29. Bal

121 14 33
                                    

Tara pov:
Po meczu, wróciłam do domu i opowiedziałam rodzicom o balu. Na początku byli do niego sceptyczni, ale wreszcie się zgodzili, bo chcą bym się zabawiła i tak dalej...
Zaprosiłam dziewczyny, one już miały sukienki, ja jeszcze nie.
Stwierdziłam, że pójdę na zakupy.

Pojechałam z Allison i Kylie jeepem, pochodziłyśmy po kilku sklepach, nic nie znalazłam.
W końcu jedna suknia wpadła mi w oko.
Po przymierzeniu, zdecydowałam się na nią.
Jeśli chodzi o partnerów, to dali nam bardzo mało czasu, gdyż bal maskowy, jak się okazało, jest już jutro, późnym wieczorem.
Narazie nikt mnie nie zaprosił i myślę, że tak zostanie.....

Zdecydowałam się na długą, szmaragdową sukienkę. Miała wcięcie w tali, dość prosty krój.
Była na ramiączkach, wycięcie na nogę.
Wyglądałam bardzo elegancko. Hmmm
Gdy przyjechałyśmy do mojego domu, rozmawiałam jeszcze chwilę z dziewczynami,
po czym obie poszły w swoje strony.
- Pokaż tą sukienkę albo sam ją założe!- Krzyknął papa Liam z dołu.
Nie mogę z nimi czasami.
- Już idę!!- Odkrzyknęłam i zaczęłam zakładać ubranie.
Ubrana w szmaragdowa suknię, zeszłam po schodach do salonu. Widziałam jak tatcie odebrało dech. Zaśmiałam się.
- Wyglądasz przepięknie, kochanie.- Powiedział papa i mnie przytulił.
Tata kasował mnie wzrokiem, dopóki papa go szturchnął.
- No dobra, suknia piękna, ALE czy nie odkrywa za dużo?- Spytał, podejrzliwie.
- No chyba żaaaartujesz tato- Zaśmiałam się, na co on zaśmiał się za mną.
Przytulił mnie i nie chciał puścić.

Już kładłam się spać, gdy dostałam wiadomość. Spojrzałam na telefon, a tam na naszej wspólnej grupie, zdjęcie Kylie jedzącej czekoladki.
Podpisane: „O to mój partner na bal".
Wysłałam emotkę i z uśmiechem poszłam spać.

Wstałam o 6:00, pomalowałam się i spakowałam. Ubrałam swoją bluzę lacrosse'a i jeansy z dziurami.
Zeszłam na śniadanie, pożegnałam się z rodzicami i wyszłam z domu.
Jeep Stilinskiej, z pasażerką Kylie już po mnie przyjechał, więc wsiadłam i ruszyłyśmy.
- Okej to z kim idziecie?- Spytała Allison.
- Z czekoladkaaaaaamiii..- Roześmiała się Kylie.
- A tak na serio?- Spytałam.
- No tooo, chyba z tą dziewczyną z baru, nie wiem, zapytam się jej.- Odpowiedziała McCall.
Eh gdyby to było takie proste...
- Alli, ty pewnie idziesz z Aleciem, co nie?- Zapytałam.
- No tak, z kim innym, haha.- Odpowiedziała, rumieniąc się.
- A ty?- Powiedziała Kylie.
- Emmm nie wiem, nie mam nikogo narazie.- Odpowiedziałam, trochę wstydliwie.
- Spokojnie, ładna jesteś, zaraz ktoś cię zaprosi.- Rzekła na luzie Kylie.
O boże czy ona właśnie mnie nazwała ładną..? NIE NIE NIE, uspokój się. Kylie to przeszłość.
- Halo, umarłaś tam czy co?- Spytał wilkołak, machając mi ręką przed twarzą.
Otrząsnęłam się i zaśmiałam.

W szkole, wszyscy ekscytowali się balem, każdy o nim rozmawiał. Ee nie żebym podsłuchiwała.
Byliśmy aktualnie na przerwie śniadaniowej i chodziłam bez celu po korytarzu, bo Kylie mnie zostawiła po lekcji, a Allison gdzieś zniknęła.
Zauważyłam po drugiej stronie korytarza, Henrego wlepiającego swoje oczy w moją twarz.
- Ahh taka jestem piękna?- Powiedziałam bezgłośnie, chłopak prychnął.
Nagle mój wzrok spoczął na dwóch błękitnych tęczówkach, które były przede mną.
Co do-
Ben.
- Hej Tara.- Zaczął.
Uśmiechnęłam się.
- Mam pytanie...- o oł..czy on..?
- Z okazji nadchodzącego balu i jak wiesz każdy przychodzi z partnerem i tak się zastanawiałem, czy zechciałabyś wybrać się na bal ze mną?- Spytał, stałam w szoku.
Przez chwilę nie odpowiadałam, stałam wryta.
- E, eem, Tak..tak! Chętnie pójdę z tobą na bal.- Powiedziałam zadowolona.
Może to nie jest taki zły pomysł..?
Dam mu szansę.

Odwróciłam wzrok na drugi koniec korytarza, który był już pusty, wyczułam resztki
chemo sygnałów...trochę smutku,
gniew i..nuta zazdrości?
Dziwne.

Tara Raeken-Dunbar // Wilkołak czy człowiek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz