35.

414 21 14
                                    

*3 tygodnie później*

Wybudziłam się kiedy po domu rozbrzmiał dźwięk mieszkania. 

Za tydzień mam termin i teraz codziennie muszę zrobić sobie drzemkę po południową, bo inaczej nie wyrobię. 

Wstałam z kanapy i powolnym krokiem dotarłam do drzwi. 

-Dzień dobry, chciałem wręczyć paczkę -powiedział kurier trzymając wielki karton. 

Nic nie zamawiałam 

Podpisałam fakturę i odebrałam paczkę. 

Cholera, ciężka jest 

Na adresie pisało, że to ja jestem adresatem, ale nie przypominam sobie, żebym coś zamawiała. 

Rozkleiłam warstwę taśmy, która zabezpieczała karton, nie było to najlepsze zajęcie, bo tej taśmy było chyba z 10 cm grubości. 

W końcu jednak odpakowałam paczkę i ją otworzyłam. 

W paczce znajdowały się rzeczy dla dziecka. Jakieś ubranka, kocyki, zabawki, butelki. 

Kiedy to wszystko wypakowałam i przeglądnęłam na samym dnie pudła była kartka. Wzięłam ją do ręki i rozwinęłam. 

"chcę choć trochę mieć udziału w opiece, więc mimo, że pewnie macie tego od groma kupiłem kilka rzeczy. Słyszałem, że za tydzień masz termin, więc trzymaj się tam i podeślij jakieś zdjęcia małej" 

Tromba 

Uśmiechnęłam się po przeczytaniu kartki. Zawsze to jakiś gest i krok do przodu. 

Dalej nie wiem co mam zrobić, ale póki co niech się stara. 

Wzięłam wszystkie te rzeczy i schowałam do pokoju Laury. Naprawdę był prześliczny. Urządziliśmy go w lekko pudrowo różowych barwa, więc jest  przytulnie. Póki co mała będzie spała w naszej sypialni, ale kiedy podrośnie cały pokój będzie jej. Ciężko mi uwierzyć, że za tydzień zostanę mamą, ale czas najwyższy uwierzyć. Ogromnie się boje, ale też cieszę. Zawsze chciałam mieć bobasa, a teraz to się spełnia. 

Kilka miesięcy temu w życiu bym nie pomyślała, że tak się potoczy moje życie, ale los uwielbia mnie zaskakiwać. 

Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. 

Nalałam sobie sok i wyszłam na ogród. Ostatnio specjalnie go urządziliśmy, aby Laura mogła się bawić. 

Marcin ostatnio miał mnóstwo pracy, ale dzisiaj obiecał, że przyjedzie przed 20, więc trzymam go za słowo. 

Nagle usłyszałam jak ktoś parkuję samochód, więc wstałam i rozejrzałam się kto to jest. 

Czarny mercedes zaparkował idealnie na wprost domu, a chwilę później wyszedł z niego nie kto inny jak Mateusz. 

Cicho westchnęłam i weszłam do domu, aby otworzyć mu drzwi. 

-Jest Marcin? -zapytał na powitanie. 

Jakby był to by Cię już dawno udusił 

-Nie -odpowiedziałam oschle -Rozumiem, że chcesz pogadać. 

Kiwnął głową na "tak" więc wpuściłam go do środka. Przypatrzyłam mu się i mogłam dostrzec ewidentnie zarysowane mięśnie, było lato, więc miał na sobie tylko koszulkę i krótkie spodenki co idealnie podkreślało jego sylwetkę. 

Nie wiedziałam, że tak mocno zaczął ćwiczyć 

Usiadł na kanapie, więc ja usiadłam na fotelu, na przeciwko jego. 

Puzon, mamy problem/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz