8.

666 25 0
                                    

perspektywa Marcysi 

Wyłączyłam budzik i mocno ziewnęłam. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu, ale Mateusza nigdzie nie było. Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Zamiast chłopaka na blacie od kuchni zobaczyłam talerz z naleśnikami i dołączoną kartkę. 

Wynagrodzenie za nocleg, do zobaczenia w pracy! 

Uśmiechnęłam się i zabrałam się do jedzenia.

* * * 

perspektywa Tromby 

Szczerze powiedziawszy ani trochę nie miałem ochoty iść do pracy. Zamknąłbym się na cztery zamki i nigdzie nie wychodził. Przez ostatnie kilka dni było wspaniale, ale po wczorajszych wydarzeniach mam dość wszystkiego. 

Z ponurą miną przekroczyłem próg restauracji. Przywitałem się z szefem i współpracownikami po czym skierowałem się do szatni. Przebrałem ciuchy i stanąłem za barem. Chwilę później do restauracji weszła Marcysia. Mimowolnie się uśmiechnąłem widząc dziewczynę. 

"nadzieja na dobre jutro" 

-Jak się czujesz? -zapytała już przebrana. 

-Nie jest wybitnie -odparłem bez emocji. 

-Będzie dobrze, nie ma co rozpamiętywać -odpowiedziała. 

Przez resztę dnia pracowaliśmy. Nie miałem ochoty na śmiechy, co Marcysia w zupełności zrozumiała. Dzień zakończyłem przed 16, ze względu na mały ruch. Pożegnałem się z Marią, która postanowiła jeszcze zostać i wróciłem do domu. Wciąż z złym humorem wszedłem do domu. Odkładając kluczyki i telefon położyłem się na kanapie. Miałem dość tego dnia jak i wszystkiego. Sięgnąłem po laptopa i wpisałem w wyszukiwarkę szukaną przeze mnie rzecz. Przewijałem filmy, aż dotarłem do tego jednego. 

Był to filmy z koła fortuny, film, w którym byłem uśmiechnięty i szczerze szczęśliwy. Oglądałem go z uśmiechem na twarzy. Ekipa, daily i nasze nie zapomniane akcje. Nie zauważyłem nawet jak z moich oczu robią się szklanki i nagle po moim poliku spłynęła łza. Znieruchomiałem. 

Aż tak mnie to boli? 

Mimo wszystko dalej oglądałem film, a później następny i następny. 

Wspominałem stare czasy płacząc i się uśmiechając. Nigdy nie miałem takiej huśtawki nastroju jak w tamtej chwili. Moje oglądanie przerwał dzwonek telefonu, na wyświetlaczu wyświetlił mi się napis "Marcysia" 

-Halo, Marcysiu -powiedziałem próbując zachować najnormalniejszy ton głos. 

-Hej, nie chcę być nachalna, ale chciałam się spytać czy wszystko dobrze -odparła zawstydzona. 

-Wszystko okej, musiałem się uspokoić...

Nawet nie zauważyłem kiedy minęła nam 2 godzina rozmowy. Jak mówiłem nigdy nie kończył nam się temat do rozmowy. Fascynujące, że Marcysia potrafi jednym zdaniem zmienić mój humor, jakby znała jakieś tajemnicze zaklęcie. 

W końcu jednak ze smutkiem zakończyłem rozmowę ze względu na odwiedziny rodziców dziewczyny. Odłożyłem telefon i postanowiłem w końcu coś zjeść, przypominając sobie, że dzisiaj nie dostarczyłem swojemu organizmowi ani grama jedzenia. Zrobiwszy sobie kanapki zasiadłem na balkonie i wpatrując się w niebo zacząłem jeść. Nie myślałem już o ekipie, a o Marcysi. Trudno mi określić na jakim etapie jest nasza relacja, ale wiem, że jest dla mnie ważna. Czy się zakochałem? Nie jestem w stanie odpowiedzieć, ale wiem, że ta z pozoru "groźna" dziewczyna jest bliska mojemu sercu. Dziwnie się z tym czuję, tym bardziej, że odkąd miałem jakąkolwiek dziewczynę minęło już sporo czasu. Może to właśnie Marcysia to ta odpowiednia? Wiem co ja czuję do niej, ale co czuję ona zostaję dla mnie zagadką do rozszyfrowania. 

Po moich jakże melancholijnych "przemyśleniach" postanowiłem pójść pobiegać. Przebrałem się w mój podstawowy strój do biegania i wyszedłem z domu. Włączyłem playlistę specjalnie stworzoną do biegania i zacząłem swój trening. Zazwyczaj mam stałą trasę, ale dzisiaj postanowiłem trochę więcej pobiec. Wieczór był zimny, ale na szczęście moja mądra głowa pomyślała, aby odziać się w bluzę, więc chłód nie był mi straszny. 

Przebiegałem już 7 kilometr patrzyłem na czubki swoich butów, co było błędem, bo wpadłem na coś, a raczej na kogoś. 

Otrzepałem się sprawdzając stan  moich ubrać po czym uniosłem wzrok na osobę, z którą się zderzyłem. 

O kurwa 


POLSAT!!!!

Mam nadzieję, że rozdział się podobał, bo moim skromnym zdaniem jest to jeden z najlepiej napisanych przeze mnie rozdziałów :) 

A co tam w ogóle u Was, bąbelki? 

Puzon, mamy problem/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz