6.

732 27 6
                                    

-Wystroiłaś się jak szczur na otwarcie kanałów -skomentowałem śmiejąc się kiedy podszedłem do dziewczyny. 

-Patrz na siebie -odpowiedziała również z uśmiechem na twarzy -To gdzie idziemy? 

-Zaproponuj coś, rzadko jem na mieście. 

-Ramen? 

-Ramen? ta japońska zupa? -zapytałem bez przekonania. 

-Ramen to najlepsze co może być, oj nie marudź i chodź -złapała mnie za rękę i poprowadziła za sobą. 

Szliśmy według kierunków Marcysi, aż zatrzymaliśmy się pod restauracją "Akita Ramen" (serdecznie polecam tą knajpę) i weszliśmy. 

-Nie jestem przekonany co do tego jedzenia -stwierdziłem przeglądając kartę dań. 

-Jak spróbujesz to się przekonasz. Polecam serdecznie numer 6 -uśmiechnęła się ukazując swoje białe zęby. 

Po chwili podszedł do nas kelner i odebrał zamówienie. Czekając na jedzenie wdaliśmy się w dyskusję na temat kotków. 

Moje męskie ego spadło w czasie tej rozmowy 

* * * 

-Przyznaję, ramen jest pyszny -odparłem odkładając już pusty talerz. 

-A nie mówiłam? Jeśli chodzi o jedzonko to znam się na tym najlepiej -przyznała dokańczając swój posiłek. Kiedy dziewczyna skończyła jeść zapłaciliśmy i wyszliśmy z restauracji. 

-Mateusz, mogę Cię o coś spytać? 

-Jasne. 

-Ekipa była dla ciebie, bardzo istotna, tak? -zapytała. 

-Była. 

-Jak sobie radziłeś przez te ostatnie miesiące? -znów zapytała. 

-Jeśli mam być z tobą szczery, to bardzo, bardzo trudno. Z początku sięgałem po alkohol, w końcu się ogarnąłem, ale zaczęły mnie męczyć wyrzuty sumienia. Już miałem wywalone co się dzieje, żyłem, bo żyłem -wzruszyłem ramionami. 

-Dobra, dosyć tych smutnych tematów -zaśmiała się -Sama nie wiem czemu o to spytałam -wzruszyła ramionami lekko zawstydzona. Uśmiechnąłem się, aby jej dodać otuchy po czym ruszyliśmy w dalszą drogę. 

Szliśmy wzdłuż rynku rozmawiając na wszystkie tematy świata. 

-Popatrz! -przerwała moje zdanie o samochodach i wskazała na fontannę. Niby zwykła fontanna, ale tego wieczoru była oświetlona mnóstwem światełek co naprawdę świetnie wyglądało. Dziewczyna po raz kolejny tego wieczoru złapała mnie za rękę i zaprowadziła pod fontannę. 

-Masz telefon i zrób parę selfie -powiedziała podając mi swój telefon. Spojrzałem na nią miną wyrażającą "co?" na co ta się zaśmiała. 

Kocham jej śmiech 

-No co? Chcę mieć pamiątkę -odparła. Wyciągnęłam przed nas telefon i zacząłem robić zdjęcia. Chciałem się cofnąć, aby uchwycić większą część fontanny, ale potknąłem się o róg i z hukiem wpadłem do wody wraz z telefonem. Jedynie co mogłem usłyszeć i widzieć to zwijającą się ze śmiechu Marcysię. W końcu jednak podała mi rękę i pomogła wyjść tej fontanny. 

-Toż to... było piękne -powiedziała dalej się śmiejąc. 

-Chciałem ładne zdjęcie -odpowiedziałem sam się śmiejąc. Ludzie patrzyli się na nas jak na kompletnych debili, ale nam było przynajmniej wesoło. 

-Będę Ci musiał odkupić telefon -odparłem wyciągając z fontanny mokrego iphona. 

-Oj tam, telefon nie istotny, ważne, że Tobie nic nie jest -stwierdziła próbując pozbyć się nadmiaru wody z moich ubrań. Wyciskała moją koszulkę kiedy ja z wielką dokładnością się jej przyglądałem. 

-O jejkuś przepraszam, zagalopowałam się. 

-Nic się nie dzieje, przynajmniej nie leje się ze mnie jak z rynny podczas deszczu -zażartowałem. 

-Dobrze, że ja nie wpadłam do tej wody, pewnie zimna -powiedziała dzięki czemu w mojej głowie narodził się niezły plan. 

-Ja jestem mokry to ty też musisz -wydukałem i niemalże od razu podniosłem dziewczynę. 

-Mateusz, nawet nie próbuj! -krzyknęła. 

Po chwili oboje wpadliśmy do fontanny, na co dziewczyna gwałtownie pisnęła. 

-W epoce lodowcowej było zimnej -zaśmiałem się. Dziewczyna zgromiła mnie wzrokiem jakby miała mnie zajebać po czy wyszła z fontanny. 

-Widzisz mój makijaż? -pokazała energicznie ręką. 

-Widzę i uważam, że jest piękny -powiedziałem również wychodząc z fontanny. 

-Tu się puknij -odparła "zfochowana" pokazując na czoło. 

-Puknąć? 

Marcysia nic nie odpowiedziała, ale za to się zaśmiała. 

Z powodu zaistniałej sytuacji musieliśmy już wracać, choć ja chętnie bym jeszcze pochodził po rynku. Marcysia przez część drogi udawała fochniętą lecz kiedy zacząłem jej opowiadać moje historie z sernikiem ewidentnie przestała się gniewać. 

Opowieści z sernikiem, zawsze pomogą 

-Dziękuję za pomoc w odkryciu nowych smaków i spotkaniu z fontanną -odparłem kiedy byliśmy już pod moim blokiem. To ja chciałem odprowadzić Marcysię jak na faceta przystało, ale uparła się, że będzie odwrotnie. 

-Ja Ci nie kazałam się cofać, szkoda tylko tych fotek i mojego makijażu -odpowiedziała -No nic, ja uciekam, a ty od razu idź się suszyć, żebyś się mi tu nie przeziębił -dodała podchodząc do mnie i dając buziaka w policzek po czym odeszła. 

Uśmiechnąłem się pod nosem, Marcysia ma moc poprawiania humoru, a ja jestem tego żywym przykładem. W jej obecności nie da się nie uśmiechnąć. 

Wróciłem do mieszkania i zapominając kompletnie o dzisiejszym poranku myślami byłem przy dziewczynie. 

Sam nie wiem czy to coś poważnego, ale to ona sprawiła, że w końcu powróciła mi chęć do życia. Nie chcę jej mówić jak było wcześniej, bo dla mnie jest to już skończone. Straciłem ekipę, ale zyskałem Marcysię, nic nie chcę obiecywać, ale zrobię wszystko, aby nie zepsuć tej relacji.

JM_TOMOJAPSIAPSI specjalnie dla ciebie ten rozdział, habeciaro, do czytania! 


Puzon, mamy problem/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz