46.

413 19 3
                                    

-Idziemy do mojego starego mieszkania -oznajmiłem kiedy wracałem z Marcysią z kina. 

-Od kiedy ty taki władczy? -zaśmiała się, ale kiedy zobaczyła, że mówię śmiertelnie poważnie stanęła i chwilę mi się przyglądała. 

-No proszę, odpocznijmy chociaż raz -dodałem bardziej przekonywująco. 

-Dobra,  niech Ci będzie -przewróciła oczami i uśmiechnęła się. Nie mieliśmy daleko, więc po 10 minutach spacerku byliśmy już pod drzwiami. 

-Naprawdę specjalnie wziąłeś klucze? -niedowierzała kiedy z kieszeni wyciągnąłem pęk kluczy dzięki którym bez problemu dostaniemy się do mieszkania. 

-Tak -odpowiedziałam zgodnie z prawda i przekręciłem kluczem w zamku dzięki czemu mogłem bez żadnych zakłóceń wejść do mieszkania. Było ona wyjątkowo czyste, bo też w takim stanie je zostawiłem. Byłem tutaj bardzo dawno temu, więc dziwnie się poczułem przebywać tutaj znów. 

-Miłe wspomnienia -uśmiechnęła się dziewczyna rozglądając się po pomieszczeniu. 

-Co nie? Tutaj były nasze początki -podszedłem do dziewczyny i ująłem ją od tyłu. Dzisiaj miałem zamiar wykorzystać w pełni tą noc. 

-Pamiętam jak Ci śniadania przywoziłam, albo jak kiedyś wazon Ci potłukłam -powiedziała na co uśmiechnąłem się. Mimo, że dużo złych rzeczy jest związane z tym mieszkaniem to i tak te miłe zawsze pozostaną. 

Ująłem Marcysię w talii i sprawnie odwróciłem ją do siebie. Tak, że teraz nasze twarze się stykały. 

-Kocham Cię -powiedziałem zupełnie szczerze. Nigdy chyba nie byłem tak pewnych słów jak teraz. 

-Ja Ciebie też -odpowiedziała i szeroko się uśmiechnęła. 

Nie czekając wpiłem się w jej usta. Uwielbiałem to. Jej usta były takie pełne i miękkie. Zachowywałem się jak jakiś gówniarz, ale przy niej skradałem wszystkie myśli. Złapałem za jej pośladki i ująłem lekko ją podnosząc nie przerywając pocałunku. Jęknęła cicho w moje usta na mój ruchy po czym owinęła swoje nogi wokół mojej tali. Szedłem w kierunku sypialni nie przerywając naszego pocałunku. Zatrzymałem go dopiero wtedy kiedy położyłem dziewczynę na łóżku. Odsunąłem się od niej lekko i głęboko spojrzałem w jej oczy. Widziałem w nich te iskierki, których tak dawno nie widziałem. Była szczęśliwa i to był powód do mojej dumy. Była szczęśliwa przy mnie. 

Nic nie mówiąc znów dotknąłem jej ust tym razem delikatniej, ale dziewczyna pogłębiła pocałunek. 

 * * *

Leżeliśmy nadzy na łóżku. Marcysia spała opierając swoją głowę o moją klatkę piersiową, a ja jeździłem dłońmi po jej tatuażu na biodrze. Kochałem jej zapach, jej ciało. Kochałem całą ją i stwierdzam to z pełną świadomością. Gdybym mógł nie ruszałbym się stąd tylko podziwiałbym każdy skrawek jej ciała. Nigdy nikogo tak nie kochałem jak jej i może się z tym nie odnoszę to wiem, że tak jest. 

Było już koło 10. Obudziłem się dobre dwie godziny temu, ale chciałem jeszcze poleżeć przy dziewczynie. Miałem w głowie, że czasem zachowuję się bardzo niedojrzale względem Marcysi. Mam w końcu 24 lata, a zachowuję się jak jakiś zakochany szczeniak. 

Rok temu jakby ktoś stwierdził, że dokładnie za rok będę miał dziecko z kobietą, którą bardzo kocham wyśmiałbym go prosto w twarz. Po rozstaniu z Olą nie miałem siły na związki. Wolałem krótkie romanse, na kilka nocy. Jednak kiedy poznałem Marcysię od początku wiedziałem, że stracę dla niej głowę. Nie wiedziałem wtedy, że zostanie ona matką mojego dziecka, ale nie żałuję tego. Jedynie czego mogę żałować to reakcji po ogłoszeniu tej nowiny, ale najważniejsze jest to, że dostałem drugą szansę. Ledwo, ale dostałem. Teraz Laura jest moim oczkiem w głowie. W kilka miesięcy stała się dla mnie jedną z najważniejszych osób w moim życiu. W końcu była moją malutką, kochaną córeczką. 

Puzon, mamy problem/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz