16.

608 29 19
                                    

mały update: wena powoli wraca! 

Leżałem na łóżku czując okropny ból głowy. 

Nie, to nie kac ani ciąża  

Ostatnio wziąłem kilka nadgodzin, ponieważ wraz z Marcysią chcemy jechać na "mini wakacje", przez co mało sypiam. 

Był sobotni wieczór, jak zwykle spędzałem go przed telewizorem, miałem dzisiaj go spędzać z Marcysią, ale ta na ostatnią chwilę wystawiła mnie dla babskiego spotkania. 

Muszę chyba sobie jakiś kolegów znaleźć

Październik jak to październik był dość chłodnym miesiącem, więc otuliłem się w koc trzymając herbatę. 

Herbatka dobra rzecz 

Oglądałem "Garnitury" na netlixie, lekko ziewając. Sojrzałem na zegar, kurna już 24 

Marcysia dalej mi nie odpisała 

Nie chcę jej kontrolować, broń boże, ale powiedziała, że wróci przed 24. 

Martwię się po prostu, okej? 

Mimo wszystko wciąż prawie zasypiając oglądałem serial. 

Nie zasnę dopóki nie odpiszę

***

Dobra, jednak zasnąłem 

Dalej mi jednak nie odpisała 

Odłożyłem telefon na szafkę i leżąc jeszcze na kanapie przeciągnąłem się. Wczoraj wręcz urwał mi się film, ale z tego co pamiętam wylałem herbatę na podłogę. 

Chciałem ją odłożyć na stolik, ale przeliczyłem się z obliczeniami jeśli chodzi o dystans pomiędzy mną, a stolikiem. 

Moja matma jest chujowa 

Wstałem z łóżka od razu czując powiew zimnego wiatru. Wyszedłem na mój jakże piękny balkon. 

Nawet nie mam kafelek 

Na dworze padał deszcz i było strasznie pochmurno. Pod moim blokiem kręciło się kilka osób, ale nie zwracałem na to uwagi i wróciłem do mieszkania szczelnie zamykając drzwi. Z salonu usłyszałem dźwięk powiadomienia, więc jak poparzony wbiegłem do sypialni przerwacając się znów o tą samą  pufe. 

Nie lubię szmaty 

Wstałem z podłogi i brutalnie złapałem telefon w rękę. 

Marcysia: Nie martw się, wróciłam o 1 i dopiero co wstałam, później przyjadę 

Nie można było tak od razu? 

Odpisałem i uśmiechnięty wyszedłem z pokoju. 

Stałem w kuchni przygotowując sobie pożywne śniadanie pod postacią jajecznicy z cebulką, czyli moje autorskie danie. 

Kiedy przekładałem już usmażoną jajeczniąc nagle coś hukło. Podkosczyłem ze strachu i powoli skierowałem się do salonu. Na podłodze leżał kamień, a za nim wybita szyba od drzwi balkonowych. 

No co za chuje 

Wziąłem kamieć do reki uważając na wokół drobinki szkła. Wokół kamienia była ownięta kartka, wyciągnąłem ją. 

"To dopiero poczatek" 

Czy ten chuj naprawdę musi mi truć życie? 

Posprzątałem mniej więcej, aby nie nadziać się na jakieś szkło i wykonałem telefon. 

-Przez tego skurwiela nie mam drzwi balkonowych -powiedziałem kiedy Karol zapytał się co się stało. 

-Kurwa, jak do Ciebie poszedł to do nas też. Nic Ci nie zrobił tym kamieniem? 

-Na szczęścię byłem w kuchni, ale nie daj Bóg byłbym w salonie -odpowiedziałem. 

Nie chcę mi się użerać z tym psycholem 

Chwilę później zakończyłem rozmowę z brunetem. 

Spojrzałem na moją wybitą szybę i głęboko westchnąłem. 

Wszystkie pieniądze pójdą na naprawę. 

Po moim mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka, więc podszedłem do drzwi o otworzyłem je. 

-Witam pana Puzona -uśmiechnęła się Marcysia i mocno mnie pocałowała. 

-Taka forma po grubej imprezie?

-Oj tam, dużo nie wypiłam, a co tu się stało? -wskazała na szybę. 

-Rafał. 

-Cholera jasna -podeszła do szyby i intensywnie ją obejrzała. 

-Wszystkie oszczędności pójdą na naprawę -fuknąłem wciąż zirytowany całą sytuacją. 

-Czyli nici z naszych wakacji? -owinęła swoje ręce wokół mojego karku. 

-Niestety. 

* * * 

Zapominając o poranny,m bólu głowy pojechałem po nowe drzwi balkonowe, wszystko zakupiłem i za 2 dni miał być montaż. 

A jak na razie będę marznąć 

Później wraz z Marcysią pojechałem na ramen, mógłbym dalej chodzić struty przez tego psychola, który wybił mi szybę, ale przy Marysi to trudne zadanie. 

-Nie boisz się go? -wyrwała nagle. 

-Nie, niech sobie mnie straszy, ja się nie ugnę. 

Akurat, sram w gacie, a nie 

Zjedliśmy nasz posiłek po czym wróciliśmy do mieszkania dziewczyny. 

Kiedy weszliśmy na piętro, pod drzwiami mojej dziewczyny stała zapakowana paczka. 

-Zamawiałaś coś? -zapytałem spoglądając na blondynkę. 

-Nie. 

Zabraliśmy z wycieraczki paczkę i weszliśmy do domu.

Paczka była niewielkich rozmiarów, zapakowana w brązowy papier, Marcysia rozerwała papier i jak się okazało była to koperta. 

Dała mi ją do ręki, więc ją otworzyłem 

Cholera, jebany gnojek 

W kopercie było mnóstwo zdjęć Marcysi z róznych dni i z różnych miejsc. 

Nawet niektóre były ze mną 

-Na pewno się go nie boisz? -spytała ironicznie. 




Puzon, mamy problem/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz