~41

420 19 8
                                    

perspektywa Marcysii

-Ty myślisz, że ja głupi jestem?! Widzę jak się do niego liżesz! 

-Nie liże się do niego to po pierwsze, a po drugie co mam zrobić jeśli całe dnie spędzasz w tym swoim biurze? Sama nie dam rady zając się Laurą, domem i tatuowaniem. 

-No przykro mi, ale ktoś musi zarabiać na wasze utrzymanie. 

Poczułam się okropnie, powiedział coś co nigdy nie powinien mówić, rozumiem, że się zdenerwował, ale w tej chwili potraktował mnie i Laurę jak jakieś przedmioty. 

-Kochanie... 

-Marcin, Daj spokój -powiedziałam zrezygnowana -W przyszłym tygodniu idę do pracy, już nie będziesz musiał na nas zarabiać -prychnęłam i poszłam na górę. Przez cały weekend się kłóciliśmy tylko o jedno - Mateusz. Kiedy Marcin dowiedział się, że przez te kilka dni był u nas  zdenerwował się jak nigdy, ale to nie moja wina, że on stawia pracę ponad rodzinę. Teraz robię kursy, bo chcę zacząć pracować, więc nie daję rady sama wszystko opanować. 

Weszłam do sypialni i podeszłam do łóżeczka gdzie spała nasza księżniczka. 

Była sobowtórem Mateusza, jeden do jednego. 

-Przepraszam -usłyszałam za sobą, więc się odwróciłam. 

Uśmiechnęłam się lekko i popatrzyłam na blondyna.

-Wiesz, że nie powiedziałem tego specjalnie, nie uważam tak...

-Marcin, nie tłumacz się już -powiedziałam i mocno go przytuliłam. 

-Kocham Cię -szepnął. 

-Ja Ciebie też. 

Czułam, że nie mówię tego tak jakbym chciała. Nie było w tym tyle szczerości co wcześniej. Prawda jest taka, że od kilku tygodni zastanawiam się nad swoimi uczuciami. Z jednej strony mam księcia na białym koniu, ustatkowany, idealny, a z drugiej chłopak, którego pokochałam za wszystko, który okropnie mnie zranił, ale mimo wszystko i tak nie potrafię pozbyć się go z głowy. Może to głupie i dziecinne, ale nie jestem do końca pewna czy "te" uczucia do Mateusza na pewno zniknęły choć uważałam, że tak.

-Jutro i po jutrze mam wolne, więc szykuj się na rodzinne spacerki -uśmiechnął się kiedy odsunęliśmy się od siebie. 

-Idziemy coś pooglądać? Trzeba korzystać póki Laura śpi -zaproponowałam na co chłopak kiwnął głową dając mi znak, że przyjmuję propozycję. Tak właśnie spędziliśmy wieczór. Zdążyliśmy obejrzeć aż 3 odcinki naszego serialu, więc wieczór zaliczam do udanych. 

Kiedy Marcin przebierał Laurę ja szykowałam kolację. Usłyszałam dźwięk na barku, więc podeszłam i odczytałam wiadomość:

Mateusz: Uspokoił się już?

Ja: Tak, opanowałam sytuację

Mateusz: Przyjadę dopiero na weekend, niech chłopina ochłonie...

Ja: Dobry pomysł, zdecydowanie dobry

Mateusz: Dobra, ja lęce na trening, paaa! 

Kiedy wyłączyłam ekran ujrzałam w odbiciu ekran mój uśmiech. Wyglądałam jak małe dziecko, które dostało zapas słodyczy. 

Odłożyłam telefon na jego ówczesne miejsce i wróciłam do przygotowania kolacji. 

Po skończonym posiłku Marcin poszedł się położyć, a ja wyszłam na ogród. Usiadłam na hamaku i oparłam lekko głowę głośno wzdychając. Miałam totalny mętlik w głowie. Niby jestem z Marcinem i go kocham, ale przy Mateuszu czuję się tak inaczej. 

-Co tu robisz słoneczko? -zapytał blondyn. 

-Leżę, muszę zaczerpnąć świeżym powietrzem, Laura śpi? -zapytałam. 

-Tak, najadła się i teraz kima -uśmiechnął się i usiadł koło mnie. Oparł głowę o mój brzuch i złapał mnie za rękę. 

-I co będziemy tu tak spać? 

-Poleżymy, okej? -podniósł głowę, a by na mnie popatrzeć. 

-Bardzo Cię kocham -cmoknął mnie w policzek i wrócił do poprzedniej pozycji. 

W tym momencie zachciało mi się płakać, był taki troskliwy i uroczy. Jestem potworem, że zastanawiam się nad tym czy go na pewno kocham.  Kocha Laurę jak swoją własną córkę, mimo, że nie jest jego, troszczy się o mnie i o nią, dba o nas, jest wręcz idealny. 

W przeciwieństwie do mnie 

Poleżeliśmy jeszcze chwilę, ale jako, że robiło się chłodno postanowiliśmy wrócić do domu. 

-Chodź tu do mnie -złapał mnie za talię i mocno przytulił. 

-Co Cię tak wzięło na czułości? -zapytałam. Może wydawał się na groźnego, ale w środku to jest totalny słodziak. 

-Nie wiem tak jakoś -odsunął się i uśmiechnął -Lecę spać, jutro chcę iść na trening. 

-Ja zaraz przyjdę tylko sprzątnę kuchnie -stwierdziłam. Chłopak poszedł na górze, a ja zabrałam się za sprzątanie kuchni. Kiedy już wszystko było pięknie posprzątane złapałam za telefon. Wyświetliły mi się wspomnienia, więc kliknęłam w powiadomienie i na ekranie wyświetliły się zdjęcia moje i Mateusza kiedy byliśmy w Warszawie. Zaczęłam przeglądać zdjęcia uśmiechając się. Na każdy widok zdjęcia przed oczami miałam ową sytuację. Przypomniało mi się jak wpadł do fontanny z moim telefonem, albo jak go małpka ugryzła w zoo. 

Chyba tęsknie za tym...

Otrząsnęłam się i odłożyłam telefon. Musiałam w  końcu o nim zapomnieć i skupić się na Laurze i  Marcinie, a nie wspominać swój dawny związek. Mimo, że nie chciało mi się spać to przebrałam się w piżamę i położyłam się koło blondyna, który już spał. Spojrzałam jeszcze na Laurę, która też spała i cichutko chrapała, więc ze spokojem poszłam spać. 


hej, hej, to ja :) taki trochę nędzny rozdział, ale pracuję nad tym

dziękuję wam za kolejne wyświetlenia, lov u!

Puzon, mamy problem/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz