20. Plan

175 18 8
                                    

Tara pov:
Papa Liam i tata Theo wpadli do domu w swoich wilkołaczych formach i zaatakowali łowców. Jeden łowca postrzelił papę strzałą w nogę,
na co chciałam pobiegnąć do nich i im pomóc, ale tata na mnie warknął.
Walka trwała zacięcie, ale moi rodzice wygrali.
Za chuja nie wiem skąd w moim domu znaleźli się łowcy, ale się tego dowiem.
- Tato! Papo! Gdzie wy byliście!- Krzyknęłam do nich. Nie dali mi żadnego znaku życia i nagle się pojawiają bez wyjaśnień.
- Tara uspokój się. Byliśmy u szeryfa.- Odpowiedział mi tata Theo.
Lekko warknęłam, ale rzuciłam się na przytulasa.
Kylie i Alli odchrząknęły i szybko do nich wróciłam. Rzuciłam do rodziców, że idziemy się do mnie uczyć i poszłyśmy.

- Taraaaaaaa znowu poczułyśmy ten zapach!- Mówiła Kylie.
- Wiem, ale czy to nie dziwne że AKURAT tam byli łowcy?
- Może oni go wytworzyli?- Spytała McCall, na co Allison sie soczyście zaśmiała.
Rzuciłyśmy jej dziwne spojrzenie, a ta odrazu się zamknęła.
- No co? To się nie trzyma kupy i co wtedy by miał z tym wspólnego Łapacz zmarłych? Pomyślcie, a co jeśli on przez ten czas sterował łowcami i teraz próbuje sterować też nami?- Allison nie dawała za wygraną.
Kylie i ja miałyśmy aktualnie laga mózgu i dalej dostarczałyśmy informacje, które powiedziała nam dziewczyna. A co jeśli przez ten zapach Łapacz zmarłych dostaje się do naszych umysłów? To dlatego mdlejemy po wyczuciu zapachu. Tylko, że mdleją wilkołaki, ludzie nie.
Resztę wieczoru, omawiałyśmy plan na złapanie kreatury. Dzięki bestiariuszowi dowiedziałyśmy się o jego słabościach.

Następnego dnia, wszystkie z nas chodziły zestresowane, to jest nasza jedyna nadzieja.
Jest pełnia, oczywiście dla nas to nie jest najlepsza noc, ale umiemy kontrolować przemiany....
Damy radę.
Pierwsza lekcja była strasznie nudna, w połowie się wyłączyłam.
Na przerwie dopieszczałyśmy nasz plan i jadłyśmy.
Druga lekcja była tak samo nudna jak pierwsza, dodatkowo nasz nauczyciel robił pytankę.
Reszta lekcji mijała tak sobie, nadszedł trening i koniec lekcji. Wreszcie.

Na treningu Holloway oczywiście musiała do mnie się doczepić i ze mnie podrwić.
Kiedy raz wspomniała o moich rodzicach, wkurzyłam się.
- Nie masz prawa mówić czegokolwiek o moich rodzicach! Nie znasz ich. Poza tym, zamknij się już. Najlepiej po prostu milcz.- Wycedziłam przez zęby i wróciłam do gry.
Usłyszałam warkot, ale trener uratował sytuację, gwiżdżąc.
Wszyscy pobiegli do szatni, Emily dalej bardzo zdenerwowana. To ja tu powinnam być wkurzona, w końcu to ona mnie obrażała.
Zignorowałam jej szybkie bicie serca i poszłam pod prysznic.

Po treningu wróciłyśmy z Allison jeepem do swoich domów. Mamy godzinę na przygotowania i spotykamy się w lesie, włączając nasz plan w życie.
Przebrałam się i zabrałam ze sobą fioletowy mordownik, który papa Liam miał w ukrytej apteczce. Oby moje chemosygnały mnie nie wydały.
Modląc się w duchu, zeszłam po schodach do kuchni.
Tata theo siedział na kanapie, robiąc coś na laptopie, a papa oglądał film.
Wzięłam swój plecak.
- Gdzie idziesz Tara? Dzisiaj pełnia.- Rzekł tata Theo.
- Wiem, wiem. Idę do Allison, spokojnie będzie wszystko dobrze. Kylie też tam będzie.- Powiedziałam i wyszłam z domu.

Ruszyłam do lasu, czekały już na mnie tam Kylie i Allison. Allison miała w ręku kuszę, a Kylie trzy kołki drewna jarzębu.
Wyciągnęłam fiolkę z fioletowym mordownikiem i ją im pokazałam.
- Mamy wszystko.- Stwierdziłam i zaczęliśmy okrążać las.
Nasz plan był taki. Zapachem wilkołaków wywołamy Łapacza Zmarłych. Zanim uda jemu sie nas uśpić, zatrujemy go mordownikiem.
Oczywiście zrobi to Allison, bo mnie i Kylie zarazi. W tym czasie ja i Kylie wbijemy dwa kołki jarzębu w serce Łapacza oraz zabierzemy go pod nemeton. Kylie czytała coś o tym poniu drzewa. Podobno ma wielki wpływ na istoty nadprzyrodzone. Łapacz zmarłych nie może dotknąć nemetonu, ale przez to, że będzie tak blisko niego, a nie będzie mógł go dotknąć, wyniszczy sam siebie.
Ta da! Brzmi jak prosty plan, ale nadal wiele rzeczy może pójść nie tak.
Najbardziej obawiam się moich wilkołaczych mocy przy pełni i nemetonie.
Boje się, że strace kontrolę.

Wyczułyśmy znajomy zapach.
Zanim straciłyśmy przytomność, Allison zauważyła co się z nami dzieje i szybko strzeliła strzałą z mordownikiem w postać.
Wtedy pierwszy raz zobaczyłyśmy tego potwora. Był okropny, jego kościotrup wywoływał strach, nawet u nas.
Jak najszybciej z Kylie wbiłyśmy kołki jarzębu w klatkę piersiową Łapacza i oddaliłyśmy się.
Słyszałam jak jego „serce" przestaje bić.
Kylie zaciągnęła go do nemetonu i czekałyśmy.

Po godzinie, serce kreatury przestało bić i w końcu mogłyśmy odpocząć.
- Umarł?- Spytała Allison.
- Chyba tak..- Szepnęłam.
Nagle z Łapacza Zmarłych zaczęło coś się wydobywać. Jakby czarny śluz.
Po chwili był wybuch i ciało zniknęło.
Nic poza śluzem nie zostało.
Nie było już Łapacza Zmarłych.
Allison się uśmiechnęła, tak samo Kylie.
Wreszcie był spokój. Udało nam się.
W tym momencie światło pełni mnie oświetliło i czułam jak wychodzą moje kły i pazury.
Warknęłam na tyle głośno, że wilki na końcu lasu mnie usłyszały. Kylie do mnie podbiegła i zaczynała uspokajać. Tracę kontrolę.
- Trzy rzeczy których nie da się ukryć. Śłońce....księżyc...prawda! Słońce...- Syczałam przez kły, uspokajając się.
Po kilkunastu wypowiedzeniach tryskelionu, przemiana ustała. Znów byłam człowiekiem.
Kylie odetchnęła, a Allison się do mnie przytuliła. Było już grubo po 22:00, więc muszę jak najszybciej wracać do domu.
Pożegnałam się z dziewczynami i pobiegłam w stronę swojego domu.

Po cichu otworzyłam drzwi wejściowe, zdjęłam buty i jak najciszej weszłam do na górę, do swojego pokoju. Gdy już myślałam, że mi się udało, tata Theo siedział na moim łożku ze zdenerwowanym wyrazem twarzy.
Super...Nadopiekuńczy tata tryb włączony.
- Ra! Dzisiaj jest pełnia jak mogłaś na tyle godzin wyjść bez jakiegokolwiek znaku, że żyjesz po między! Mogłaś chociaż napisać! Bałem się o ciebie, bo nie panujesz nad kontrolą!
Nie waż się tak mnie straszyć więcej!
Nie ma wymówek, ale nigdy więcej tak nie rób!- Mówił wkurzony, ale na koniec jego twarz złagodniała.
- Przepraszam tato..po prostu Ja, Kylie i Allison miałyśmy ważną sprawę do obgadania i się zagadałyśmy....- Czułam jak serce kilka razy mi podskoczyło, ale próbowałam je uformować.
Tata Theo mnie przytulił i rzucił jakimś komentarzem, no i wyszedł.
Rzuciłam się na łóżko i odrazu poszłam spać.
Jutro rano wezmę prysznic.

Wstałam o szóstej i wzięłam obiecany sobie wczoraj prysznic. Umyłam też włosy.
Ubrana w jeansy, top i koszulę na wierzch, zeszłam na śniadanie. Tata Theo rzucił mi podejrzliwe spojrzenie, a papa dał mi buziaka w czoło.
Po śniadaniu, wzięłam plecak, ubrałam buty i wyszłam z domu. Jeep Alli stał już pod moim domem. Zauważyłam w środku Kylie.
Coś nowego. Zawsze jeździła swoim motorem, a teraz jeździ z nami. Podoba mi się ta zmiana.
Wsiadłam do samochodu i ruszyłyśmy.
- Wreszcie koniec.- Powiedziała Allison w połowie drogi.
Przytaknęłyśmy jej i jechałyśmy dalej w przyjemnej ciszy.
Weszłyśmy do szkoły i poszłyśmy do szafek.
Wyjęłam ze swojej książkę od angielskiego i po dzwonku ruszyłam do sali.
Lekcja była nudna, jakoś bardziej się na niej nie skupiałam. Moje myśli błądziły o tym co będzie dalej. Czy na pewno zabiłyśmy Łapacza? Czy łowcy się odczepią?
Dzwonek przerwał moje myśli i wyszłam na przerwę.
Siedziałyśmy razem przy stoliku, gdy nagle ktoś wszedł przez drzwi frontowe do szkoły.
Usłyszałam warknięcie Kylie.
Był to chłopak, ciemny brunet, wysoki, miał brązowe oczy, zbudowane ciało oraz piękne kości policzkowe. Miał ładną urodę.
Już widze te spojrzenia dziewczyn.
Nieznajomy podszedł do Kylie, która wskoczyła na niego z przytulasem.
- Może nas przedstawisz?- Po kilku minutach powiedziała do niej All.
- Aa dziewczyny. Tak. To jest Henry. Mój starszy brat.- Powiedziała Kylie.
CZEKAJ CO. Henry..Henry McCall. Ale przecież Kylie nigdy nie mówiła nam, że ma brata. Jak too możliweeee.
- Witajcie.- Odezwał się chłopak.
Podał mi i Allison rękę. Moją trzymał trochę dłużej, komentując moje „piękne" oczy.
Wyczułam od niego, że był istotą nadprzyrodzoną. Chyba kojotołak.
Po cioci Malii....

//////////////////////

Heeeeeej! Bum nowa postać!
Jak myślicie, jak rozwinie się Henry McCall?
Ogólnie to was bardzo przepraszam, że robię takie długie przerwy między rozdziałami, ale nie nadążam ze szkołą i czasami mi się nie chce ;-;
Miłego dnia! *mniejsza o to że jest 24:00 a cicho..*
Nela!<3
*1308 słów*

Tara Raeken-Dunbar // Wilkołak czy człowiek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz