32.

374 22 5
                                    

*kilka miesięcy później*

-Marcin, widziałeś moją kosmetyczkę? -zapytałam przeszukując wszystkie zakamarki w sypialni. 

Zostałam jednak w Krakowie, 

Jestem z Marcinem, 

Wprowadziłam się do niego, 

Za miesiąc zostanę mamą.

-Szukaj w garderobie! -krzyknął  z łazienki, więc poszłam do pokoju obok. 

-Tu jest -powiedziałam sama do siebie znajdując kosmetyczkę. 

Wróciłam do pokoju i usiadłam przed toaletką, aby wykonać swój makijaż. 

-Znalazłaś? -zapytał blondyn wychodząc z łazienki. 

-Tak -odpowiedziałam przyglądając się mu w odbiciu lustra. 

-Chodź tutaj -złapał mnie za rękę i podniósł po czym mocno przytulił. 

-A Ciebie co Cię tak wzięło do przytulaski -zaśmiałam się. 

-Kocham Cię -powiedział słodkim głosem na co zmiękło mi serce. 

-Ja Ciebie też -odpowiedziałam szeroko się uśmiechając. 

Odsunął się lekko po czym na mnie spojrzał, jego błysk w oku mówił mi wszystko. 

-Mam imię dla naszej córeczki. 

-Wymyślałeś je przez 9 miesięcy? 

-Nie przez 9, okej? Potrzebowałem więcej czasu.

Postanowiłam, że to on wybierze imię, więc przez całą ciążę czekałam na jego wybór. 

-Dobra, co tam wymyśliłeś. 

-Laura Wasylkowska, brzmi ślicznie -uśmiechnął się. 

-Przyznaję chłopczyna, wykazałeś się, bardzo mi się podoba -również się uśmiechnęłam i cmoknęłam go lekko w usta. 

-Zajęło mi to kilka miesięcy, więc możesz być ze mnie dumna -zaśmiał się. 

Bardzo się starał za co byłam mu ogromnie dźwięczna. Przez te ostatnie kilka miesięcy wspierał mnie jak nikt inny. Jestem szczęściarą mając przy sobie takiego faceta. 

Pomalowałam się i przebrałam w długą, luźną sukienkę. Mój brzuch był naprawdę spory, więc wolałam nosić luźniejsze rzeczy. 

Dzisiaj chciałam się spotkać z Kasią, Martą i Werą. Strasznie długo się nie widziałyśmy, więc dzisiaj w końcu nadszedł ten dzień. 

Zabrałam swoje rzeczy i wyszłam z domu. 

Marcin nie był w niebo wzięty tym spotkaniem, ale dał mi wolną rękę. 

Z dziewczynami umówiliśmy się na kawę w kawiarni, która znajdowała się w centrum rynku, więc musiałam pojechać samochodem. 

Ostatnio zdałam  W KOŃCU prawo jazdy 

Za pierwszy razem 

Tak, więc wsiadłam do naszego wspólnego pojazdu i wyruszyłam w drogę. Jako, że pomyliłam lokalizację, (nigdy nie miałam dobrej orientacji w terenie) przyszłam spóźniona. 

-Cześć -powiedziałam wchodząc i zauważając dziewczyny. Nie zmieniły się jakoś bardzo, Marta wciąż była ruda, Kasia za to rozjaśniła lekko swoje włosy i na dodatek schudła, a Weronika zrezygnowała z doczepianych włosów. 

-Dziewczyno jak ty promieniejesz -zauważyła Kasia i mocno mnie przytuliła. Przywitałam się z Martą i Werą po czym zasiedliśmy do rozmowy. 

-I jak tam z Marcinem? -zadała pytanie Wera. 

-Nie mam na co narzekać, chłopak naprawdę się o mnie troszczy.

-I tak ma być, należy Ci się... -miała dopowiedzieć rudowłosa, ale w miarę czasu ugryzła się w język. 

I dobrze

Później do naszego "babskiego" spotkania dołączył Karol i Patec. Ich miny kiedy zobaczyli mój brzuch były bezcenne. Jeszcze się upewniali czy na pewno nie jest sztuczny. 

Cieszę się, że u nich się wszystko układa, może nie mamy świetnego kontaktu, ale nie życzę im źle. 

Po prawie 3 godzinach gadania i opowiadania historii każdy wrócił do siebie. 

* * *

perspektywa Tromby 

Siedziałem na balkonie paląc papierosa i zachwycając się pięknym zachodem słońca. Uwielbiałem lato, a tym bardziej takie widoki. 

-Mati, możemy pogadać? -na balkon wszedł Karol. 

-Co się stało? -spytałem marszcząc brwi. Podszedł do mnie, złapał mojego nie skończonego papierosa i wyrzucił za balkon. 

-Za dużo palisz -wyjaśnił bezuczuciowo i usiadł koło mnie. Martwiło mnie jego zachowanie co wskazywało na to, że coś musiało się stać. 

Chwilę na mnie patrzył po czym wziął głęboki oddech. 

-Zrobiłem to totalnie przez przypadek, ale kiedy pożyczyłem Twój laptop wyświetliły mi się teksty, które piszesz. 

Kurwa 

-Jestem przerażony jak bardzo się zmieniłeś. Z wartościowego, dobrego człowieka zamieniłeś się w jakiegoś egoistę. Mati ty racjonalnie myślisz? 

-Karol nie rób mi lekcji...

-Będę Ci robił, bo postradałeś wszystkie myśli! -wstał -Myślisz tylko o sobie i swojej własnej dupie, aby Tobie było dobrze! Nie pomyślałeś choć raz o Marcysi? Nie pomyślałeś o dziecku? Myślisz, że wystarczy jedno kiwnięcie i po sprawie?! Człowieku ty się wyrzekłeś własnego dziecka! 

On nie był zły, on był wkurwiony. 

-Nie wyrzekłem się...

-Tak kurwa na pewno. Ty naprawdę nie widzisz jakim egoistą się stałeś? Masz w dupie to, że za miesiąc Marcysia urodzi Twoją córkę, w dupie masz to czy znalazła sobie jakieś mieszkanie, prace. Patrzysz na siebie i to jak więcej zarobić kasy. Nie pamiętasz jak przez kilka miesięcy non stop Cię wspierała?! Jak robiła wszystko, abyś był jak najbardziej szczęśliwy?! To co ty pisałeś w tych tekstach jest popierdolone. Naprawdę uważasz, że dobrze zrobiłeś zostawiając ją?! "dla dobra siebie i jej". Przez Twoją głupotą i egoizm oboje się wyniszczyliście, oboje cierpieliście, ale to Marcysia teraz musi żyć z świadomością, że ojciec jej córki ma ją gdzieś! Każdy Ci mówił, żebyś zachował się jak mężczyzna i ją przeprosił, sam tego chciałeś, ale znów stchórzyłeś. Siedziałeś kilka tygodni użalając się nad sobą! Nie pomyślałeś chociaż raz co ona może przeżywać? Jak się może czuć? A  nie zapomniałem, ty skupiłeś się na sobie w momencie kiedy miałeś się troszczyć o kobietę, która za miesiąc urodzi Ci córkę. Rozumiem, że nie byłeś i, ze nie jesteś gotowy na zostanie ojcem, ale czy Marcysia jest? Czy ktokolwiek na świecie był gotowy na zostanie ojcem albo matką? Na to nie można być gotowym, to było tylko twoje nędzne wytłumaczenie, które ani trochę Cię nie tłumaczyło. Ty naprawdę nie wiesz ile ona dla Ciebie ona zrobiła, każdy chciał mieć ją dla siebie, ale to ona walczyła o Ciebie i twoje zdrowie psychiczne. Tak się jej odwdzięczasz, super. Te Twoje pierdolenie o tym, że  jest dla Ciebie przyszłością, że nic do niej nie czujesz. Człowieku wy będziecie mieli dziecko, a ty mówisz, że nie chcesz o niej słyszeć?! To ty jej spierdoliłeś życie, a nie ona!  Znalazłeś osobę, która starała się o Ciebie każdego dnia i nawet tego nie potrafisz docenić. Spójrz w lustro i przyznaj sam przed sobą, że źle zrobiłeś, że popełniłeś błąd, że powinieneś to naprawić. Jesteś i zawsze będziesz moim przyjacielem, kocham Cię jak brata, ale nie mogę patrzeć na to co ty robisz.  Przestań skupiać się tylko i wyłącznie na sobie i popatrz trzeźwo na to co odpierdalasz. Nie pozwolę, abyś zniszczył sobie życie przez swoją własną głupotę. 

Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)


Puzon, mamy problem/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz