33.

385 22 7
                                    

Chwilę na mnie patrzył po czym wyszedł. 

Zdałem sobie sprawę co ja takiego narobiłem. Czułem jak dostaję mocnego kopniaka w dupę. Jego słowa dotarły do mnie i brzydziłem się siebie, że coś takiego zrobiłem. Przez ten cały czas patrzyłem na siebie, gdzie ja powinienem być i co ja mam zrobić zamiast skupić się na osobach, które tego potrzebowały. Nie myślałem racjonalnie, miałem w głowie tylko jedną myśl: "rozwijaj się". Byłem skurwielem zostawiając ją samą z dzieckiem, ale kiedy wyrzekłem się go wyrzekłem przebiłem stawkę.

-Boże, biedna Marcysia -jęknąłem i schowałem twarz w dłoniach. Dopiero teraz zrozumiałem, że odpierdoliłem najgorsze świństwo na świecie. 

Muszę do niej jechać

Zbiegłem na dół jak poparzony o mało się nie przewracając. 

-Karol -dotknąłem bark chłopaka, który stał do mnie tyłem. Kiedy się odwrócił od razu go przytuliłem. Nigdy mnie nie zostawił, zawsze mi doradzał kiedy ja miałem mętlik w głowie. Teraz uświadomił mi jaki błąd popełniłem. 

-Dziękuję -powiedziałem odsuwając się -Jesteś najlepszy -dodałem i pognałem do przedpokoju. Ubrałem buty i zabierając kluczyki wyszedłem z domu. Doskonale pamiętałem adres Marcina, a znając życia teraz pewnie z nim mieszka. 

Jechałem jak opętany. Próbowałem się skupić na drodze, ale wszystko we mnie drżało. Chciałem jak najszybciej naprawić to, co spierdoliłem. Po 10 minutach szybkiej jazdy byłem pod domem. 

Oby go nie było

Wysiadłem z auta i podszedłem do bramki. Nacisnąłem guzik na "domofonie" po czym usłyszałem dźwięk otwarcia, więc pchnąłem bramkę i wszedłem na posesje. 

Ciekawe co ja jej kurwa powiem 

Serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Szedłem w kierunku drzwi, więc chwilę później stałem na przeciwko nich. Wziąłem głęboki wdech i zadzwoniłem. 

Usłyszałem jak drzwi się otwierając, czułem, że zaraz Ziemia osunie mi się z pod nóg. 

Otworzyły się, a w nich stanęła Marcysia. Jej twarz lekko się zaokrągliła, ale dalej dostrzegłem septuma w nosie. Na szyi wciąż widniał tatuaż, ale z poprawionym dołem. Kiedy jednak spojrzałem na brzuch oniemiałem. Był już naprawdę duży, co wyglądało przecudownie 

Nosiła moje dziecko...

moje 

-Co ty tu robisz? -syknęła.

-Muszę z tobą porozmawiać -powiedziałem czując jak mój głos się łamie. 

-Nie ma mowy, nie chcę Cię widzieć -chciała zamknąć drzwi, ale w idealnym momencie zatrzymałem je nogą. 

-Proszę Marcysia. 

Zastanawiała się chwila po czym powiedziała. 

-Masz 5 minut -otworzyła mi drzwi dając znak, że mogę wejść. Dom był ogromny i wyglądał naprawdę świetnie. 

Zasłużyła na to

Jednak nie skupiłem się na wnętrzu, a na blondynce, która patrzyła na mnie swoimi brązowymi oczami. 

-Wiem, że teraz mnie nienawidzisz, nie dziwię Ci się, ale chciałem Cię bardzo przeprosić. Tyle dla mnie zrobiłeś, tak bardzo mi pomogłaś, a ja Cię potraktowałem jak ostatnią szmatę, choć absolutnie na to nie zasługiwałaś. Nigdy nie dostałem tyle opieki i miłości co od Ciebie, a ja i tak musiałem to spierdolić przez swoją głupotę -czułem jak łzy napływają mi do oczu, ale wciąż kontynuowałem -Przeraziłem się ojcostwa i zamiast zachować się jak mężczyzna, stchórzyłem. Obiecałem Ci, że Cię nie zostawię choćby nie wiem co, ale i tak zawaliłem. Zasługujesz na najlepszego faceta, a nie na takiego skurwysyna jakim jestem ja. Najpierw Cię zostawiłem z dzieckiem, a później kiedy mimo tego chciałaś abym się z nim widywał, zachowałem się jak pieprzony egoista i się go wyrzekłem. Myślałem tylko o sobie, zamknąłem nasz etap co było chorym pomysłem. Powinienem walczyć o Ciebie, tak jak ty o mnie kiedy byłem byłem na dnie, a mimo to patrzyłem na siebie i swój "rozwój". Mam nadzieję, że Marcin dobrze Cię traktuję, bo zasługujesz na to jak nikt inny. Nie doceniłem tego co dostałem od losu i teraz mam tego konsekwencje. Dbajcie o naszą córkę i pamiętaj, że jeśli będziesz czegoś potrzebowała możesz dzwonić. Nie chcę wybaczenia, nie zasługuję na to, ale chcę, żebyś wiedziała, że żałuję za wszystko co Ci zrobiłem. Dziękuję, że tyle z siebie dawałaś i wyciągnęłaś mnie z tego bagna, przepraszam, że nie potrafiłem tego docenić -powiedziałem wycierając łzy, który spływami mi po policzkach. Wyrzuciłem z siebie wszystko co dusiłem, co kryło się przez te wszystkie miesiące, w których byłem zapatrzony w siebie. 

Nic nie mówiła, miała kamienny wyraz twarzy. Nie chciałem od niej jakiegoś wybaczenia, słowa, za dużo jej przykrych rzeczy zrobiłem, aby czegokolwiek teraz od niej wymagać. Spojrzałem ostatni raz na nią i wyszedłem z domu. Dalej czułem wyrzuty sumienia, ale nie mogłem nic już więcej zrobić. Nie chciałem niszczyć ich związku tym bardziej wiedząc, że Marcin na pewno dobrze ją traktuję i równie dobrze będzie dobrym ojcem dla mojej córki. 

Wróciłem do domu. Z tego co wiem większość ekipy pojechała na nagrywki, więc miałem cały dom wolny dla siebie. 

-Byłeś u niej? -zapytał Karol, który siedział na sofie. 

A już miałem nadzieję 

-Tak, przeprosiłem ją -powiedział bezdusznie siadając obok przyjaciela -Zachowałem się jak sukinsyn. 

-To nie podlega dyskusji, ale nie chcesz do niej wrócić? -zapytał. 

-Jasne, że chcę, ale po co? Jest szczęśliwa z Marcinem, nie chcę tego niszczyć. Dam jej czas, może chociaż pozwoli mi się widywać z córką. 

-Będzie miała na imię Laura. 

Westchnąłem uśmiechając się 

-Czemu ja zawsze muszę coś spieprzyć? -zapytałem retorycznie opierając się o poduszkę. 



Puzon, mamy problem/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz