45.

406 17 0
                                    

*2 tygodnie później*

-Mati, zaglądnij do Laury! -usłyszałem z dołu kiedy szedłem na górę. 

Marcysia i Laura zamieszkały u nas. Wraz z Marcysia postanowiliśmy spróbować jeszcze raz, dlatego też dwóch tygodni jesteśmy razem. 

Marcin przestał się już odzywać, pisałem nawet do niego, ale z tego co wiem to wyjechał na jakieś wakacje. Może to i dobrze, Marcysia dalej ma wyrzuty sumienia, a taka przerwa jej się przyda.

Dzisiaj mieliśmy nagrywać wyjaśnienia dla widzów. Każdy zauważył, że Marcysia znów u nas mieszka, więc powinniśmy to wyjaśnić. Jest to ryzykowna gra, ale muszą się dowiedzieć co przez ten cały czas się działo.

Wszedłem do pokoju i zaglądnąłem do łóżeczka gdzie Laura słodko spała. 

Jest przecudowna 

Ostatni raz spojrzałem na dziewczynkę i zabrałem statyw wychodząc z pokoju. 

-Gotowa? -zwróciłem się do Marcysi, która z tego całego stresu nerwowo bawiła się sznurkiem od swojej bluzy. 

-Tak -odparła niepewnie patrząc się na mnie. 

-Wszystko będzie dobrze -puściłem jej oczko i włączyłem nagrywanie. 

-Dzisiaj jeden z takich bardziej poważniejszych filmów, więc proszę wysłuchajcie go -zacząłem czując zimny pot na moim ciele. Nigdy nie nagrywałem takie typu filmu, ale czas najwyższy. 

Nagrywaliśmy dobrą godzinę. Wyrzuciłem z siebie wszystko co miałem na sumieniu, więc miałem chwili słabości gdzie w moich oczach błyszczały łzy, ale do końca filmu wytrzymywałem. 

-Bardzo Was przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale musiałem to sobie poukładać w głowie. Oszczędźcie jakichkolwiek odzywek w stosunku do Marcysi. Wiem, ze dużo złych rzeczy zrobiłem, ale nie ma to prawa rykoszetem wpłynąć na Marcysię. Jeszcze raz za wszystko przepraszam, kocham Was -powiedziałem na odchodne i podszedłem do kamery po czym ją wyłączyłem. 

-Świetnie sobie poradziłeś -uśmiechnęła się dziewczyna i cmoknęła mnie w usta. 

-Nigdy więcej takich filmów -westchnąłem siadając na kanapie. Dalej serce miałem przy gardle. Bałem się to publikować, bałem się tego jak na to wszystko zareaguję internet, ale prędzej czy później musieli się dowiedzieć. 

-Laura się obudziła -jęknęła dziewczyna nasłuchując się płaczu małej. 

-Ja pójdę -wyprzedziłem i szybko skierowałem się ku schodom i zwinnie po nich wszedłem. 

-Chodź kochanie do mnie -powiedziałem kiedy zobaczyłem płaczącą dziewczynkę, która raczkowała w moim kierunku. 

Z pokoju wychyliła się Marta, ale kiedy zobaczyła, że wszystko dobrze wróciła do swoich zajęć. 

Wziąłem dziewczynkę na ręce i zszedłem na dół. 

-Mamo, chcę jeść -powiedziałem głosem piskliwej dziewczyki na co Laura zaczęła się śmiać. Miała już 7 miesięcy, więc łatwo było ją rozśmieszyć. 

-Butelka powinna być na blacie -wskazała miejsce, więc podszedłem tam i odnalazłem butelkę z ciepłym mlekiem. 

-Ciumkaj -dałem małej, ale ta się skrzywiła i odwróciła się do mnie głową, tak zwany "foch" 

-Dobra, dobra, nakarmię Cię -powiedziałem na co odwróciła się tak, że spokojnie mogłem ją nakarmić. 

Zjadła całe mleczko, więc szczęśliwa zaczęła się bawić w swoim chodziku. Dostała to od Weroniki i Karola, i stwierdzam, że dzięki temu urządzeniu jesteśmy z Marcuchą uratowani. 

Siedziałem przytulany do Marcysi obserwując dziewczynkę, która śmiała się, skakała i wymachiwała rękami pod wpływem świetnej zabawy. 

-Wy jesteście już jak stare małżeństwo -skomentował Nowciu schodząc ze schodów. -Wiecznie tylko pilnujecie dziecka -dodał. 

-A co mamy robić? -spytała retorycznie Marcysia -Nie będziemy chodzić po klubach kiedy Laura zostaję w domu z wariatami. 

-Zaś tam wariaty, szaleni ludzie -poprawił chłopak -A tak na serio, macie ofertę ode mnie. Idziecie się gdzieś wyrwać, gdziekolwiek chcecie, a ja wraz z ekipą zajmę się naszą księżniczką. 

Spojrzałem na Marcysię, której wyraz twarzy wyrażał niepewność. 

-Przysięgam, że jak przyjedziecie to mała będzie cała i zdrowa -powiedział symbolicznie przykładając rękę w miejsce serca. 

-No dobra -odparła Marcysia -W lodówce macie kaszki, na górze w 3 szufladzie od dołu macie pieluchy, w szafie na 4 półce po lewej stronie są śpioszki. Jeśli chcecie możecie ją wyprać wtedy wanienka jest za zlewem w łazience koło naszego pokoju, a szampon jest w 2 szufladzie od lewej strony obok wanny -powiedziała na jednych wdechu. 

Tymczasem ja, który ma problem z znalezieniem łyżki do kaszki. 

-Lepiej mi to napisz -stwierdził zdziwiony taką ilością informacji. 

-Ugh, po prostu dzwońcie -uśmiechnęła się cenicznie i odwróciła się w moją stronę -A ty poczekaj, bo idę się ogarnąć. 

Odprowadziłem dziewczynę wzrokiem po czym powróciłem do dziewczynki, która wciąż bawiła się w chodziku. 

-Stary, jakbyście chcieli zostać na noc w jakimś hotelu to dzwoń albo pisz. Wszystko będziemy mieli pod kontrolą -kucnął przy mnie chłopak. 

-Tylko, żeby nie było, że kolejnego juniora Trombalskiego będziemy musieli zabawiać -wypalił na co się zaśmiałem. 

Czekałem na Marcysię jakieś 20 minut, aż dziewczyna zeszła. Założyła obcisłe jeasny, które podkreślały jej figurę, która swoją drogą po ciąży była naprawdę nieziemska. Do tego czarny top i czarne botki. 

-Wyglądasz świetnie -skomentowałem nie mogąc przestać wpatrywać się w dziewczynę. 

-Nowciu, pamiętaj macie być ostrożni -poinformowała chłopaka i podeszła do Laury całując ją w czółko. 

-Mama za niedługo będzie. 

-Dawaj, idziemy -powiedziała do mnie. Oprzytomniałem i wraz z brunetką ówcześnie zakładając katanę i swoje balenciagi wyszedłem z domu. 

Puzon, mamy problem/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz