50

886 31 14
                                    

Taehyung zawiązał krawat na własnej szyi, poprawiając go kilkanaście razy. Musiał wyglądać perfekcyjnie. Przesunął dłonią po białej niczym śnieg marynarce, strzepując z niej niewidzialny kurz i doprasowując delikatne zagięcie materiału. Usłyszał pukanie do drzwi, które po chwili otwarły się, a w nich stanął brunet, ubrany w elegancki garnitur, który nie mógł nawet równać się ze strojem blondyna. Starszy martwił się, że swoim ubiorem przyćmi piękno Kima, jednak widząc go w tak idealnym wydaniu, był pewien, że tego dnia nikt nie jest w stanie zaćmić jego uroku. Tego dnia to on był najpiękniejszy.

Jin uśmiechnął się szeroko, kiedy młodszy odwrócił się do niego przodem z delikatnym uśmiechem, ale i widocznym strachem w oczach. Brunet nie sądził, że Taehyung będzie się tak martwił i przejmował, przecież to był jego dzień. Podszedł do niego i odgarnął kosmyk włosów z czoła mniejszego.
-Wyglądasz cudownie, dzieciaku. To twój dzień i wszystko pójdzie po twojej myśli. Dziś świat jest po twojej stronie, maluchu. Spokojnie. - posłał chłopcu lekki uśmiech, który ten mógł zobaczyć w lustrze.
-Trochę się stresuję, hyung. No wiesz, tyle ludzi i cała ta ceremonia.. - westchnął, wpatrując się w swoje odbicie.
-Nie martw się tak. Gości wcale nie będzie dużo, zaprosiliście tylko najbliższych. Wszyscy jesteśmy z wami, Taetae. Ceremonią też się nie przejmuj. Obok ciebie cały czas będzie Jungkook.

Jungkook chodził w kółko po pokoju, próbując zebrać myśli. Yoongi leniwie wodził za nim wzrokiem, nie mając już sił, by uspokoić przyjaciela. Nie ważne co mówił, do niego to nie docierało. Jeon stresował się wszystkim. Kilkanaście razy upewniał się, że wszystko jest gotowe, obdzwonił każdego, kto miał pojawić się na ślubie i zdążył jeszcze dwanaście razy zmienić krawat, by ostatecznie zdecydować się na ten pierwszy.
-Usiądź. - mruknął Min, który miał już dosyć zachowania szatyna. -Usiądź już, kurwa. - syknął, zwracając na siebie uwagę przyjaciela, który zatrzymał się i spojrzał na niego zszokowany. -Przesadzasz, Jeon. To nic nie zmieni, będziecie tacy sami, tylko na papierze będzie napisane, że jesteście małżeństwem.
-Niby tak, ale-
-Nie, posłuchaj mnie teraz. Nie obchodzi mnie to, jak bardzo zdenerwowany jesteś. Proszę cię tylko o jedno. Nie spierdol ślubu swoimi nerwami. Taehyung napewno też się denerwuje, ale czuję, że mniej niż ty. Rozluźnij się, kurwa, bo z taką postawą nie nacieszysz się ślubem, a tylko go zepsujesz. Nie będę ci gadał o tym, że to wasz dzień i w ogóle, bo nikogo to nie obchodzi. Ogarnij dupę i spraw, żeby wasz ślub był najlepszym dniem w waszym życiu i żebyście na zawsze go zapamiętali, rozumiemy się? - przerwał na chwilę, w której Jungkook kiwnął głową. -Zależy ci na Taehyungu, jemu zależy na tobie i teraz to jest najważniejsze, jasne?
-Wybrałem najgorszą osobę do pomocy mi w przygotowaniu się, ale pomogłeś mi lepiej niż ktokolwiek inny mógłby to zrobić.

Kim uśmiechnął się do siebie i skinął nieznacznie głową, gdy Jin zapytał go, czy jest gotowy. Był gotowy przyjąć błogosławieństwo dla siebie i swojego ukochanego. Był gotowy przyjąć nazwisko Jeon. Był gotowy wymienić się obrączką z swoim kochankiem. Był gotowy powiedzieć mu magiczne tak trzeci raz. Był gotowy jak nigdy wcześniej. Był pewny siebie, pewny swojej decyzji i swoich uczuć. Nigdy w życiu nie był tak szczęśliwy jak tego jedynego, niezapomnianego dnia.

Oboje marzyli o tym już od dawna. Szczególnie Taehyung, który jeszcze jako siedemnastoletni chłopiec pragnął nosić nazwisko kochanka, jednak był wtedy jedynie dzieckiem i niewiele wiedział o miłości. Chciał mieć kogoś i być kogoś. Postrzegał miłość jedynie jako czułość i bliskość, nie zdawał sobie wtedy sprawy z tego, że uczucie to opiera się na wzajemnym wsparciu, dzieleniu ze sobą sekretów i życia. Z czasem dorósł do prawdziwej miłości i zrozumiał czym rzeczywiście jest. A dziś podejmował ostateczny krok do życia w miłości z Jeon Jungkookiem.

Sam Jeon na początku nie był pewny co do relacji z blondynem. Młodszy był wrażliwy i niedoświadczony. Nie wiedział czym jest miłość, a tak bardzo jej pragnął, a Jungkook obawiał się, że nie jest właściwą osobą, która ma wprowadzić Taehyunga w ten świat. Mogłoby się wydawać, że to nic trudnego, jednak mając pod opieką kogoś tak delikatnego było to cięższe niż osiągnięcie upragnionej barwy z farb, z którymi Jeon był tak dobrze zaznajomiony, a wciąż sprawiały mu problem. Martwił się, że nie jest odpowiedni do tej roli, że jego doświadczenie nie jest wystarczające, a cechy i zawód mogą stanowić spore przeszkody w bliższych relacjach z ludźmi. Mylił się. Rzadko kiedy nie miał racji, jednak tym razem ogromnie się mylił. Był idealną osobą dla drobnego Taehyunga, któremu ani się śniło o posiadaniu kogoś tak wspaniałego jak Jungkook.

Pięć lat związku zdążył o rozwinąć relacje tej dwójki do tego stopnia, że nic oprócz siebie wzajemnie nie miało znaczenia. Byli zakochani w sobie po uszy. Najważniejsze dla nich było trwanie przy swoim boku do końca ich dni. Pierwszym przełomowymi momentem w ich związku było wydarzenia z urodzin Taehyunga, kiedy to otwarcie i pewnie oznajmił, że chce przeżyć resztę swojego życia właśnie z Jeonem. Takich sytuacji było więcej i każda z nich tylko pogłębiała dzielące ich uczucie.

I takim oto sposobem dziś ta zakochana dwójka stanęła na ślubnym kobiercu w swoim kraju, który po wielu staraniach i prośbach obywateli, stał się otwartym, tolerancyjnym dla wszystkich osób, które przez tak wiele lat żyli w ukryciu, wstydzie przed samym sobą i strachu przed reakcjami ludzi, państwem. Nareszcie mogli powiedzieć sobie oficjalne tak i dzięki temu zostać razem już na zawsze, niezależnie od przeciwności losu, których, niestety, nie da się ominąć.

Hoseok ocierał łzy z policzków, kiedy oglądał uroczystą ceremonię, na której jego przyjaciele otrzymują upragnione błogosławieństwo. Wzruszył się jeszcze bardziej, kiedy jego malutka córeczka pisnęła radosne "Hurra!", gdy usta młodej pary spotkały się ze sobą, łącząc się w pełnym miłości pocałunku. Spojrzał na swoją partnerkę, która uśmiechała się, obserwując ich szczęśliwe dziecko oraz parę, która tego dnia była najważniejsza.

Seokjin ścisnął dłoń Namjoona, na której tkwił złoty pierścionek. I tej parze się poszczęściło. Wzięli ślub rok wcześniej, wiążąc się magicznym węzłem miłości. Jin wciąż tak samo denerwował się za zniszczone przez swojego męża przedmioty, a on cały czas reagował na krzyki w ten sam sposób : uśmiechał się niewinnie, przytulał swojego ukochanego od tyłu i szeptał do jego ucha "Kocham cię". Mieli nadzwyczaj dużą rodzinę, liczącą aż dziesięciu członków, łącznie z nimi. Nie mieli dzieci, ale dwie wiewiórki i szczęśliwą psią parę z czwórką potomstwa.

Yoongi objął ramieniem rozczulonego Jimina, który nie mógł powstrzymać łez, oglądając tę wzruszającą scenę. Nie byli razem. Wspólnie doszli do wniosku, że zbyt wiele ich dzieli. Mieli inne plany na życie i zupełnie odmienne cele, jednak nie powstrzymało ich to przed zostaniem na przyjacielskiej stopie znajomości. Nie robili z tego problemu, w zgodzie się rozstali i w zgodzie ze sobą żyli.

Tego dnia wszystko było idealne. Wszystkie problemy odeszły na te kilkanaście godzin. Nawet maźnięcie niebieskiej farby na policzku Taehyunga, kiedy razem z Jungkookiem tworzył ich wspólny obraz, upamiętniający ten wspaniały moment w ich życiu, było perfekcyjne.

I tamtego dnia z palety ich farb odeszły ciemne barwy. Bo ich przyszłość miała być perfekcyjna.





































Koniec.

Zaczynając tą książkę, nie przypuszczałem, że ją kiedykolwiek skończę. Pisanie jej zajęło mi blisko pół roku, zabrało mu wiele czasów, nerwów i kilka nieprzespanych nocy. Naprawdę ciężko jest mi się rozstać z tym opowiadaniem, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Dziękuję osobom, które czytały moje wypociny. Nie było was wiele, czemu nie dziwię się, gdyż mój poziom pisania nie jest zachwycający. Cieszę się jednak, że znalazły się osoby, które śledziły losy naszych bohaterów.
W najbliższym czasie nie pojawią się żadne aktualizacje na moim profilu. Mam wiele różnych pomysłów, ale żaden z nich nie jest skończony.
Nie wiem, co więcej tu napisać. Będzie mi brakować naszego delikatnego, perfekcyjnie nieperfekcyjnego Taehyunga o wiecznie zimnych dłoniach i Jungkooka z artystyczną duszą i rozgrzanym sercem, które każdego dnia biło mocniej dla Tae.
Życzę wam wszystkim takiej miłości.

Cold	✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz