Dzień dobry wieczór wszystkim!
Tutaj Lavenderchqn, powracająca do żywych.
Zanim przejdziemy do rozdziału to wyjaśnię dlaczego dwa tygodnie temu (czyli 8 listopada) rozdział się nie pojawił. To jest dla tych osób, które mnie nie obserwują przez co nie wiedzą o życiowych update'ach (A polecam, bo czasem zarzucam spoilerami na nadchodzące rozdziały diabolik destroyers).
Generalnie to będzie cała jedna wielka anegdota, więc jeżeli ktoś nie jest zafascynowany moim życiem prywatnym to możecie to na spokojnie pominąć, chociaż miło by mi było jeżeli byście przeczytali to co mam do powiedzenia.
Zacznijmy od tego, że kiedy widzę tydzień z conajmniej dwiema publikacjami (w naszym przypadku to był rozdział urodzinowy Subaru + ten rozdział na niedzielę, którego tematu nie będę zdradzać, bo najpewniej przejdzie na grudzień / styczeń) zawsze najpierw zajmuję się tą publikacją, która wychodzi wcześniej i pracę nad kolejnym rozdziałem zaczynam wtedy kiedy pierwszy rozdział będzie napisany lub opublikowany.
A zatem mamy sobie środę, rozdział został opublikowany i wróciłam do zajmowania się moimi sprawami szkolnymi, bowiem jestem zajętą damą, która bardzo uważnie się uczy i wykonuje swoje prace domowe... Więc wiedziałam, że dopiero w piątek będę mogła się zająć rozdziałem, kiedy będę miała już trochę spokoju.
Sęk w tym, że jak się potem okazało nie miałam spokoju. Zaczęłam mieć wysoką (jak na porządek dzienny kiedy mam temperaturę 36,1) temperaturę i bóle pleców, więc myślałam sobie, że to najpewniej tylko będzie weekendowy problem (uwierzcie mi, to nie jest pierwszy raz kiedy mam stan podgorączkowy na weekend).
Mamy sobie sobotę, godzina wpół do siódmej rano i nie mogę spać. To jest bardzo ale bardzo nienaturalne dla mnie, bowiem mój organizm da mi każdą minutę spania, jaką się tylko da. Stwierdziłam, że pewnie mnie obudził, bo chciało mu się pić więc wypiłam około półtorej szklanki wody i poszłam ponownie do spania.
Gdybym wtedy wiedziała, że najpewniej ta woda będzie początkiem takiej kulki śnieżnej o nazwie „jeb się", która stacza się z góry do mojej kanciapy spokoju... Więc wstaję godzinę później, zwracając wszystko co wypiłam + wszystko to co zjadłam poprzedniego dnia. Problemy żołądkowe, cudownie. (Bardzo przepraszam, jeżeli jecie).
A zatem mamy sobie sobotę - moja gorączka rośnie z każdą godziną oraz mam problemy żołądkowe, które utrudniają mi jedzenie czegokolwiek, a ja już na porządku dziennym mam problemy z jedzeniem.
Wszyscy wiemy jak teraz trudno jest o konsultację twarzą w twarz z lekarzem, a nawet dostanie się na teleporadę nie należy do najprostszych. Niech będą niebiosom dzięki, że mojemu tacie się udało to zrobić pod koniec poprzedniego tygodnia, bo leżenie w łóżku pełnym energii z gorączką i brakiem apetytu nie należy do przyjemnych.
A zatem udało się mojemu tacie załatwić tę teleporadę, gdzie moja lekarka (kobieta zna mnie od dziecka) stwierdziła, że być może się czymś zatrułam więc brałam „przyjazne" bakterie oraz leki na żołądek wraz z większą dawką paracetamolu. No niestety dalej mi to nie pomagało, a moja temperatura wzrosła maksymalnie do 40,8 stopni (Jeżeli nie wiecie, mniej więcej od 41 stopni może dojść do uszkodzenia delikatnych struktur mózgowych) więc moja lekarka, która także nie miała pojęcia co mi może być w tym momencie, chciała zobaczyć mnie w klinice.
Jak poprosiła tak też się zrobiło, uznaliśmy wtedy, że to nie jest jelitówka ani problemy z wyrostkiem, więc jedyne co nam pozostało by się dowiedzieć co to może być za syf to badanie krwi.

CZYTASZ
𝒟𝒾𝒶𝒷𝑜𝓁𝒾𝓀 𝒟𝑒𝓈𝓉𝓇𝑜𝓎𝑒𝓇𝓈
No Ficción⚠️ Uwaga, rozdziały zawierają spoilery ze wszystkich źródeł informacji o uniwersum. Czytasz na własną odpowiedzialność. ⚠️ Czy jest coś nie tak z uniwersum Diabolik Lovers? Z pewnością coś. Popularne stwierdzenie: "Do wszystkiego istnieją dwie różn...