11. Holloway

199 24 8
                                    

Tara pov:
Obudziłam się o 6:45. Zrobiłam poranne czynności i po śniadaniu, pojechałam z Allison do szkoły.
Chcę sie z nimi podzielić tym co znalazłam,
w sumie znalazłam nie wiele, ale coś tam jest.
Po wejściu do szkoły, Kylie się lekko spięła.
Zdziwiło mnie to, nie ma się czym stresować, nie mamy dzisiaj sprawdzianów, ani kartkówek.
Allison spytała się jej czy wszystko okej,
oczywiście odpowiedziała, że tak.
Nie wierzę jej, więc będe mieć na nią oko.

Po pierwszej lekcji, na przerwie miałam zamiar podzielić się z nimi informacjami.
- Okej dziewczyny, co prawda znalazłam niezbyt dużo, ale chociaż mam coś o jego zabiciu.
Poszperałam w internecie i znalazłam, starą metodę, na te kreatury.
Można je zabić ciosem w serce.
Jakby to było oczywiste, ale...
Tu jest haczyk. On tego serca nie ma, co prawda żyje, ale nie dokońca.
Jest jakby zjawą, trochę duchem?
Więc jarząb, jemioła, tojad raczej pomogą, ale będziemy musieli go czymś unieruchomić.
- Eee, czyli na zabicie mitologicznego stwora potrzebna nam gałąź jarzębu?- Spytała,
lekko zdezorientowana Alli.
- Chyba tak.
- To nie ma sensu. Nie może być tak łatwo.- Powiedziała Kylie.
- Bądź optymistką chociaż raz, Proszę...- Odpowiedziałam jej, zirytowana jej negatywnością.
- Weź przestań, nic nie jest takie łatwe.- Ciągnęła McCall.
- Kylie daj spokój. Może wreszcie uda się zabić coś w miarę normalnie? A nie z jakimiś nadprzyrodzonymi skutkami...- Skwitowała Allison.
- Chyba nie masz zamiaru zabić tego czegoś, eem na przykład dzisiaj w nocy?- Powiedziała, prawie nieusłyszalnie Stilinska.
Ja zrobiłam minę typu, dlaczego nie, a ona rzuciła mi mordercze spojrzenie.
Zauważyłam, że Kylie była jakaś nieobecna. Patrzyła się w dal, nie zwracając większej uwagi na to co robimy.
- Kyyylie!- Krzyknęłam.
- Ee, przepraszam, po prostu miałam ciężką noc.
- Okejjj.- Przytaknęłam i wróciłam do kłótni z Alli.
- Chyba masz rację, lepiej żebyśmy się przygotowali, a nie odrazu na ślepo, dzisiaj.- Stwierdziłam zrezygnowana.
Zadzwonił dzwonek i poszłyśmy na lekcje.
Idąc korytarzem, napotkałam złowrogie spojrzenie Emily, prychnęłam i szłam dalej.

Miałyśmy angielski, Kylie przysypiała.
Chyba serio miała ciężką noc.
- Panno McCall!- Krzyknęła nauczycielka.
Kylie na zawołanie, otworzyła oczy.
- Prze..przepraszam.- Wydukała.
Allison się trochę zaśmiała, ja nie mogłam uwierzyć. Nigdy się jej tak jeszcze nie zdarzyło.

Allison poszła do bibloteki, ja z Kylie szłyśmy pooglądać trening.
Opierałyśmy się o trybuny, nie chciałyśmy siadać. Nagle Kylie przyśpieszyło serce.
Spojrzałam na nią, później na kogo się patrzy. Szła Holloway ze swoimi koleżankami w naszą stronę.
No kumam jest suką, ale dlaczego,
aż tak Młoda McCall reaguje?
To, co usłyszałam chwilę później odpowiedziało na moje pytania..

- Fajnie było wczoraj w nocy..- Puściła do Kylie oczko i na pożegnanie pocałowała w policzek.
Jestem zszkowana, wkurwiona i nie wiem co mam o tym myśleć.
Czułam jak moje pazury wychodzą.
Rzuciłam jej spojrzenie pełne wyrzutów.
Pobiegłam do toalety, Kylie krzyczała coś do mnie, nie słuchałam jej.
Nie mam ochoty jej słuchać.
Przespała się z tą suką? Z Moim wrogiem?
Nie, nie nie. To nie może być prawda.
Wbiegłam do kabiny, tłucząc pięściami w ścianę.
Pazury miałam wyciągnięte, kły mi się wysunęły.
- Słońce, księżyc, prawda....
Słońce, księżyc-Argh!
Próbowałam się uspokoić, ale mi nie wychodziło.
Przypomniałam sobie o metodzie z bólem.
Wbiłam sobie pazury w skórę.
Krzyknęłam z bólu, warcząc.
Krew lała się po podłodze, czułam jak w końcu, moje pazury i kły się chowają.
Odetchnęłam z ulgą i usiadłam na sedesie.
Za dużo, za dużo jak na jeden dzień.

Usłyszałam otwieranie drzwi, poczułam znajomy zapach, to była Allison.
- Tara..hej, Tara..to ja.
Kylie mi wszystko powiedziała....
- Allison..- Wydukałam już płacząc.
Alli otworzyła drzwi od kabiny, jeśli to co z nich zostało można nazwać jeszcze drzwiami.
Przytuliła się do mnie i wyszłam.
Obmyłam dłonie, twarz.
Dla mnie to koniec lekcji na dzisiaj.

Wyszłam z łazienki lekko zapłakana, z krwią na ubraniu. Allison trzymała mnie za ramię.
Kylie stała tuż obok łazienki, opierając się o szafkę. Próbowała do mnie przemówić,
Allison jej przerwała.
- Nawet nie próbuj.
I odeszłyśmy. Kylie już nic nie mówiła,
poszła do swojej szafki.
Napisałam do taty o usprawiedliwienie, moi rodzice pod nieobecność Stilinskich, mieli opiekę nad Allison. Bardziej papa. Wujek Stiles dalej miał sentyment do taty Theo.
Odpisał kilka minut później, oczywiście pytając o powód, ale nie miałam ochoty mówić tacie o moich sprawach „miłosnych".
Wyszłam z Allison ze szkoły.

//////////////////

Cześć! Tara ma problemy sercowe, a Kylie...no zachowała się niezbyt przyjacielsko.
W następnym rozdziale będzie rozwiązanie!
Buziaki, Nela!<3
*710 słów*

Tara Raeken-Dunbar // Wilkołak czy człowiek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz