17.

604 25 7
                                    

Od razu po odpakowaniu paczki pojechaliśmy do domu ekipy. Gdzie wcześniej lekceważyłem Rafała, tak teraz naprawdę się przestraszyłem tym bardziej, że chodziło o nią i jej zdrowie. Czułem, że jeśli nie będe jej dobrze chronić coś jej się stanie, a na to nie pozwolę. 

Mimo iż w domu wciąż mógłby być Łukasz wszedłem nawet nie pukając. 

-A co ty wchodzisz jak do siebie? -zapytał z pogardą Łukasz. 

-Mam arcyważną sprawę -powiedziałem kładąc na stół kopertę. Łukasz wziął ją do ręki i dokładnie przeglądał zdjęcia. W międzyczasie na dół zszedł Karol wraz z Weroniką. 

-Pod adres Marcysi -dodałem. 

-Zgłaszamy go na policję, jeszcze komuś stanie się krzywda -zarządził Karol przeglądając zdjęcia.

-Jesteś pewny? Może się dowiedzieć, że powiedzieliśmy to policji i wtedy będzie jeszcze gorzej -stwierdziła Weronika.

-Wera ma rację, nie możemy się tak narażać, musimy to wyjaśnić, twarzą w twarz, a raczej wy -powiedział Łukasz. 

-Czyli mam zadzwonić do człowieka, który prześladuję mnie i moją dziewczynę, i jak gdyby nic się z nim spotkać? -prychnąłem. 

-Innego wyjścia nie ma. Trzeba racjonalnie myśleć. 

racjonalnie myślenie, oczywiście 

Wygrzebałem ze starych kontaktów, jego numer i zadzwoniłem dając na głośnik, aby wszyscy słyszeli naszą rozmowę. 

-O proszę, Pan Trombeczka dzwoni. 

-Bez oklasków, dzwonię, aby raz na zawsze wyjaśnić to wszystko. Mam dość tego co odpierdalasz. 

-A ja chciałem się jeszcze pobawić, możemy po negocjować. 

-Co chcesz? 

-Dam Wam spokój, ale poprosiłbym twoją dupę na jedną noc. 

Pojebało go do reszty. 

-Zapomnij, nie tkniesz jej - fuknąłem czując narastającą złość. 

-W takim razie zrobię wszystko, abyście zgnili, a ta ekipa straciła wszystko co posiada albo i jeszcze więcej, a i pragnę Cię poinformować, że Marcysia będzie jeszcze moja -powiedział i się rozłączył. 

-O kurwa -szepnęła Marcysia tuląc się do mojego ramienia. Mocno ją objąłem i sam oparłem swoją głową o jej. 

-Musimy go jakoś inaczej przekupić -stwierdził Kuba, który zdążył dołączyć się do naszego "kręgu"

-Zadzwoń jeszcze raz i daj mi go do telefonu -powiedział sztywno Karol. Wybrałem numer i podałem telefon brunetowi. Chłopak odszedł do nas, zawzięcie rozmawiał po kilku minutach wrócił. 

-50 tysięcy wykładaj z konta -rzekł do Łukasza. 

-Absolutnie, nie zapłacicie sami za to wszystko -zaprotestowałem. 

-To są też moje porachunki, dla nas 50 tysięcy to nie taka ogromna suma jak dla ciebie. 

-Tym bardziej, że chodzi tu też o nasze zdrowie -dodał Łukasz lekko się do mnie uśmiechając. 

Uśmiechnął się do mnie, cud 

-Niech Wam będzie, będę wam dłużny do końca życia  -uśmiechnąłem się. 

Omówiliśmy co i jak, aby przypadkiem ten psychol nie zrobił nic niespodziewanego. Mimo iż cała sytuacja nie była adekwatna to myślę, że minimalnie nasze stosunki się polepszyły. 

Kiedy już wychodziliśmy Łukasz mnie zatrzymał, więc poprosiłem Marcysię, aby poczekała w samochodzie. Wszedłem do kuchni wraz z brunetem. 

-Mateusz, przepraszam, że tak się zachowywałem wiesz jaki jestem...

-Nie no rozumiem, należało mi się -parsknąłem. 

-Jeśli coś będziesz potrzebował dzwoń, postaramy się załatwić sprawę z Rafałem jak najszybciej, ale musisz nam pomóc. 

-Pojadę tam z Karolem, ja też brałem w tym wszystkim udział. Nie denerwowałbym się gdyby nie ta paczka -westchnąłem. 

-Widać, że ją kochasz. Dobrze, że znalazłeś sobie kogoś takiego, nie zepsuj tego. To dobra dziewczyna -uśmiechnął się. Wujaszek zawsze dobrze doradził. 

W tym momencie zapaliło mi się światło w tunelu. Gdzie kilka dni temu myślałem, że wszystko przepadło, tak teraz widzę jakąś nadzieje.

Pożegnałem się z ekipą i wróciłem do samochodu. 

Spojrzałem na Marcysię, która wciąż wyglądała na przerażoną. 

-Będzie dobrze, nie pozwolę, aby coś Ci zrobił -uścisnąłem jej dłoń. 

* * * 

Dzisiaj zostałem u Marcysi na noc, nie chciałem, aby została samym po dzisiejszych wydarzeniach. Teraz leżeliśmy wspólnie w łóżku, Marcysia spała, a ja gapiłem się w sufit rozmyślając. 

Prawdziwy ze mnie filozof

Bałem się i to cholernie, ale musiałem udawać przy Marcysi, że tak nie jest 

Niestety, taka rola mężczyzn 

Mimo, że znamy się dopiero od kilku miesięcy, zakochałem się. Ta z pozoru wredna dziewczyna sprawiła, że w końcu zacząłem inaczej spostrzegać życie niż tylko jako męczarnie. 

Przysięgam, że jak on jej coś zrobi to urządzę mu istne piekło...


wiem, wiem kiepski ten rozdział, ale jakoś tak wyszło 

kiedyś napiszę lepszy! 

jeszcze tak dla informacji: nowa okładka od k1ndly



Puzon, mamy problem/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz