47

521 20 1
                                    

Czarnowłosa stanęła w progu drzwi i skamieniała. Stała jak wryta z szerokim uśmiechem na twarzy, gdy w jej oczach zbierały się łzy wzruszenia.
-Jungkook, kochanie. - szepnęła i podbiegła do swojego syna, zamykając go w długim, silnym uścisku. -Wejdźcie do środka. - zaprosiła, otwierając szerzej drzwi.
-Mamo, to jest Taehyung, mój narzeczony. - przedstawił blondyna, który uśmiechnął się nieśmiało i ukłonił się.
-Dzień dobry, mi-
-Ależ ty jesteś śliczny! - przytuliła chłopca, jak gdyby znali się od bardzo dawna.
-Dziękuję, pani Jeon. - zaczerwienił się delikatnie i zawstydzony spuścił głowę.
-Mów mi Irene lub mamo, jak wolisz. Jungkook dużo o tobie mówił, ale nie sądziłam, że jesteś takim pięknym chłopakiem! Powiedz mi, proszę, ile masz lat? - spytała, siadając na krześle. Taehyung spanikowany spojrzał na ukochanego, który uśmiechnął się lekko i skinął nieznacznie głową.
-Osiemnaście.
-Osiemnaście? - powtórzyła z niedowierzaniem. Kim spiął się, obawiając się jej reakcji. -To aż siedem lat różnicy. Jungkook, dlaczego mi tego nie powiedziałeś?
-To nie ma znaczenia. Chcemy przejść się po Busan, chodź kochanie. - uśmiechnął się sztucznie i chwycił dłoń zdenerwowanego chłopca.
-Poczekajcie. Zdążycie obejrzeć miasto.
-Mamo...
-To jeszcze dziecko. - westchnęła ciężko, łapiąc się za głowę.
-Proszę, nie rób teraz awantur.
-Nie chcę tego, ale zastanów się. W tym roku kończysz dwadzieścia pięć lat, a Taehyung ma tylko osiemnaście.
-Mamo.. - zaczął, próbując w delikatny sposób wyjaśnić sytuację. Kim zauważył to, że starszy nie radzi sobie z rozmową, dlatego stanął w jego obronie.
-Wiek nie stanowi dla nas problemu, pani Jeon. Ważniejsze jest uczucie jakim siebie darzymy.
-Porozmawiamy później. - mruknęła wymijająco i skierowała się do swojej sypialni. -Przygotowałam dla was łóżko w twoim pokoju, Jungkook.

Po przekroczeniu progu dawnego mieszkania szatyna, Kim schował głowę w zagłębieniu szyi ukochanego i westchnął ciężko.
-Wiedziałem, że jej się nie spodobam.
-Nie przejmuj się nią, aniołku. Pogadam z nią i wszystko będzie dobrze.
-Bałem się między innymi jej reakcji na mój wiek...
-Taetae, wytłumaczę jej wszystko na spokojnie i napewno to zrozumie. Jesteś moim najmłodszym partnerem, dlatego tak zareagowała. Ona sama musi się z tym oswoić, ale zapewniam cię, że będzie dobrze.
-Jungkook... Twoja mama nam nie przeszkodzi, prawda? - spytał cienkim głosem ze łzami w oczach.
-Co takiego? Aniołku, nikt nam w niczym nie przeszkodzi. Jeśli ona tego nie zaakceptuje to trudno, nie potrzebujemy tego, bo mamy siebie. - powiedział szybko, nie chcąc dopuścić do płaczu chłopca. Objął go swoimi silnymi ramionami i wtulił jego głowę w swoją szyję. -Nie płacz, kochanie. Już dobrze, jestem przy tobie.
-Będziesz na zawsze? - spytał cichutko, podnosząc wzrok na szatyna. -Nie chcę cię nigdy stracić.
-Taehyungie, oczywiście, że będę. Kocham cię najmocniej na świecie i za nic cię nie zostawię. - podniósł podbródek blondyna i otarł kciukiem łzę z jego policzka. -Dzidzia, nie płacz już.
-Obiecujesz? Jeśli tak, to mnie pocałuj. - na twarz Kima wstąpił delikatny uśmiech. Starszy zaśmiał się krótko i czule pocałował miękkie wargi ukochanego. -Super. Już możemy iść.

Łagodny wiatr rozwiewał włosy przechodniów, których tego dnia było całkiem sporo ze względu na przyjemną pogodę. Przeszkadzał on jedynie niskiemu blondynowi, który wręcz nie cierpiał mieć rozczochranych włosów i cały czas je poprawiał, co bawiło jego ciemnowłosego towarzysza.
-Oh daj już spokój. Wyglądasz uroczo, kiedy masz roztrzepane włoski.
-Ale one wszystkie lecą najpierw do tyłu, później mi w oczka, a potem każdy kosmyk w inną stronę! A w ogóle to dlaczego tak wieje? Jest środek lata.
-Przesadzasz, to tylko lekki wiatr. - zaśmiał się cicho i poprawił włosy chłopca, a następnie nałożył na jego głowę czapkę, którą wygrzebał z plecaka.
-Zapomniałem, że ją mam.
-Widzisz, co ty byś beze mnie zrobił?
-Nie żyłbym. - mruknął, spuszczając głowę. Jungkook zganił się w myślach i uderzył ręką w pierś.
-Nie rozdrapujmy tego, maluszku.
-Wiesz, nigdy nie sądziłem, że będę zaręczony, że dożyję ślubu, będę kogoś kochał z wzajemnością. - powiedział, wpatrując się w jakiś punkt przed sobą.
-Tae-
-Wiem, że nie lubisz, kiedy tak mówię i ja też tego nie lubię, ale nie mogę o tym zapomnieć, a powiedzenie o tym głośno troszkę mi pomaga. - przerwał starszemu, który westchnął cicho.
-Zawsze masz moje wsparcie i możesz powiedzieć mi wszystko, co cię trapi. - posłał mniejszemu delikatny uśmiech i wzmocnił uścisk ich dłoni.
-Naprawdę myślałem, że wtedy umrę, wiesz? To było straszne. Stopniowo przestawałem czuć swoje ciało, jakbym powoli znikał. Jak gdybym przestawał istnieć. - mruknął, bawiąc się materiałem koszulki. -Widziałem wszystko. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Widziałem moją mamę, tatę, szkołę. Było jak bardzo słaby film. Wszystko było pomieszane i takie... dziwne. A gdy już zamykałem oczy, usłyszałem ciebie. Naprawdę myślałem, że jesteś aniołem. I miałem rację. - uśmiechnął się pod nosem. -Tak się cieszę, że los nas połączył, że mnie wtedy znalazłeś. I jeśli cokolwiek będzie chciało nas kiedyś rozdzielić, za nic na to nie pozwolę. Nie pozwolę nikomu mi ciebie odebrać. - ostatnie zdanie wyszeptał cienkim głosikiem i pociągnął nosem, by zatrzymać łzy, które zebrały się w jego kocich oczach. -Nie chcę cię nigdy stracić, ale jeśli będziesz chciał odejść, nie zatrzymam cię, bo chcę żebyś był szczęśliwy i jeśli ja nie mogę Ci tego dać, chcę byś był szczęśliwy z kimś, kto ci to zapewni. - wybuchł płaczem na samą myśl o tym, że szatyn mógłby go kiedyś opuścić. Znaczył dla niego zbyt wiele i chciał całą resztę życia przeżyć u jego boku. Nie wyobrażał sobie odejścia ukochanego, ale jego słowa były całkowicie szczere. Pragnął jego szczęścia.
Jungkook pochylił się nad chłopcem i przywarł do jego ust, łącząc ich miękkie wargi w czułym, przepełnionym miłością pocałunku.
-Nie zostawię cię. - powiedział, co brzmiało jak obietnica, której za żadne skarby nie złamie. I tak też było. Taehyung przyjął to jako obietnicę.
-Kocham cię. - szepnął, wtulając się w tors narzeczonego.
-Ja ciebie też, dzidzia.

Jeon zaprowadził blondyna do swojego dawnego pokoju i poprosił, by na niego tam czekał. Musiał porozmawiać ze swoją matką i wiedział, że nie będzie to łatwe. Lekko poddenerwowany wszedł do salonu, gdzie na kanapie siedziała jego rodzicielka.
-Chciałaś pogadać.
-Tak... Jungkook, jesteś pewien, że chcesz spędzić z nim resztę swojego życia?
-Tak, mamo. Kocham go i nie chcę żyć z kimś innym. Wiem, że różni nas parę lat i to jest dla ciebie trudne do zaakceptowania, ale nie zamierzamy rozstać się przez opinię innych osób. Będzie mi bardzo miło, jeśli zaakceptujesz nas i nasz związek, ale jeśli nie, to nie będę miał ci tego za złe, bo masz takie prawo. - westchnął cicho na koniec i spojrzał w ciemne oczy kobiety.
-Nie sądziłam, że jest taki młody. Jeśli to, co mówisz jest prawdą, wierzę ci i będę cię wspierać. Nie chcę stawać na drodze waszej relacji, chciałam mieć tylko pewność, że wiesz, co i z kim robisz. Martwiłam się o ciebie, ale teraz widzę, że jesteś już dorosłym mężczyzną i nie potrzebujesz mojej opieki. Cieszę się, że jesteś w szczęśliwym związku. - posłała szatynowi szczery, szeroki uśmiech. -Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie. Nie powinnam tak reagować.
-Dziękuję, mamo. - objął matkę i pogładził jej plecy.
-Zjecie ze mną kolację? - spytała.
-Uh wiesz... Mieliśmy zamiar-
-Bardzo chętnie. - odezwał się Taehyung, któremu nudziło się samemu w pokoju, dlatego postanowił przyjść i zobaczyć, jak idzie rozmowa. Jungkook skarcił go wzrokiem i posłał wymuszony uśmiech swojej matce.
-Chcieliście razem wyjść, prawda? - spytała, badając parę wzrokiem. Szatyn podrapał się po karku i zaśmiał nerwowo.
-Tak, ale możemy to przełożyć. - odparł Kim.
-Tae-
-Nie, nie, idźcie. Zjemy i pogadamy jutro. Pewnie nie macie dziś nastroju na rozmowy. Nic nie szkodzi.
-Nie jest Ci przykro, mamo?
-Nie, absolutnie. Cieszę się waszym szczęściem. - uśmiechnęła się promiennie. -Tylko nie bądźcie zbyt głośno w nocy.
-Mamo.. - westchnął zirytowany.
-Muszę się wyspać, idę jutro do pracy.
-Jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć? - prychnął.
-Czyli wy jeszcze nie.. - zaczęła. Twarz Taehyunga zapłonęła gorącym rumieńcem.
-Boże mamo, nie mówi się głośno takich rzeczy.
-Dalej nie wiem. - zaśmiała się krótko. Była dość ciekawską osobą, przez co często wprawiała ludzi w zawstydzenie, gdyż po prostu wiedziała zbyt wiele lub chciała wiedzieć zbyt wiele.
-To naprawdę nie powinno cię interesować.
-Czyli nie. - mruknęła. Szatyn westchnął, zirytowany postawą matki. -Jesteście ze sobą już ponad pół roku, prawda?
-Tak.
-Długo czekacie, ale to chyba dobrze. Najważniejsze, byście wy się dobrze z tym czuli. - uśmiechnęła się delikatnie i szturchnęła lekko Taehyunga, który stał w miejscu zawstydzony i cały czerwony na twarzy. Przez jego głowę przeleciały fragmenty ich zbliżeń, przez co zaczerwienił się jeszcze bardziej. Słyszał w głowie głębokie westchnienia, jęki i seksowne warknięcia narzeczonego i widział jego nagie ciało, które tak uwielbiał.
-Kookie. - wyszeptał, ciągnąc kraniec koszulki starszego. Ten spojrzał na niego pytająco. -Możemy pójść do pokoju?
-Pewnie. - uśmiechnął się delikatnie i ruszył do sypialni, trzymając małą dłoń blondyna.

-Jungkookie, zrób te coś przy moim uszku, proszę. - poprosił, kładąc się na łóżku.
-Jakie coś?
-No wiesz... Tak zamrucz, ale tak bardziej... Wiesz, o co mi chodzi. - powiedział, wywołując śmiech szatyna. Jęknął gardłowo do ucha chłopca i westchnął głęboko, owiewając oliwkową skórę Kima swoim oddechem.
-O tak?
-Mhm, naprawdę uwielbiam, kiedy tak robisz. - uśmiechnął się delikatnie, odchylając głowę do tyłu. -O czym myślisz, Kookie?
-Teraz? Tylko o tobie. Z resztą tak, jak zawsze.
-A co dokładnie myślisz?
-Że jesteś słodką bubą. - uśmiechnął się i cmoknął czoło blondyna.
-Więc... Nie ma szans? - zapytał, przesuwając dłonią po torsie starszego.
-Ostatnio często bywasz napalony. Wstąpiła w ciebie jakaś bestia. - zaśmiał się.
-To dlatego, że mam obok siebie tak wspaniałego mężczyznę. - uśmiechnął się słodko, wsuwając dłoń pod koszulkę narzeczonego.
-No popatrz, nie zdążyłeś jeszcze odpocząć po swoim ostatnim orgazmie, a już pragniesz kolejnego. Niegrzeczna kicia. - zamruczał, układając dłonie na biodrach mniejszego. -Poczekaj na mnie chwilkę, skarbie. - pocałował szybko usta młodszego i opuścił pokój. Wrócił po kilku minutach, które dla podnieconego Taehyunga były wiecznością. Wreszcie wrócił i od razu zajął się zdjęciem ubrań ze swojego chłopca. -Jesteśmy sami, aniołku. Chcę słyszeć twoje śliczne, głośne jęki, rozumiemy się?
-Doprowadzasz mnie do takiego stanu, w którym nie potrafię być cicho. - uśmiechnął się i oblizał wargi.
-Jesteś takim niegrzecznym kotkiem.

Jungkook powoli wyszedł z gorącego wnętrza swojego ukochanego i położył się obok niego. Zaczął składać mokre pocałunki na jego szyi, wywołując falę cichych westchnień ze strony blondyna.
-Idziemy gdzieś zjeść, czy zrobimy coś tutaj sami? - spytał między całusami.
-Jak chcesz, Kookie.
-W takim razie zamówimy pizzę. - stwierdził. Na twarz młodszego wstąpił delikatny uśmiech.

Cold	✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz