Epilog

705 19 18
                                    

perspektywa Marcysi 

Siedziałam na krzesełku barowym trzymając w ręce swojego drinka. Rozglądałam się po kolorowym pomieszczeniu i co chwilę wyłapywałam poszczególne osoby. Marta z Nowciem tańczyli do upadłego, Majkel rozmawiał z jakąś atrakcyjną blondynką, Weronika i Karol rozmawiali z kimś znajomym, a Patec, Wujaszek i Kasia postanowili zrobić pociąg. Widziałam wszystkich oprócz Mateusza. Od dobrych kilkunastu minut go nie widziałam co mnie lekko martwiło. Miał iść tylko do toalety, a zaginął na dobre pół godziny. Wstałam z krzesła poprawiając swoją czarną, przylegającą sukienkę. Dopiłam swojego drinka i poszłam do mnie zatłuczonego miejsca. 

-Kurde, gdzie on może być -powiedziałam do siebie. Na parkiecie go na pewno nie było, bo gdyby był już dawno bym go znalazła. Podeszłam do Majkela i blondynki, która niezbyt entuzjastycznie skanowała moją osobę. 

-Majki, widziałeś Matiego? -spytałam na tyle głośno, aby usłyszał. Muzyka dudniła na cały głos, więc każde rozmowy musiały być przekrzykiwane. 

-Zobacz na górze! -również krzyknął i posłał mi uśmiech. Westchnęłam i podążyłam miejącymi się na niebiesko schodami na drugie piętro. Przede mną był rząd drzwi. Zdziwiłam się, bo wydawało mi się, że są tu tylko toalety, ale one były oznaczone na samym końcu korytarza. 

Podeszłam bliżej i wtedy usłyszałam ciche jęki. 

-Tu go nie ma -powiedziałam i chciałam już podejść bliżej długich drzwi, ale jedno imię zmieniło moją decyzję. 

-Mateusz! -jęknęła dziewczyna na co zmarszczyłam brwi. 

Co do kurwy?

Łudziłam się, że to nie ten Mateusz, przecież jest tyle innych tutaj ludzi, że mógłby to być tak naprawdę każdy. Jednak moja podświadomość mówiła inaczej. Tak bardzo nie chciałam tam wchodzić, tak bardzo chciałam znaleźć go w innym pokoju gdzie siedziałby sam popijając jakiegoś drinka. Gdybym teraz myślała rozumem odeszłabym, ale tego nie zrobiłam. Dalej wpatrywałam się białe drzwi. Nie myślałam jednak racjonalnie, ciekawość wzięła górę, więc z drżącymi rękami złapałam za klamkę. Miałam w głowie myśl, żeby odpuścić i iść dalej, ale jak szybko ona się pojawiła tak szybko zniknęła. Najostrożniej jak mogłam przechyliłam klamkę i uchyliłam drzwi. To co w nich zobaczyłam będę pamiętać do końca życia. 

Mój Mateusz, mój kochany Mateusz pieścił się z jakąś inną dziewczyną. Odwrócił się i spojrzał na mnie pustym wzrokiem, tak jakbym była najgorszym ścierwem na tej ziemi, a to on doprowadzał jakąś pierwszą lepszą do orgazmu. Byli ubrani i prawdopodobnie nic pomiędzy nimi nie doszło, ale gdybym nie weszła posunęliby się do dalszych kroków. 

Przestał dotykać kobiecości tej drugiej i wpatrywał się w moje oczy. Przestałam oddychać, myśleć. Stałam jak ta ostatnia zdzira patrząc się na tego jedynego. Na tego, z którym mam dziecko, którego kocham, na tego, który przed chwilą pieprzył się prawie z jakąś dziwką. Czułam jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. Moje funkcje życiowe w jednej chwili odeszły w zapomnienie, a ja jedyne co potrafiłam zrobić to patrzyć się na niego i nic nie mówiąc słyszeć jak w środku krzyczę. Rozrywało mnie od środka, ale nie pokazywałam tego choć bardzo chciałam. Zacisnęłam mocniej dłonie dzięki czemu paznokcie wbiły się w skórę, ale ból fizyczny był najmniejszą drobnostką w tamtej chwili. 

-Co... zzzz Laurą? -to jedyne co potrafiłam z siebie wydusić. Jego wzrok dalej się nie zmienił, dalej był tak pusty jak nic. Patrzył się na mnie z nicością w oczach co doprowadzało mnie do istnego szaleństwa. 

Nicość to cholerny ból 

-Pff -prychnął, a ja znów usłyszałam krzyk -Nie mam siły na bawienie się dalej w idealnego tatusia, zrozum, że mam ją w dupie. 

Puzon, mamy problem/TrombaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz