Zanim zaczniecie czytać rozdział (albo mnie zignorujecie) musicie, powtarzam musicie sprawdzić książkę "Igrzyska" od KubiChryst, bo jeśli nie to następny rozdział jest po arabsku XD, a tylko na tym zyskacie, bo ta książka jest kozacka
życzę miłego życia
Przede mną stał Łukasz, który pogardliwym wzrokiem patrzył się na moją osobą.
-Przepraszam -odparłem ze skruchą, było dość ciemno, ale mogłem ujrzeć jego wściekłość wymalowaną na twarzy.
-Znowu chcesz mi humor zepsuć? -prychnął robiąc krok do przodu w celu wyminięcia mnie.
-Wiem, że spieprzyłem -próbowałem go zatrzymać -strasznie tego żałuję, możesz mnie nienawidzić, ale nigdy nie chciałem was skrzywdzić.
-Nie chciałeś? A to jak pobiłeś Kubę tylko dlatego, że próbował doprowadzić Cię do normalnego stanu? Albo wtedy jak ominąłeś nasz pierwszy, wielki event tylko dlatego, że poszedłeś na jakieś dziwki? Jesteś pewien, że nie chciałeś? -powiedział patrząc na mnie i nerwowo łapiąc za koniec swojej niebieskiej koszulki.
Nic nie powiedziałem, nie miałem nawet co.
-Po prostu przepraszam -westchnąłem i założyłem słuchawki po czym znów wróciłem do biegu. Przez całą drogę powrotną myślami byłem tylko przy tym jak bardzo wszyscy mnie nienawidzą. Mogą udawać, że było minęło, ale prawda jest taka, że żal będą mieć do mnie nawet do końca życia. Wróciwszy do domu przebrałem się od razu w koszulkę i zwykłe szorty po czym jak to mam w zwyczaju pieprznąłem się na kanapę nie mając ochoty na nic.
Ciekawe życie, nie prawdasz?
* * *
Dzisiaj nie poszedłem do pracy, nie miałem siły, a na dodatek wstałem dopiero po 13. Kiedy wstałem z łóżka po moim mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek. Zdziwiłem się nagłą wizytą. Ubrałem spodnie i koszulkę, aby nie pokazywać się w samej bieliźnie po czym otworzyłem drzwi.
-Witam pana zgubę -doparła zbulwersowana Marcysia wchodząc do mieszkania -Nie mogłeś odebrać? Martwiłam się.
-Przepraszam -westchnąłem drapiąc się po karku.
-Mateusz, co się dzieje? -zapytała podchodząc do mnie.
Patrzyłem w jej brązowe oczy skanując każdy milimetr jej tęczówki. Jej źrenice powiększyły się do ogromnych rozmiarów.
Coś jej wpadło do oka?
-Jestem beznadziejny -jęknąłem przytulając się do dziewczyny.
-Wcale nie jesteś, nie mów takich bzdur.
Odsunęła się ode mnie po czym ujęła moje policzki. Spojrzałem na jej usta przegryzając wargę. Nie wytrzymując przycisnąłem swoje usta do jej. Oddała pocałunek z czego się cieszyłem. Brakowało mi obecności drugiej osoby, a tym bardziej jej bliskości. Mimo iż całowaliśmy się może z 3 sekundy to w duchu cieszyłem się jak małe dziecko.
-A teraz się ubieraj, jedziemy gdzieś -poklepała mnie po torsie i usiadła na kanapie. Zaśmiałem się pod nosem, udawała pewną siebie, ale było widać, że jest lekko zawstydzona.
perspektywa Marcysi
Nie spodziewałam się tego pocałunku, ale nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało.
Cholernie mi się podobało
Znaczy co?
Postanowiłam, że zabiorę Mateusza na małą wycieczkę w pewne miejsce.
Czekałam na chłopaka rozglądając się po salonie. Panował tam w miarę porządek. Po chwili za drzwi od sypialni wyłonił się Mateusz. Ubrany w jeansy i koszulkę lekko się uśmiechający.
Słodko wyglądał
-Gotowy? -zapytałam.
-Tak.
Wyszliśmy z mieszkania po czym zeszliśmy na dół.
-To gdzie mnie zabierasz? -zapytał.
-Zobaczysz.
Szliśmy w kierunku docelowego miejsca rozmawiając. Pogoda była słoneczna i ciepła co dodawało uroku. Mimo dzisiejszego pocałunku nie czułam się przy nim niezręcznie, wręcz przeciwnie. Po pół godzinnym marszu dotarliśmy na odpowiednie miejsce.
-Zoo?
-Dokładnie -uśmiechnęłam się -Przecież zwierzątka są takie śliczne -dodałam ciesząc się jak dziecko. Złapałam chłopaka za rękę i wkroczyłam z nim na posesję zoo. Kupiliśmy bilety i zaczęliśmy zwiedzać. Na samym początku przywitały nas małpki. Mateusz próbował "rozmawiać" z tymi małymi stworzeniami co było naprawdę słodkie. Wyciągnęłam swój nowy telefon i zrobiłam im fotkę.
Może ustawię na tapetę
Po małpkach zobaczyliśmy żyrafy i hipopotamy. Zrobiliśmy sobie małą sesję zdjęciową, która wyszła świetnie.
-Patrz! Foki! -wskazał na miejsce gdzie leżały dwie wielkie foki.
-Podobne do Ciebie -wbił mi szpilkę uśmiechając się łobuzersko.
-Ha, ha bardzo śmieszne -parsknęłam nie obdarowując go nawet spojrzeniem wciąż obserwowałam z niezwykłą ciekawością oby dwie foki dopóki Mateusz znów mnie nie zaczepił.
Odwróciłam się w jego stronę, w rękach trzymał przesłodką, pluszową fokę.
-Tak Ci się spodobały, że Ci jedną kupiłem -przekazał mi pluszaka, na którego spojrzałam.
Tak, tak mam 20 lat, a podniecam się pluszakiem
-Dziękuję -odparłam i dałam mu krótkiego buziaka w usta. Chłopak na początku się zdziwił po czym lekko uśmiechnął.
Wyruszyliśmy w dalszą drogę podziwiając przeróżne zwierzęta. Po godzinnym obejściu postanowiliśmy się zatrzymać w małej kawiarence. Zamówiłam lody z kawą, a Mateusz jak na łasucha przystało jakiś ekskluzywny deser.
-Co się stało, hm? -zapytałam odkładając delikatnie fokę na miejsce obok mojej torebki.
-Spotkałem Łukasza i padło kilka słów.
-Mateusz -złapałam go za dłonie -Nie ma żadnego Łukasza ani ekipy. Nie możesz się tym tak przejmować.
-Wiem, wiem -odparł wbijając swój wzrok w moją osobę.
Zachowujemy się jak jacyś zakochani nastolatkowie
Chwilę później odebraliśmy nasze zamówienia, ja sączyłam pyszne latte z lodami, a Mateusz z iskierkami w oczach zajadał się lodami.
I jak go tutaj nie kochać?
CZYTASZ
Puzon, mamy problem/Tromba
FanfictionBłędy przynoszą ból, cierpienie i nienawiść. Przynoszą wszystko co najgorsze i wszystko co jeszcze nieodkryte. Błędy niosą koniec. Definitywny, nieodwracalny koniec, który dla tak wielu jest nie do udźwignięcia. Do takiego stopnia, że kiedy stają pr...