30.

411 25 6
                                    

perspektywa Tromby 

-Co jest kurwa -syknąłem czytając e maila od mojego menadżera. 

"z powodu problemów osobistych nie potrafiłbym wypełniać swoich obowiązków, więc kończę współpracę" 

Tak się jarałem, a teraz wszystko poszło w pizdu. 

Podjęcie tej współpracy miało mi otworzyć drzwi do dalszego rozwoju, a teraz bez apelacyjnie się zatrzasnęły. 

-Coś się stało? -zapytała Weronika siadając koło mnie. 

-Mój menadżer po 2 dniach pracy zrezygnował -odpowiedziałem wściekły. 

-Jaki menadżer? -zapytała zdezorientowana. 

-Wczoraj u nas był, nie pamiętasz?

-Aaa, to Marcin jest twoim menadżerem?! -krzyknęła niedowierzając.

-Tak. 

-Marcin to bliski, wręcz bardzo bliski przyjaciel Marcysi -wyjaśniła blondynkę. 

Faktycznie, to jego widziałem ostatnio z nią na mieście 

ale głupi jestem 

-No i wszystko wyjaśnione. Dowiedział się parę faktów o mnie i dla dobra swojej przyjaciółeczki kopnął mnie w dupe...

-Nie mów tak...

-Weronika, proszę Cię. To oczywiste, że powiedziała mu co zrobiłem tylko po to, żeby znów mi zniszczyć życie -powiedziałem oschle. 

Dziewczyna skarciła mnie wzrokiem. Nic nie powiedziała tylko prychnęła i poszła dalej. 

Coś zrobiłem? 

Wkurwiony wstałem od stołu i poszedłem do pokoju. 

Sięgnąłem po paczkę papierosów i wyciągnąłem jednego. Usiadłem na łóżku i rozkoszowałem się nikotyną. 

* * *

-Mati stream! -zawołał mnie chłopak Poczciwego. 

Kurwa, nie chcę mi się 

Zignorowałem wołania i wciąż przeglądałem telefon. 

Po kilku minutach usłyszałem mocne pchnięcie drzwi, więc się odwróciłem. 

-Zapraszam na stream'a-stanął przede mną Kamil. 

Westchnąłem i zszedłem z chłopakiem na dół. 

-W końcu, ile można Cię wołać -powiedział Patecki siedzący na fotelu. 

-Spałem chłopie -ziewnąłem dołączając do chłopaków. 

Chłopaki opowiadali historię z dzisiejszego dnia, a ja czytałem pytania na czacie. 

-Tromba, donejt do Ciebie -powiedział Kuba pokazując palcem. 

-Widzę ancymonie. 

"Do Tromby: wiesz, że Marcysia jest w ciąży?"

Spiorunowałem blondyna wzrokiem, ten zaś tylko się głupkowato uśmiechnął i wrócił wzrokiem do ekranu. 

-Debil -mruknąłem pod nosem. 

-Co tam Tromba mruczysz? -zapytał Karol. 

-Jaki to nasz Kubuś jest wspaniały -uśmiechnąłem się sztucznie. 

-Zgadzam się w stu procentach -powiedział roześmiany. Wszyscy byli w dobrym humorze oprócz mnie, ja wciąż przeżywałem klęskę swojej współpracy. Miałem dość, że moja przeszłość ma jakikolwiek wpływ na przyszłość, ale nic nie mogłem z tym zrobić. A to wszystko przez jedną osobę...

Nie chcę mieć z nią żadnego kontaktu 

Postawiłem sobie pewne zasady, które i tak już złamałem godząc się z nią na spotkanie, ale nie potrafiłem jej odmówić. Wciąż mam do niej słabość co niemiłosiernie mnie wkurwia. Chcę żyć dalej, skupiając się tylko i wyłącznie na sobie, ale zawsze jest jakaś przeszkoda, zawsze coś się dzieje, że nie mogę zrealizować swojego celu. Na ten moment wiem, że nic do niej nie czuję i chcę unikać jakiegokolwiek kontaktu, nawet nie wypowiem jej imienia. 

Marcinek ją pociesza 

Z moich przemyśleń wyrwał mnie głos Karola. 

-Mati, wszystko okej? -zapytał. 

-Tak, tak zmęczony jestem -odpowiedziałem przeciągając się. 

-Czemu Tromba nie odpowiada na pytania dotyczące Marcysi? -przeczytał na głos Kamil. 

Japierdole 

Przysunąłem się bliżej do mikrofonu, nie chciałem odpowiadać, ale jestem zmuszony.

Oni dzisiaj się na mnie uwzięli

-Rozstaliśmy się z Marcysią, więc dla mnie ten etap jest zakończony. Ja żyję sobie swoim życiem, ona swoim.  Nie chcę się wypowiadać na jej temat, bo każdy z nas wybrał własną drogę -powiedziałem. 

-Pff -prychnął Karol kiedy wróciłem na wcześniejsze miejsce -Wiesz, że nie popieram tego. 

-Nie powiem im co się stało, tak? Niech wiedzą ile wiedzą -spojrzałem na chłopaka. 

Pokręcił głową i zaczął przeglądać coś w telefonie. 

Czując głód wstałem z fotela i poszedłem do kuchni. Nie umiem jakoś wielce gotować, zwykle jedzenie robiła mi...

Otworzyłem lodówkę i przeleciałem wzrokiem jej zawartość. 

Po 15 minutach wszystko było gotowe 

Parówki, kanapki i piwko, idealna kolacja 

Wróciłem do chłopaków ze swoim posiłkiem i kontynuowaliśmy live. 

* * *

Było koło 5, a ja wciąż nie mogłem zasnąć 

Już 3 godzinę się męczę 

Czułem ogromną złość i żal, ale nawet nie wiem do kogo i za co. Miałem ochotę wyładować wszystkie te emocje, nie miałem jednak jak. 

Sięgnąłem po laptopa i otworzyłem program do pisania. 

Napisze to co leży mi na sercu, może wtedy się uspokoję 


trochę krótszy rozdział, ale wynagrodzę Wam to w następnym :)

dziękuję za 2k views! 


Puzon, mamy problem/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz