38.

403 26 6
                                    

-Uważaj! -krzyknąłem kiedy dziewczyna prawie pojechała na czerwonym. 

-Miałam wszystko pod kontrolą, co się tak unosisz -stwierdziła uśmiechając się. 

-Prawie pojechałeś na czerwonym, a za nami jest policja -powiedziałem marszcząc czoło. 

Odwróciła się i wzruszyła ramionami

-Ale nie pojechałam, tak? Wytykasz mi tylko moje błędy. 

-Błąd to był dawanie Tobie samochodu. 

-Co powiedziałeś?! -oburzyła się. 

Miałem to w myślach powiedzieć...

-Dobra, dobra. Jedź, a nie. 

Na szczęście do galerii dojechaliśmy cali i zdrowi za co dziękowałem w duchu. 

Marcysia zdała prawo jazdy aczkolwiek nie nadawała się jeszcze do jazdy moim samochodem. 

Na to powinien być osobny egzamin 

-Gotowy na zakupy życia? -zaśmiała się patrząc na mnie. 

-Nie do...

Nie dano mi skończyć, bo przed nami wyrosły dwie dziewczynki

-Mogę zdjęcie? -zapytała jedna z nich, więc zrobiłem, a później z drugą. 

-Wróciliście do siebie? 

-Nie -przytaknąłem -Odnowiliśmy po prostu kontakt -dodałem. 

Przez ostatni czas nasze relacje bardzo się poprawiły, ale to jeszcze nie teraz. 

Po krótkiej rozmowie odeszliśmy od dziewczynek i dalej szliśmy. 

-Może dzisiaj wpadniesz na kolację? Marcin wyjechał na delegację i teraz nie mam z kim zjeść -zapytała na co się uśmiechnąłem. 

-Jasne -odpowiedziałem uśmiechnięty. To nie tak, że korzystałem z sytuacji, bo nie ma Marcina. Nie naciskałem na spotkania, ale jak mi je proponuję to nie mogę odmówić. 

Wiem, że go kocha i mocno się tego trzymam. 

Weszliśmy do sklepu dziecięcego i Marcysi od razu zaświeciły się oczy. 

Typowy syndrom kobiety 

Zaczęliśmy przeglądać ubranka, ja jednak po chwili odpuściłem i wolałem przyglądać się rzeczy, które wybierała blondynka. 

Nie mam głowy do zakupów 

Mieliśmy zamiar dzisiaj zrobić spore zakupy, więc czekało mnie jeszcze kilka godzin. 

Żwawo przemieszczaliśmy się po sklepach z czego byłem zadowolony. 

-Zostaw to, przecież mała ma tego od groma -powiedziałem kiedy zobaczyłem Marcysię przeglądającą jakieś interaktywne misie. 

-Ale świnki jeszcze nie miała -popatrzyła. 

-Podobna do Ciebie -zaśmiałem się wskazując na zabawkę, która trzymała Marcysia. Pożałowałem kiedy rzuciła się na mnie z rękami. 

-Już się tak nie denerwuj, żartowałem -przytaknąłem roześmiany, ale zostałem zgromiony wzrokiem przez dziewczynę, więc postanowiłem już się nie odzywać.

Poszliśmy do jeszcze 3 sklepów i oficjalnie po 4 godzinach zakończyliśmy zakupy. 

-Udało się -westchnąłem siadając na fotel. 

-Nie przesadzaj, tak źle nie było -stwierdziła blondynka -A teraz jedziemy po Laurę, mam nadzieję, że pomożesz mi złożyć to łóżeczko. 

Puzon, mamy problem/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz