1.Znane nazwisko

521 36 32
                                    

Tara pov:
Wstałam o 6:30, lubiłam być wcześniej w szkole. Z resztą, chciałam z Alli po niej trochę pochodzić. Wiedząc co się tam działo, inaczej się na nią patrzy.
Chcemy też poznać jakieś nowe osoby.
Ubrałam bluzkę na ramiączka i skórzane spodnie. Wcześniej wzięłam prysznic. Usłyszałam jak tata woła mnie z dołu na śniadanie.
- Już schodzę!- Rzuciłam i zeszłam na dół.
Papa Liam szykował się do pracy, a tata Theo jadł śniadanie.
Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść.
Papa się do mnie uśmiechnął, a Theo skrzywił się na mój strój.
- Bluzka na ramiączka?- Spytał.
- Tato, mam już 15 lat, poza tym wszystkie nastolatki tak się ubierają.- Odpowiedziałam, przewróciłam oczami i wróciłam do jedzenia.
On tylko coś mruknął i dopijał kawę.
Zjadłam, wstałam i wzięłam swój plecak.
- Miłego dnia w szkole kochanie.
Podwieźć cię?- Spytał Liam.
- Nie dzięki, jadę z All.- Powiedziałam i pobiegłam, by go uściskać.
Pocałowałam tatę w policzek i ruszyłam w stronę domu Stilinski.

Przez okno, widziałam, że się szykuję.
Zapukałam, otworzył mi Stiles.
- Cześć Tara.
Allison! nasza przybrana córka, czeka na ciebie!- Krzyknął, zaśmiałam się i weszłam, czekając na moją przyjaciółkę.
Zeszła, był ubrana w koszulowy t-shirt i czarne spodnie.
Przywitałam się z nią przytulasem i wyszłyśmy do szkoły. Allison miała motor, za co Lydia ją karciła. Miała prawko, dzięki swojemu tacie.

Dojechałyśmy do szkoły. Nie wygląda tak źle. Wysiadłyśmy z motoru.
Poszłyśmy sprawdzić nasz plan lekcji i odrazu chciałam znaleźć trenera.
Chcę się dostać do drużyny.
Dużo z papą ćwiczyłam w wakacje.
Weszłyśmy do szkoły, wszyscy się na nas popatrzeli, heh jesteśmy trochę jak legendy potomków.
Stado Scotta zawsze się trzymało razem w tej szkole.
- Super, wszyscy nas znają, z powodu naszych rodziców, ciekawie.- Powiedziała sarkastycznie Allison. Prychnęłam i z uśmiechem podążyłyśmy do dyrektora po wskazanie szafek i plan lekcji.

Okazało się, że mamy szafki koło siebie.
Zaraz będziemy mieć angielski, więc pójdę do trenera po lekcjach.
Usłyszałyśmy dzwonek. Allison się do mnie uśmiechnęła i poszłyśmy do klasy.
Na lekcji pani czytała nazwiska osób.
Na moje i Alli wszystkie oczy poszły na nas, Stilinska się cieszyła, ja nie za bardzo. I nagle znajome nazwisko doszło nam do uszu. McCall.
Kylie McCall. Z Alli rzuciłyśmy sobie zdziwione spojrzenia. Przecież wujek Scott i ciocia Malia wyjechali do Los Angeles.
Nasze spojrzenie przeszło na wywoływaną dziewczynę. Była nawet ładna. Brązowe krótkie włosy, jeansowa kurtka, spodenki. Cała Malia.
- Co się gapicie?- Spytała. Wszyscy odwrócili wzrok. Oprócz nas.
Już wiedziałyśmy z kim zapoznamy się najpierw.

Na przerwie, wraz z All podeszłyśmy do szafki dziewczyny.
- Czego chcecie?- Spytała, dość chamsko.
- No czeeść. Czy twoi rodzice to Scott McCall i Malia Hale?- Spytałam pierwsza.
- Yhm tak?- Odpowiedziała.
- A wy to?- Dokończyła. Allison zdecydowała się odezwać.
- Ja jestem Allison Claudia Stilinski. Może słyszałaś o Stilesie. To mój tata.- Powiedziała. Kylie się zdziwiła.
- Wujek do nas przychodził, tata czasami się pytał o jakąs dziewczynę, nie wiedziałam że chodziło o ich dziecko..- Odpowiedziała.
- Ja jestem Tara Raeken-Dunbar. Moimi rodzicami są Liam Dunbar i Theo Raeken.- Odpowiedziała.
- Oo wujek Liam. Tata dużo mi o nim opowiadał. Dziwne, że się wcześniej nie spotkałyśmy.- Powiedziała i się uśmiechnęła. Ale ma ładny uśmiech.
Zadzwonił kolejny dzwonek.
Szłyśmy na historię.
- Allison, ona chyba jest wilkołakiem.- Powiedziałam. Alli westchnęła i weszłyśmy do sali.

Lekcje minęły nam szybko, teraz byłam w drodze do gabinetu trenera. Słyszałam, że ma bardzo specyficzny charakter.
Weszłam do przebieralni chłopaków.
O mój boże, wszyscy się na mnie popatrzyli. Szybko ich wyminęłam i zapukałam do jego gabinetu.
Wpuścił mnie. Był to jakiś nowy trener. Super.
Zdziwił się, gdy zobaczył dziewczynę, która chce być w drużynie.
Powiedział tylko, że zobaczymy się na boisku, na treningu.

Gdy szłam do szafki, jakiś chłopak mnie zaczął śledzić. Trochę się przestraszyłam, ale umiem się bronić.
Było już trochę późno, bo miałam dużo lekcji. Zauważyłam tego samego chłopaka. Poczułam jak próbował złapać mnie za tyłek. Złapałam jego rękę. Zdziwił się. Wykręciłam mu ją i go popchnęłam.
- Nie dziękuję.- Odpowiedziałam sarkastycznie, jak nauczył mnie tata.
Ojcowie nauczyli mnie jak walczyć.
Ubrałam bluzę i wyszłam.

Allison pojechała odrazu po lekcjach. Więc wyjdzie, że muszę pójść na nogach.
W połowie drogi, zobaczyłam znajomy wan.
Był to tata Theo. Uśmiechnął się do mnie i wsiadłam.
Po kilku minutach jazdy, tata się odezwał.
- Jak było w szkole? I co się stało, bo stres i zdenerwowanie mogę wyczuć od ciebie z daleka?- Spytał.
- W szkole było fajnie. Ale jak wracałam z gabinetu trenera, przyczepił się do mnie jakiś chłopak z przebieralni. Chyba chciał mi coś zrobić. Ale wykręcilam mu rękę, przed jakąkolwiek szansą na to.- Powiedziałam.
Tata warknął na fragment o chłopaku, ale później bardziej był dumny, niż wściekły.
Uśmiechnął się i mnie lekko przytulił.

//////////////////

Hejjjjjj! Pierwszy rozdział!
Jak wam się podoba?
Zapraszam do zagłosowania i napisania komentarza! Z góry dziękuję,
Nela<3
*765 słów*

Tara Raeken-Dunbar // Wilkołak czy człowiek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz