-Nie chcemy się wyrzucać! -krzyknął -Chodzisz wiecznie struty, chcemy Ci tylko pomóc!
-Nie chcę waszej pomocy -odpowiedziałem pakując walizkę.
-Proszę zostań, jesteś moim przyjacielem, innych też. Ekipa trzyma się razem, zawsze.
-Nie, nie chcecie mnie tu. Zawsze to ja jestem ten najgorszy.
-Przestań pieprzyć głupoty! Narzekamy na ciebie, bo utrudniasz nam sprawę, nie dasz sobie pomóc.
-Teraz będziecie mieli święty spokój -odparłem i trzaskając drzwiami wyszedłem z pokoju wraz z walizką. Nie żegnając się z nikim wyszedłem z domu. Słyszałem jeszcze krzyki Karola, ale ja byłem już w drodze.
-Kurwa -zerwałem się do pozycji siedzącej zalany potem.
Głupie sny
Zdenerwowany wstałem z łóżka. Zegar wskazywał godzinę 6, więc dzisiaj wyjątkowo długo spałem.
Ostatnio śpię maksymalnie do 4
Skierowałem się do kuchni tym samym zaparzając sobie kawę aby ta trzymała mnie na nogach. Chętnie poszedłbym do jakiegoś klubu, ale po tej całej aferze z moim piciem unikam miejsc gdzie może się znajdować alkohol. Po zaparzeniu kawy wziąłem kubek do ręki i usiadłem przed telewizorem surfując po kanałach. Jednak niczego ciekawego nie znalazłem, więc wziąłem do ręki telefon. Przeglądając facebooka natrafiłem na ciekawą ofertę pracy.
Może w końcu ruszę te swoje dupsko?
Praca polegała na kelnerstwie w knajpie, co akurat mi pasowało. Zarobki były adekwatne dla mojej osoby, więc napisałem na stronie restauracji, że jestem chętny.
Po napisaniu postanowiłem zjeść coś na śniadanie, więc zrobiłem zwykłe kanapki.
* * *
Siedziałem u rodziców kiedy w pewnym momencie dostałem wiadomość. Zdziwiłem się kiedy się okazało, że restauracja, do której rano napisałem zgodziła się na dzień próbny.
Chociaż tyle z tego dobrego
-Co się stało, że masz taką minę? -zapytał tato.
-Jutro mamy nagrywki na 7 -odparłem -Czekam tylko na jakieś wakacje.
Niedługo potem wróciłem do domu. Dzisiaj u rodziców byłem cały dzień, więc kiedy przyszedłem był już późny wieczór.
* * *
*2 dni później*
Dziś jak zwykle wstałem o 5. Za oknem padał deszcz i było dość pochmurnie. Mimo brzydkiej pogody cieszyłem się, ponieważ dzisiaj mam dzień próbny w nowej pracy. Nie powiem, stresuję się, ale myślę, że nagrywanie najróżniejszych filmów z interakcją ludzi nie pójdzie na marne. Do pracy miałem na 9, więc zostało mi sporo czasu. Korzystając z danego mi czasu postanowiłem w końcu posprzątać. Moja kawalerka była w okropnym stanie Jakby to babcia powiedziała: "tylko nasrać i rozjechać" Tak więc zabrałem się za odkurzanie i sprzątaniem resztek jedzenie ze wszystkich kąt w tym mieszkaniu. Później przeniosłem się do kuchni gdzie panował ogromny syf, jeszcze gorszy niż w pozostałej części. Znalazłem nawet ketchup z przed 2 miesięcy, którego szukałem. Ogarnięcie kuchni trochę mi zajęło, więc skończyłem na dzisiaj swoje sprzątanie i zacząłem przygotowywania do pracy. Wziąłem prysznic, ubrałem się i zadbałem o swój zapach. Zabrałem kluczyki od swojego samochodu i zakładając kaptur wyszedłem z mieszkania. Szybko przedostałem się do samochodu ze względu na deszcz i odjechałem. Przez całą drogę czułem przeszywający stres, bo mimo wszystko ta praca nie była mi obojętna.
W końcu dojechałem na miejsce już lekko rozluźniony. Wysiadłem z samochodu i udałem się do knajpy. Była ona urządzona w dość kameralnym stylu co mi się podobało.
-Matusz! Jesteś! -przywitał mnie pan po 40-sce.
-Jestem i gotowy do działania -uśmiechnąłem się.
Muszę zrobić dobre wrażenie
-Cieszy mnie to. Póki co będziesz pracował za barem. Marcysia -nasza doświadczona kelnerka będzie Ci pomagać. Zanim jednak przystąpisz po pracy, oprowadzę Cię.
Tak, więc mój pracodawca (mam nadzieję) pokazał mi całą restaurację. Panowała dość przyjemna atmosfera co mnie cieszyło. Przebrałem się w moją odzież pracowniczą i udałem się za bar.
-Marcysiu, to nasz nowy pracownik pan -Trąbka -przedstawił mnie szef już dobrze mi znanej blondynce.
Mam do niej szczęście
-Witam serdecznie pana Trąbka -zaśmiała się podając mi rękę.
Pan Trąbka, poważnie?
-Zostawiam Cię pod opieką Marii, ona Ci wszystko wytłumaczy -skierował do mnie swoją wypowiedź po czym odszedł.
To ona ma w końcu na imię Marcysia czy Maria?
-Nie spodziewałam się Ciebie tutaj -przyznała.
-A ja Ciebie.
-Dość często na siebie wpadamy -stwierdziła poprawiając włosy.
* * *
Dzień w pracy minął mi bardzo dobrze. Marcysia mi dużo pomagała dzięki czemu szło mi nawet dobrze. Cieszyłem się, że to właśnie z nią będę pracował, nawiązaliśmy dziś dość fajny kontakt.
-Miło mi było z tobą pracować, szef na pewno się odezwie -puściła mi oczko odkładając rzeczy do szafki.
-Mi również było miło -uśmiechnąłem się. Założyłem bluzę oraz kaptur i wyszedłem z restauracji. Na dworze wręcz lało, ale na moje szczęście posiadałem samochód. Najszybciej jak mogłem przedostałem się do auta i poszukałem kluczyków. Kiedy je znalazłem uruchomiłem pojazd i nagle dostrzegłem Marcysię stojącą w samej bluzie, która próbowała uruchomić swój telefon. Podjechałem do blondynki otwierając okno.
-Czekasz na kogoś? -zapytałem.
-Mój telefon się rozładował i nie mogę zamówić ubera, pożyczyłbyś mi swój?
-Mogę Ci zaproponować lepszą propozycję czyli podwózkę moim samochodem -uśmiechnąłem się.
-K1 Pika, powiadasz? -zaśmiała się -Szkoda aż odmówić -dodała wsiadając na miejsce pasażerskie.
-Nie masz prawka? -wyjechałem z pod restauracji.
-Nie mam, ale muszę w końcu zrobić-przyznała -Skąd pomysł na taki samochód?
-Lubię pokemony -odparłem nerwowo -Kojarzą mi się z fajnymi latami.
Kiedy jeszcze niczego nie spierdoliłem
Droga minęła nam na przyjemnej rozmowie, dzięki wskazówkom Marcysi szybko dojechaliśmy pod jej adres.
-Dziękuję za podwózkę, nie wiem co bym bez Ciebie zrobiła -zaśmiała się -Dobranoc i do zobaczenia w pracy -wysiadła zamykając drzwi.
Niech tę pracę najpierw dostanę
CZYTASZ
Puzon, mamy problem/Tromba
FanfictionBłędy przynoszą ból, cierpienie i nienawiść. Przynoszą wszystko co najgorsze i wszystko co jeszcze nieodkryte. Błędy niosą koniec. Definitywny, nieodwracalny koniec, który dla tak wielu jest nie do udźwignięcia. Do takiego stopnia, że kiedy stają pr...