenie na talerze i posłodził herbaty, które chwilę później postawił na niewielkim stoliku. Kim przebudził się, czując zapach swojego ulubionego dania. Przetarł piąstkami zaspane oczy i ziewnął przęciągle. Szatyn spojrzał na niego z uśmiechem.
-Która jest godzina? - spytał z chrypką w głosie. Podniósł telefon i spojrzał na ekran.
-Żadnego hej, dzień dobry? - mruknął, chcąc podroczyć się z młodszym.
-Dziewiąta. To idę jeszcze spać. - dodał, kolejny raz ziewając. Położył głowę na poduszkę i zakrył się kołdrą. Szatyn prychnął niezadowolony.
-Wstawaj, śpiąca królewno.
-Jestem chłopcem, Kookie. - odburknął.
-Wyjątkowo ślicznym. - dodał, ściągając z blondyna nakrycie.
-Czemu mi to robisz? - spytał, zasłaniając oczy dłonią.
-Wstawaj, bo nigdzie nie pojedziemy. - odparł, siadając na łóżku. Wiedział, że te słowa pobudzą mniejszego.
-Gdzie mamy jechać? - zapytał, nagle przytomniejąc. Starszy odsunął się, gdyby tego nie zrobił, chłopiec uderzyłby głową w jego czoło.
-Nie powiem ci. - uśmiechnął się nikle i podniósł się. Pomógł młodszemu wstać i odszedł do niewielkiej kuchni.
-No dlaczego? - jęknął, wlecząc się za szatynem. -Jak tutaj jechaliśmy też nie chciałeś mi powiedzieć. Jak jechaliśmy wtedy do Jina też mi nie powiedziałeś! A kiedy..
-Wiem. - przerwał, podsuwając mniejszemu talerz pod nos.
-O niczym mi nie mówisz. - fuknął, opadając na oparcie krzesła. Zmierzył Jeona oburzonym spojrzeniem i odwrócił głowę.
-Znowu masz te humorki z rana? Daj spokój, kochanie. To niespodzianka.
-Kto ci niby powiedział, że lubię niespodzianki, co? - burknął, krzyżując ręce na piersi
-Ja to wiem. Zawsze tak bardzo się cieszysz jak zrobię coś miłego z zaskoczenia.
-Dlaczego ty mnie tak dobrze znasz... - mruknął do siebie pod nosem. -No i co z tego? - dodał głośniej, nie wiedząc co ma odpowiedzieć.
-Jak będziesz się tak zachowywał to nigdzie nie pójdziemy. - westchnął, przeczesując włosy dłonią. -Bądź grzecznym chłopcem, skarbie. - poprosił zrezygnowany.

Taehyung często miewał dziwne humorki z rana. Oskarżał wtedy Jungkooka o najmniejsze, przeważnie niewiele znaczące, rzeczy. Zdarzyło się, że podniósł głos, przeklnął, a nawet rzucił w stronę Jeona jakimś wyzwiskiem. Zwykle miał przez to później wyrzuty sumienia i próbował naprawić swój błąd. Szatyn cierpliwie znosił wszelkiej obelgi i krzyki, powstrzymując się przed odbiciem słownego ciosu, gdyż wiedział, iż może on być bardziej bolesny niż ten zadany fizycznie.

-Przepraszam... - szepnął po chwili blondyn, którego sumienie tym razem szybko wróciło do pracy. Jeon westchnął głęboko i usiadł obok.
-Jedz, bo wystygnie. - mruknął, zajmując się swoim jedzeniem.
-Jesteś zły? - spytał cicho, wpatrując się w swój talerz. -Przepraszam...
-Daj spokój. - kolejny raz przerwał mniejszemu, posyłając mu przelotne spojrzenie. -Zdążyłem się przyzwyczaić.
-Kookie, ja..
-Zostaw ten temat, dobrze? Zjedz i się ubierz. - uśmiechnął się delikatnie, co poprawiło chłopcu humor. Wiedział, że Jeon wciąż jest zły, ale nie na tyle mocno, by go ukarać czy nie odzywać się do niego przez cały dzień.

Taehyung wyszedł z łazienki ubrany w przygotowane przez starszego ciuchy, jakimi były krótkie białe spodenki i beżowa koszulka.
-Odwróć się skarbie. - poprosił szatyn, kiedy ujrzał młodszego. Ten posłusznie wykonał polecenie. Jeon podszedł do niego i pokazał mu zdjęcie jakie chwilę wcześniej zrobił.
-O jejku! Naprawdę mam na plecach twoje nazwisko? - pisnął. Ściągnął z siebie ubranie i odwrócił je tyłem. Podskoczył radośnie i przytulił swojego narzeczonego.
-Podoba Ci się?
-Jest cudowna! - odpowiedział i z powrotem nałożył ją na siebie. -Uwielbiam ją. - zachichotał. Starszy uśmiechnął się szeroko i pogłaskał włosy mniejszego.
-Jedziemy?
-Tak! Muszę tylko spakować plecaczek.
-Nie ma takiej potrzeby, ja biorę swój. Nie będziesz dźwigał, aniołku.
-No dobrze.

Taehyung w podskokach opuścił hotel, podążając za Jeonem. Wsiedli do taksówki, która czekała już pod budynkiem i odjechali. Kim był bardzo podekscytowany, nie wiedział gdzie jadą, ale nie mógł się doczekać.
-Daleko jeszcze, Kookie? - spytał kolejny raz zniecierpliwiony Tae.
-Nie, już niedługo. - odpowiedział ze śmiechem. Młodszy zadał te pytanie już któryś raz.
-Mówisz tak od dwudziestu minut.
-Ale tym razem nie kłamałem. - odparł, a samochód się zatrzymał. Wysiadł z niego i obszedł dokoła, by otworzyć drzwi mniejszemu.

Oczy Taehyunga rozszerzyły się do wielkości pięciozłotówek, kiedy ujrzał ogromny pałac dumnie stojący na obszarze ogromnego parku.
-Nie wierzę! - pisnął.
-Kochanie, być w Paryżu i nie przyjść tutaj to grzech. Jeden dzień to mało, żeby wszystko zobaczyć. - uśmiechnął się i pociągnął chłopca za rękę.

Taehyung spędził z Jeonem cały dzień w znanym na całym świecie Disneylandzie, doskonale się razem bawiąc. Robili sobie głupie zdjęcia, do innych pozowali niczym najlepsi modele wieków. Zaczęli od najbardziej interesujących ich atrakcji, co było pewnym problemem, gdyż Kim chciał być wszędzie naraz. Niestety dzień dobiegał końca i musieli wracać do hotelu.

-Maluchu, pobudka. - starszy potrząstnął delikatnie chłopca, który zasnął w trakcie drogi powrotnej.
-Możesz mnie zanieść? - mruknął, przecierając dłońmi oczy. Szatyn uśmiechnął się delikatnie i wysiadł z samochodu, trzymając na rękach młodszego. Zapłacił za taksówkę i udał się do hotelu. Mniejszy wtulił się w tors Jeona, obejmując jego kark. Jungkook wszedł do pokoju i zaniósł blondyna do łazienki.
-Umyjemy się szybciutko i pójdziemy spać.
-Umyjesz mnie, Kookie? Jestem taki zmęczony... - jęknął, opierając głowę o klatkę piersiową starszego.
-Oczywiście. - odparł. Pomógł mniejszemu pozbyć się jego ubrań i wejść do wanny napełnionej już wodą. Sam chwilę później do niego dołączył.
-Jakie masz plany na jutro, Kookie?
-A co chciałbyś jutro robić? - odpowiedział pytaniem na pytanie, przez co spotkał się z niezadowolonym pomrukiem z ust chłopca.
-Cokolwiek z tobą.
-Masz to jak w banku. - zaśmiał się cicho i pocałował głowę blondyna.

Po skończonej kąpieli ułożyli się w łóżku, gotowi do snu. Taehyung odzyskał trochę sił, dlatego nie chciał już spać tak bardzo jak wcześniej. Położył głowę na klatce piersiowej Jeona i wodził palcem po jego nagim torsie, rysując przeróżne kółeczka i wzorki.
-Co robisz? - spytał szatyn, podnosząc głowę, by móc spojrzeć na blondyna.
-Robię masaż twojemu brzuszkowi.
-Co takiego? - zaśmiał się i podparł na łokciach.
-Masz taki ładny brzuszek. - zamruczał z delikatnym uśmiechem na twarzy. Jungkook napiął mięśnie swojego brzucha, wiedząc, jak bardzo chłopiec je lubi. Mniejszy poszerzył swój uśmiech, czując jak brzuch starszego robi się twardszy. -Masz łaskotki? - zapytał nagle, nie odrywając wzroku od wyrzeźbionego ciała szatyna.
-Nie.
-Jak to? - spytał zszokowany.
-Jak chcesz to sprawdź. - dodał i nie musiał mówić nic więcej, by Kim usiadł na jego udach i rozpoczął próby łaskotania swojego narzeczonego.
-To niesprawiedliwe! Dlaczego ja mam łaskotki, a ty nie? - burknął zirytowany, kiedy po dłuższym czasie szatyn nie wydał z siebie żadnego odgłosu, a na jego twarzy tkwił delikatny uśmiech.
-Bo ty jesteś małym, uroczym chłopcem, a ja jestem..
-Dużym, przystojnym mężczyzną. - dokończył, tym samym przerywając starszemu.
-Przystojnym?
-Tak, przecież dużo razy Ci mówiłem! Słuchasz ty mnie czasami?
-Zawsze cię słucham, aniołku. - odparł i podniósł się na tyle, by złączyć swoje wargi z tymi młodszego. W trakcie pocałunku położył Taehyunga na sobie i przykrył kołdrą siebie, jak i jego.
-A teraz spać.
-A jeśli nie? - zachichotał, patrząc szatynowi w oczy.
-No to nic jutro ze mną nie zrobisz.
-Dobranoc. - powiedział szybko, kładąc swoją głowę na klatce Jeona. Zamknął oczy, udając, że śpi.
-Co ja z tobą mam... - zaśmiał się cicho i objął chłopca ramionami. -Dobranoc, maluchu.

Cold	✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz