-Marcysia... ja nie wiem co powiedzieć -wyjąkałem czując jak łzy cisną mi się do oczu. Nigdy nie usłyszałem tyle prawdziwych słów jak w tej chwili. Nigdy nie byłem kochliwy, zawsze wolałem krótkie romansy niż stałe związki. Byłem w 5 letnim związku i tyle mi starczyło, ale teraz sądzę, że naprawdę się zakochałem i to jest problem naszej dwójki.
-Wiesz, że Cię kocham? -mówiła przez łzy, które nadal jej leciały.
-Wiem skarbie, wiem -szepnąłem głaszcząc jej włosy.
-I co ja mam teraz zrobić? Nawet pracy nie mam -odsunęła się.
-Poradzimy sobie, już teraz Cię nie zostawię -uśmiechnąłem się lekko.
Dziewczyna się uspokoiła i poszła spać, więc ja wyszedłem po cichu z pokoju, żeby wszystko sobie poukładać.
-Mati, chodź pogadamy -zawołał mnie Karol, który stał przed drzwiami swojego pokoju.
-Stary...
-Chodź -otworzył szerzej drzwi i zaprosił mnie machając ręką.
Powolnym krokiem podszedłem do niego i wszedłem do pokoju.
-Nie chcę żebyś mnie źle zrozumiał, ale przechodziłem i usłyszałem co Marcysia mówi -powiedział i usiadł na przeciwko mnie na fotelu.
Uniosłem swój wzrok na jego osobę, wydawał się strasznie poważny co budziło we mnie jakiś niepokój.
-Teraz mnie posłuchaj. Ona Cię naprawdę kocha, a ty ją. Każdy to zobaczy, nie ważne czy Was zna czy nie.
-Karol, to niemożliwe, żeby ona mnie kochała... zobacz co jej zrobiłem! -zaprotestowałem. Nie wierzyłem w to ani trochę, jest pod wpływem emocji może palnąć coś głupiego.
-Chłopie, ona zostawiła idealnego chłopaka dla ciebie. Siedzi w tej chwili w twoim pokoju i wcale jej to nie przeszkadza. Pozwoliła Ci na kontakt z Laurą. W najtrudniejszej dla niej chwili przyszła do Ciebie. Wszyscy wiemy, że zachowałeś się jak skurwysyn, ale na tym polega miłość. Na wybaczaniu. Wybaczłbyś jej jakby Ci coś podobnego zrobiła?
-Tak...
-A dlaczego?
-Bo ją kocham -odpowiedziałem.
-No właśnie. Nie pamiętasz jak mnie rok temu Weronika zdradziła? Wtedy powiedziałeś mi to samo. Powiedziałeś mi, że jeśli naprawdę ją kochasz to jej wybaczysz, a on zrozumie swój błąd. Teraz jesteś w takiej samej sytuacji i nagle o tym zapomniałeś? To nie Ola Cię naprawdę pokochała mimo, że byliście 5 lat, tylko Marcysia. Mówię Ci to jako twój przyjaciel. Zastanów się zanim co zrobisz, bo znowu możesz tego żałować, a ja nie chcę znowu Cie tracić.
Nie odezwałem się, zatkało mnie po prostu. Karol mówił najszczerszą prawdę i to mnie dotknęło.
-Jeśli chcesz Marcysia może się do nas wprowadzić razem z Laurą. Wiem jaka jest ich sytuacja, a mamy jeden pokój wolny. Porozmawiaj z nią jak się uspokoi -poklepał mnie po plecach.
-Dziękuję Ci naprawdę -powiedziałem wstając i go przytuliłem. Karol zawsze był tym co najlepiej mi pomoże. Był najlepszym z najlepszych nie wiadomo co by się działo. Czasem uważam, że nie zasługuję na takiego przyjaciela jakim jest on.
-Idź do niej, potrzebuję Cię -uśmiechnął się. Wyszedłem z pokoju i wróciłem do Marcysi. Spała jak zabita, więc dodatkowo przykryłem ją kocykiem. Miałem już wychodzić na balkon, ale usłyszałem swój telefon, więc sięgnąłem po niego.
Marcin: Dbaj o nią, jeśli coś jej się stanie to nie ręczę za siebie. Może nie mieliśmy jakiś świetnych stosunków, ale jeśli będzie z tobą będzie szczęśliwa to rozumiem. Wiem, że ją kurewsko kochasz, więc mam nadzieję, że nic już nie odpierdolisz. Pamiętaj, że ona zbyt Cię kocha, aby o Tobie zapomnieć, ale jest zbyt mądra, żeby coś przeoczyć. Laura jest teraz u dziadków na weekend, więc nie masz się o co martwić. Wiem, że to Twoja córka, ale wyślij mi czasem jej jakieś zdjęcie, albo Marcysia. Strasznie chciałbym ją zobaczyć.
Odłożyłem telefon i wyszedłem na balkon. Z drżącymi rękami zapaliłem papierosem i zaciągnąłem się czując jak po moim ciele rozpływa się nikotyna.
Wiem, że nie zasługuję na Marcysię. Ja jestem zwykłym egoistą, który nawet nie potrafi się ustatkować. Po tej wiadomości od Marcina mam jeszcze większe wyrzuty. Boję się, że znów coś spierdolę i wtedy Marcysia naprawdę nie będzie miała gdzie pójść. Marcin daj jej to co potrzebowała najbardziej, a ja nie potrafię jej dać nic oprócz cierpienia i płaczu. Nasza relacja była mocno toksyczna, chyba aż za bardzo. Oboje nie widzieliśmy co mamy zrobić. Zaproponowałbym jej zamieszkaniu tutaj, ale co jeśli się nie zgodzi? Muszę jej pomóc, jestem tego świadomy, ale sam najpierw muszę sobie wszystko to poukładać w głowie. Znów jestem bezsilny tak sam jako poprzednim razem. Nie wiem jakie intencje ma Marcysia. Może chcę chwilę przerwy, może chce znów spróbować. Nie wiem nic.
Wiem jednak, że nie pozwolę, aby odeszła. Jest silna, ale potrzebuję pomocy. Muszę zachować się jak facet, chociaż ten jeden raz i podjąć męską decyzję. Cholernie ją kocham i nie chcę, żeby znów przeze mnie cierpiała. Chcę być dla niej oparciem, pomocą, nadzieją na lepsze jutro. Chcę stać się dla niej najlepszym i dobrym człowiekiem, nie ważne czy postanowi żyć sama czy ze mną. Chcę mieć świadomość, że jest szczęśliwa i bezpieczna, tyle mi wystarczy.
CZYTASZ
Puzon, mamy problem/Tromba
FanfictionBłędy przynoszą ból, cierpienie i nienawiść. Przynoszą wszystko co najgorsze i wszystko co jeszcze nieodkryte. Błędy niosą koniec. Definitywny, nieodwracalny koniec, który dla tak wielu jest nie do udźwignięcia. Do takiego stopnia, że kiedy stają pr...