Czarnowłosa stanęła w progu drzwi i skamieniała. Stała jak wryta z szerokim uśmiechem na twarzy, gdy w jej oczach zbierały się łzy wzruszenia.
-Jungkook, kochanie. - szepnęła i podbiegła do swojego syna, zamykając go w długim, silnym uścisku. -Wejdźcie do środka. - zaprosiła, otwierając szerzej drzwi.
-Mamo, to jest Taehyung, mój narzeczony. - przedstawił blondyna, który uśmiechnął się nieśmiało i ukłonił się.
-Dzień dobry, mi-
-Ależ ty jesteś śliczny! - przytuliła chłopca, jak gdyby znali się od bardzo dawna.
-Dziękuję, pani Jeon. - zaczerwienił się delikatnie i zawstydzony spuścił głowę.
-Mów mi Irene lub mamo, jak wolisz. Jungkook dużo o tobie mówił, ale nie sądziłam, że jesteś takim pięknym chłopakiem! Powiedz mi, proszę, ile masz lat? - spytała, siadając na krześle. Taehyung spanikowany spojrzał na ukochanego, który uśmiechnął się lekko i skinął nieznacznie głową.
-Osiemnaście.
-Osiemnaście? - powtórzyła z niedowierzaniem. Kim spiął się, obawiając się jej reakcji. -To aż siedem lat różnicy. Jungkook, dlaczego mi tego nie powiedziałeś?
-To nie ma znaczenia. Chcemy przejść się po Busan, chodź kochanie. - uśmiechnął się sztucznie i chwycił dłoń zdenerwowanego chłopca.
-Poczekajcie. Zdążycie obejrzeć miasto.
-Mamo...
-To jeszcze dziecko. - westchnęła ciężko, łapiąc się za głowę.
-Proszę, nie rób teraz awantur.
-Nie chcę tego, ale zastanów się. W tym roku kończysz dwadzieścia pięć lat, a Taehyung ma tylko osiemnaście.
-Mamo.. - zaczął, próbując w delikatny sposób wyjaśnić sytuację. Kim zauważył to, że starszy nie radzi sobie z rozmową, dlatego stanął w jego obronie.
-Wiek nie stanowi dla nas problemu, pani Jeon. Ważniejsze jest uczucie jakim siebie darzymy.
-Porozmawiamy później. - mruknęła wymijająco i skierowała się do swojej sypialni. -Przygotowałam dla was łóżko w twoim pokoju, Jungkook.Po przekroczeniu progu dawnego mieszkania szatyna, Kim schował głowę w zagłębieniu szyi ukochanego i westchnął ciężko.
-Wiedziałem, że jej się nie spodobam.
-Nie przejmuj się nią, aniołku. Pogadam z nią i wszystko będzie dobrze.
-Bałem się między innymi jej reakcji na mój wiek...
-Taetae, wytłumaczę jej wszystko na spokojnie i napewno to zrozumie. Jesteś moim najmłodszym partnerem, dlatego tak zareagowała. Ona sama musi się z tym oswoić, ale zapewniam cię, że będzie dobrze.
-Jungkook... Twoja mama nam nie przeszkodzi, prawda? - spytał cienkim głosem ze łzami w oczach.
-Co takiego? Aniołku, nikt nam w niczym nie przeszkodzi. Jeśli ona tego nie zaakceptuje to trudno, nie potrzebujemy tego, bo mamy siebie. - powiedział szybko, nie chcąc dopuścić do płaczu chłopca. Objął go swoimi silnymi ramionami i wtulił jego głowę w swoją szyję. -Nie płacz, kochanie. Już dobrze, jestem przy tobie.
-Będziesz na zawsze? - spytał cichutko, podnosząc wzrok na szatyna. -Nie chcę cię nigdy stracić.
-Taehyungie, oczywiście, że będę. Kocham cię najmocniej na świecie i za nic cię nie zostawię. - podniósł podbródek blondyna i otarł kciukiem łzę z jego policzka. -Dzidzia, nie płacz już.
-Obiecujesz? Jeśli tak, to mnie pocałuj. - na twarz Kima wstąpił delikatny uśmiech. Starszy zaśmiał się krótko i czule pocałował miękkie wargi ukochanego. -Super. Już możemy iść.Łagodny wiatr rozwiewał włosy przechodniów, których tego dnia było całkiem sporo ze względu na przyjemną pogodę. Przeszkadzał on jedynie niskiemu blondynowi, który wręcz nie cierpiał mieć rozczochranych włosów i cały czas je poprawiał, co bawiło jego ciemnowłosego towarzysza.
-Oh daj już spokój. Wyglądasz uroczo, kiedy masz roztrzepane włoski.
-Ale one wszystkie lecą najpierw do tyłu, później mi w oczka, a potem każdy kosmyk w inną stronę! A w ogóle to dlaczego tak wieje? Jest środek lata.
-Przesadzasz, to tylko lekki wiatr. - zaśmiał się cicho i poprawił włosy chłopca, a następnie nałożył na jego głowę czapkę, którą wygrzebał z plecaka.
-Zapomniałem, że ją mam.
-Widzisz, co ty byś beze mnie zrobił?
-Nie żyłbym. - mruknął, spuszczając głowę. Jungkook zganił się w myślach i uderzył ręką w pierś.
-Nie rozdrapujmy tego, maluszku.
-Wiesz, nigdy nie sądziłem, że będę zaręczony, że dożyję ślubu, będę kogoś kochał z wzajemnością. - powiedział, wpatrując się w jakiś punkt przed sobą.
-Tae-
-Wiem, że nie lubisz, kiedy tak mówię i ja też tego nie lubię, ale nie mogę o tym zapomnieć, a powiedzenie o tym głośno troszkę mi pomaga. - przerwał starszemu, który westchnął cicho.
-Zawsze masz moje wsparcie i możesz powiedzieć mi wszystko, co cię trapi. - posłał mniejszemu delikatny uśmiech i wzmocnił uścisk ich dłoni.
-Naprawdę myślałem, że wtedy umrę, wiesz? To było straszne. Stopniowo przestawałem czuć swoje ciało, jakbym powoli znikał. Jak gdybym przestawał istnieć. - mruknął, bawiąc się materiałem koszulki. -Widziałem wszystko. Całe życie przeleciało mi przed oczami. Widziałem moją mamę, tatę, szkołę. Było jak bardzo słaby film. Wszystko było pomieszane i takie... dziwne. A gdy już zamykałem oczy, usłyszałem ciebie. Naprawdę myślałem, że jesteś aniołem. I miałem rację. - uśmiechnął się pod nosem. -Tak się cieszę, że los nas połączył, że mnie wtedy znalazłeś. I jeśli cokolwiek będzie chciało nas kiedyś rozdzielić, za nic na to nie pozwolę. Nie pozwolę nikomu mi ciebie odebrać. - ostatnie zdanie wyszeptał cienkim głosikiem i pociągnął nosem, by zatrzymać łzy, które zebrały się w jego kocich oczach. -Nie chcę cię nigdy stracić, ale jeśli będziesz chciał odejść, nie zatrzymam cię, bo chcę żebyś był szczęśliwy i jeśli ja nie mogę Ci tego dać, chcę byś był szczęśliwy z kimś, kto ci to zapewni. - wybuchł płaczem na samą myśl o tym, że szatyn mógłby go kiedyś opuścić. Znaczył dla niego zbyt wiele i chciał całą resztę życia przeżyć u jego boku. Nie wyobrażał sobie odejścia ukochanego, ale jego słowa były całkowicie szczere. Pragnął jego szczęścia.
Jungkook pochylił się nad chłopcem i przywarł do jego ust, łącząc ich miękkie wargi w czułym, przepełnionym miłością pocałunku.
-Nie zostawię cię. - powiedział, co brzmiało jak obietnica, której za żadne skarby nie złamie. I tak też było. Taehyung przyjął to jako obietnicę.
-Kocham cię. - szepnął, wtulając się w tors narzeczonego.
-Ja ciebie też, dzidzia.Jeon zaprowadził blondyna do swojego dawnego pokoju i poprosił, by na niego tam czekał. Musiał porozmawiać ze swoją matką i wiedział, że nie będzie to łatwe. Lekko poddenerwowany wszedł do salonu, gdzie na kanapie siedziała jego rodzicielka.
-Chciałaś pogadać.
-Tak... Jungkook, jesteś pewien, że chcesz spędzić z nim resztę swojego życia?
-Tak, mamo. Kocham go i nie chcę żyć z kimś innym. Wiem, że różni nas parę lat i to jest dla ciebie trudne do zaakceptowania, ale nie zamierzamy rozstać się przez opinię innych osób. Będzie mi bardzo miło, jeśli zaakceptujesz nas i nasz związek, ale jeśli nie, to nie będę miał ci tego za złe, bo masz takie prawo. - westchnął cicho na koniec i spojrzał w ciemne oczy kobiety.
-Nie sądziłam, że jest taki młody. Jeśli to, co mówisz jest prawdą, wierzę ci i będę cię wspierać. Nie chcę stawać na drodze waszej relacji, chciałam mieć tylko pewność, że wiesz, co i z kim robisz. Martwiłam się o ciebie, ale teraz widzę, że jesteś już dorosłym mężczyzną i nie potrzebujesz mojej opieki. Cieszę się, że jesteś w szczęśliwym związku. - posłała szatynowi szczery, szeroki uśmiech. -Przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie. Nie powinnam tak reagować.
-Dziękuję, mamo. - objął matkę i pogładził jej plecy.
-Zjecie ze mną kolację? - spytała.
-Uh wiesz... Mieliśmy zamiar-
-Bardzo chętnie. - odezwał się Taehyung, któremu nudziło się samemu w pokoju, dlatego postanowił przyjść i zobaczyć, jak idzie rozmowa. Jungkook skarcił go wzrokiem i posłał wymuszony uśmiech swojej matce.
-Chcieliście razem wyjść, prawda? - spytała, badając parę wzrokiem. Szatyn podrapał się po karku i zaśmiał nerwowo.
-Tak, ale możemy to przełożyć. - odparł Kim.
-Tae-
-Nie, nie, idźcie. Zjemy i pogadamy jutro. Pewnie nie macie dziś nastroju na rozmowy. Nic nie szkodzi.
-Nie jest Ci przykro, mamo?
-Nie, absolutnie. Cieszę się waszym szczęściem. - uśmiechnęła się promiennie. -Tylko nie bądźcie zbyt głośno w nocy.
-Mamo.. - westchnął zirytowany.
-Muszę się wyspać, idę jutro do pracy.
-Jak w ogóle mogłaś tak pomyśleć? - prychnął.
-Czyli wy jeszcze nie.. - zaczęła. Twarz Taehyunga zapłonęła gorącym rumieńcem.
-Boże mamo, nie mówi się głośno takich rzeczy.
-Dalej nie wiem. - zaśmiała się krótko. Była dość ciekawską osobą, przez co często wprawiała ludzi w zawstydzenie, gdyż po prostu wiedziała zbyt wiele lub chciała wiedzieć zbyt wiele.
-To naprawdę nie powinno cię interesować.
-Czyli nie. - mruknęła. Szatyn westchnął, zirytowany postawą matki. -Jesteście ze sobą już ponad pół roku, prawda?
-Tak.
-Długo czekacie, ale to chyba dobrze. Najważniejsze, byście wy się dobrze z tym czuli. - uśmiechnęła się delikatnie i szturchnęła lekko Taehyunga, który stał w miejscu zawstydzony i cały czerwony na twarzy. Przez jego głowę przeleciały fragmenty ich zbliżeń, przez co zaczerwienił się jeszcze bardziej. Słyszał w głowie głębokie westchnienia, jęki i seksowne warknięcia narzeczonego i widział jego nagie ciało, które tak uwielbiał.
-Kookie. - wyszeptał, ciągnąc kraniec koszulki starszego. Ten spojrzał na niego pytająco. -Możemy pójść do pokoju?
-Pewnie. - uśmiechnął się delikatnie i ruszył do sypialni, trzymając małą dłoń blondyna.-Jungkookie, zrób te coś przy moim uszku, proszę. - poprosił, kładąc się na łóżku.
-Jakie coś?
-No wiesz... Tak zamrucz, ale tak bardziej... Wiesz, o co mi chodzi. - powiedział, wywołując śmiech szatyna. Jęknął gardłowo do ucha chłopca i westchnął głęboko, owiewając oliwkową skórę Kima swoim oddechem.
-O tak?
-Mhm, naprawdę uwielbiam, kiedy tak robisz. - uśmiechnął się delikatnie, odchylając głowę do tyłu. -O czym myślisz, Kookie?
-Teraz? Tylko o tobie. Z resztą tak, jak zawsze.
-A co dokładnie myślisz?
-Że jesteś słodką bubą. - uśmiechnął się i cmoknął czoło blondyna.
-Więc... Nie ma szans? - zapytał, przesuwając dłonią po torsie starszego.
-Ostatnio często bywasz napalony. Wstąpiła w ciebie jakaś bestia. - zaśmiał się.
-To dlatego, że mam obok siebie tak wspaniałego mężczyznę. - uśmiechnął się słodko, wsuwając dłoń pod koszulkę narzeczonego.
-No popatrz, nie zdążyłeś jeszcze odpocząć po swoim ostatnim orgazmie, a już pragniesz kolejnego. Niegrzeczna kicia. - zamruczał, układając dłonie na biodrach mniejszego. -Poczekaj na mnie chwilkę, skarbie. - pocałował szybko usta młodszego i opuścił pokój. Wrócił po kilku minutach, które dla podnieconego Taehyunga były wiecznością. Wreszcie wrócił i od razu zajął się zdjęciem ubrań ze swojego chłopca. -Jesteśmy sami, aniołku. Chcę słyszeć twoje śliczne, głośne jęki, rozumiemy się?
-Doprowadzasz mnie do takiego stanu, w którym nie potrafię być cicho. - uśmiechnął się i oblizał wargi.
-Jesteś takim niegrzecznym kotkiem.Jungkook powoli wyszedł z gorącego wnętrza swojego ukochanego i położył się obok niego. Zaczął składać mokre pocałunki na jego szyi, wywołując falę cichych westchnień ze strony blondyna.
-Idziemy gdzieś zjeść, czy zrobimy coś tutaj sami? - spytał między całusami.
-Jak chcesz, Kookie.
-W takim razie zamówimy pizzę. - stwierdził. Na twarz młodszego wstąpił delikatny uśmiech.
CZYTASZ
Cold ✅
Fanfiction~Zimne dłonie młodego chłopca i rozgrzane serce artysty~ ☆ top!jungkook ☆ ☆ bottom!taehyung ☆ ♡ ¡mogą pojawić się wulgaryzmy i sceny erotyczne¡ ♡