Przez ostatnie kilka dni żyłem pracą. Oficjalnie dostałem posadę kelnera z czego się cieszyłem. W końcu coś mi się udało i jak na razie dobrze mi idzie. Jeśli chodzi o Marcysię to łapiemy coraz lepszy kontakt. Dużo rozmawiamy podczas pracy i myślę, że bardzo dobrze nam się pracuję ze sobą.
Kiedy uzupełniałem zapas szklanek, do restauracji weszli goście. Spojrzałem w stronę wejścia i oniemiałem.
Karol i Łukasz
Spanikowałem, więc uciekłem na zaplecze, aby mnie nie zauważyli.
-Co ty robisz? -spytała Marcysia przechodząca koło drzwi.
-Obsłużysz tamtych gości? Muszę pilną rzecz załatwić.
-Okej -odparła zdziwiona po czym skierowała się w kierunku sali.
I co ja mam zrobić?
Wyszedłem z zaplecza i odwracając się tyłem wszedłem za ladę. Marcysia obsługiwała chłopaków. Ich stolik, przy którym siedzieli był bardzo blisko lady, więc musiałem zachować ostrożność. Marcysia odebrała zamówienie i przekazała je kuchni.
-Wiesz co się dzieje z Mateuszem? -usłyszałem część rozmowy Karola i Łukasza.
-Niestety, ale nie. Nic nie wiadomo.
-Martwię się o niego, może coś mu się stało?
To niesamowite, że po tym co im zrobiłem martwią się o mnie
Chłopaki byli w restauracji jeszcze przez jakieś pół godziny. Kiedy już wyszli odetchnąłem z ulgą, wciąż jednak myślami byłem przy ich rozmowie. W końcu ich tak jakby "zobaczyłem" od kilku miesięcy, cieszyłbym się, ale to cholerne wyrzuty sumienia uniemożliwiają mi to.
Spierdoliłem, to wiem
Po skończeniu swojej zmiany przebrałem się i gotowy do wyjścia skierowałem się w stronę drzwi.
-Mateusz! -usłyszałem głos za sobą, więc odwróciłem się -Mogę prosić o kolejną podwózkę? -zapytała Marcysia.
-Pewnie, zapraszam -powiedziałem otwierając przed blondynką drzwi. Wsiedliśmy do samochodu po czym ruszyłem w drogę.
-Co ty dzisiaj niemrawy jesteś? -zapytała nagle dziewczyna.
-Gorszy dzień po prostu -przyznałem zmieniając biegi. Blondynka spojrzała na mnie z pod byka i poprawiła włosy, które opadły jej na twarz.
-Mów, co się dzieje.
-Nic się nie dzieje, mam gorszy humor -odparłem.
-To w takim razie zapraszam Cię na posiadówe u mnie. Rozluźnisz się i na pewno będzie Ci lepiej -uśmiechnęła się.
-Rozumiem, że to stwierdzenie? -zażartowałem.
Niedługo potem wysiedliśmy pod blokiem dziewczyny. Wieczór był chłodny jednak szybko przedostaliśmy się do mieszkania Marcysi. Była to dość duża kawalerka urządzona naprawdę kobieco i ładnie.
-Ładne mieszkanie -skomentowałem rozglądając się.
-A dziękuję. Rozgość się -powiedziała wskazując na sofę -Co powiesz na wino?
-Z chęcią.
Usiadłem na sofie i rozglądnąłem się jeszcze po pomieszczeniu. Salon i kuchnie oddzielała ścianę gdzie wisiało mnóstwo obrazów. Na wprost kanapy wisiał telewizor. Cały pokój był w jasnych kolorach z kolorowymi dodatkami.
-Serwuję -weszła do salonu blondynka z dwoma kieliszkami wina. Uśmiechnąłem się i sięgnąłem po kieliszek dziękując.
-Zapytam z ciekawości, co wcześniej robiłeś? Pracowałeś gdzieś? -zapytała.
Cholera
-Można powiedzieć, podróżowałem dużo. Byłem w Stanach przez kilka miesięcy, można to nazwać beztroskim życiem.
Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, tak?
-Rozumiem, sama chciałabym się gdzieś wyrwać, ale nie mam możliwości. Pracuję na pełnych obrotach, a nawet jeśli coś zaoszczędzę to wszystko idzie na tatuaże.
-Znam ten ból -zaśmiałem się -Szczerze Ci powiem, że nigdy chyba nie poznałem tak wytatuowanej dziewczyny.
-Lubię dziary, to jest uzależnienie. Niektóre są totalnie bez sensu, ale i tak mi się podobają, opowiedz coś o swoich dziarach -zaproponowała energicznie.
Tak, więc zacząłem opowiadać dziewczynie o swoich tatuaż, kiedy dotarłem do łokcia zawiesiłem się.
-Czekaj, czekaj -powiedziała wpatrując się w tatuaż -To nie logo tej "ekipy" friza czy jak to tam ma?
-Tak, tak. Przegrałem zakład z kolegą i musiałem sobie taki zrobić, kompletnie ich nie oglądam, ale tatuaż mam.
Oby to łyknęła
* * *
Od Marcysi wróciłem około godziny 24, miałem jutro wolne, więc nie przejmowałem się godziną. Bałem się, że może się coś domyślić po tym tatuażu, ale rozwiałem jej wątpliwości. Zmęczony dzisiejszym dniem jak i emocjami, które przeżyłem położyłem się do łóżka.
CZYTASZ
Puzon, mamy problem/Tromba
FanfictionBłędy przynoszą ból, cierpienie i nienawiść. Przynoszą wszystko co najgorsze i wszystko co jeszcze nieodkryte. Błędy niosą koniec. Definitywny, nieodwracalny koniec, który dla tak wielu jest nie do udźwignięcia. Do takiego stopnia, że kiedy stają pr...