25. Przeszłość

143 14 32
                                    

Tara pov:
Wstałam, trochę przymulona nie spałam za dużo, przez to jak późno wróciłam z imprezy.
Spojrzałam na telefon, kilka wiadomości od pijanej Kylie z wczoraj i dwie od Henrego.
Jedna wiadomość była od Bena. Boże po co ja mu wczoraj dałam swój numer.
- Hej piękna, pisałaś z Allison? Kylie chyba sie spóźni bo ma wielkiego kaca.- Tak brzmiała pierwsza wiadomość od Henrego.
Smsy Kylie składały się tylko z jakichś liter, gdzie nic nie mogłam zrozumieć.
- Hej Tara. Jak minęła noc?- A tak brzmiała wiadomość od Bena.
Nie no mam nadzieję, że go dzisiaj nie spotkam.
Nagle usłyszałam mój dzwonek, odebrałam.
Była to Allison.
- Alli jak się czujesz? Haha
- Cicho bądź, łeb mi rozsadza.
Jak wygląda Kylie?- Spytała, ochrypniętym głosem.
- Ee zapewne podobnie. Jak wychodziłyśmy to wymiotowała. Henry pisał, że przez kaca się dzisiaj spóźni. Po co ona wsypywała ten mordownik.- Powiedziałam.
W tym czasie, gdy z nią rozmawiałam, zdążyłam się ubrać, pomalować i spakować.
Rozłączyłam się i zeszłam na śniadanie.
- Jak się czujesz Tara?- Spytał mnie papa, który robił śniadanie.
- Dobrze, dobrze. Zaraz pójdę do Allison.- Odpowiedziałam.
Papa przytaknął, zaczęłam jeść posiłek.

Po zjedzeniu, wyszłam z domu i spacerkiem kierowałam się do Alli.
Droga nie trwała długo, odpisywałam właśnie na drugą wiadomość od Henrego.
- Śliczna, szczęście, że mi wczoraj pomogłaś, bo się okazało, że moja babcia wcześniej wraca.
Nie zorientowała się, że była impreza.
- To dobrze, ale dalej jesteś idiotą,
do zobaczenia w szkole.- Odpisałam i włożyłam telefon do kieszeni.

Zapukałam do drzwi, otworzyła mi Alli.
Wyglądała źle. Jak na kaca.
- Boże wyglądasz jak wrak.- Chlapnęłam.
- Dzięki.- Odpowiedziała z nutą sarkazmu w głosie.
Ona zaczęła się szykować i wybierać ciuchy, a ja siedziałam na instagramie.
- O mój boże.- Allison zamarła.
- Co?
- DZISIAJ MAM RANDKĘ, PO CO JA TYLE WYPIŁAM CO ZA DEBIL ZE MNIE AAAAAH CZEMU! TO BĘDZIE KATASTROFA!- Mówiła załamana banshee.
- E e ej, spokojnie, zaraz kac ci minie, weźmiesz jakieś leki i normalnie, jakby nic się nie stało, pójdziesz na randkę.- Uspokajałam ją.
- Okej...chyba.- Odpowiedziała.

Wsiadłyśmy do jeep'a i pojechałyśmy do szkoły.
Weszłyśmy do szkoły, jedna trzecia uczniów miała kaca po wczorajszej imprezie.
Super, to na pewno poszło za daleko.
Szukałam wzrokiem Henrego i Kylie.
Wreszcie ich znalazłam i wzięłam za ręke Allison, idąc do rodzeństwa.
- Heej, jak tam kac?- Zaśmiał się Henry.
- Zamknij się.- Odburknęła mu Allison.
- Cicho bądź Henry. Dlaczego jesteś tak cholernie głośny.- Warknęła na niego Kylie.
- Jak się czujesz, K?- Spytałam, lekko się śmiejąc.
Wymieniłam sobie z Henrym zabawne spojrzenie.
Obaj zaczęliśmy się z nich śmiać.
Trochę za głośno na głowy dwóch pijaczyn, gdyż dziewczyny od nas uciekły.
- Nie no nie mogę.- Powiedziałam podczas śmiechu.
- Nigdy nie widziałem, by Kylie dosypała sobie tyle mordownika.- Rzekł równie rozbawiony Henry.
- Ha! ha! ty to nic nie mów o mordowniku, sam się naćpałeś.
- Eeeejjjj ale ci pomogłem.
- Spadaj, byłam jako jedyna trzeźwa.- Odpowiedziałam i poszłam na lekcję.

Na kilku lekcjach gapił się na mnie ten nowy,
z całych sił próbowałam go ignorować.
Dostałam nagle wiadomość.
Zobaczyłam nadawcę i już mina mi zżędła.
- Czemu mnie ignorujesz?
Wzięłam telefon, ale nie z zamiarem odpisania Benowi, tylko napisania do kogoś innego, ale pan od Biologi zabrał mi telefon.
Westchnęłam zdenerwowana i patrzyłam się na tablicę.
Nagle do moich uszu dobiegł ten dźwięk.
Wybiegłam z klasy, czułam jak głowa mi wybucha. Dopiero zobaczyłam, że wybiegł ze mną także Henry.
- Też to słyszałaś?- Spytał.
- Co to do cholery było!? Łowcy?
- Nie sądze. Ktoś chciał nas sprawdzić.- Warknął.
- I mu się udało.- Odwarknęłam.

Na przerwie, rozmawiałam z dziewczynami o zaistniałej sytuacji.
Kylie już nie miała kaca, Allison lekko bolała głowa, a była już po tabletkach.
- Okej czyli jakiś typo chciał wyłapać wilkołaki?!- Spytała Allison.
- Nie wiem, ten dźwięk to był wabik.
Słyszałam o nim od rodziców.- Powiedziałam.
- To nie dobrze.- Podsumowała Kylie.
Mój wzrok powędrował na Bena, który CAŁY CZAS się na mnie patrzył.
No kurwa psychol jakiś.

Przypomniało mi się, co powiedział mi Henry na imprezie. Wtedy o Kylie, że ją rozumie dlaczego cały czas się całuje z innymi itp.
Ciekawi mnie tylko dlaczego.
Kylie była świadkiem jakiejś sprawy?
Może jej się coś stało? Albo Henremu?

Dziewczyny zaczęły gadać o randce Alli, pożegnałam je, mówiąc, że idę się uczyć na pytanke przez pana od Ekologii.
Tak na prawdę szłam do Henrego. Chcę się dowiedzieć, o co mu chodziło wczoraj.

Gdy znalazłam chłopaka, zaciągnęłam go za bluzkę na korytarz.
- Co ty wyprawiasz, śliczna? Mmm może jeszcze do gabinetu trenera, co?- Spytał.
- Nie ciesz się tak, mam pytanie.- Powiedziałam.
- Pytaj o co chcesz, maleńka.- Odpowiedział, na te „maleńka" aż mi się niedobrze zrobiło.
- Po pierwsze, jak mnie jeszcze raz nazwiesz maleńka to Ci łeb urwę, po drugie....te pytanie brzmi. Hmm.
Bo wtedy na imprezie mówiłeś, że trochę rozumiesz Kylie, Jeśli chodzi o pocałunki z totalnie nieznajomymi osobami.- Spytałam, zawstydzona.
- Ahaaaa, to dla niej trochę trudna sprawa, ale ona ma wywalone, więc Ci powiem i tak.- Zaczął. Uśmiechnęłam się.
- To kiedy byliśmy w naszej starej szkole, Kylie nie bardzo miała przyjaciół. Jedyną bliską jej osobą byłem ja i jej chłopak. Taki, kumasz, Gracz football'u, trochę popularny. I właśnie ten o to typ, był z Kylie przez dwa lata.
Wtedy w ósmej klasie był bardzo nachalny i traktował Kylie jak zabawkę.
Wszyscy wokół to widzieli, lecz moja siostrzyczka była w niego zapatrzona jak w obrazek. Wtem na pewnej imprezie, ten sam chłopak ją wykorzystał. Wpierw ją naćpał jakimiś dziwnymi, nie do zidentyfikowania prochami, później wykorzystał. Żeby nie było mało, po imprezie na następny dzień w szkole, wszyscy wiedzieli jaką moja siostra jest suką i dziwką.
Dlatego międzyinnymi zostałem wyrzucony z tamtej szkoły, ponieważ chuja pobiłem. Należało mu się.
Od tamtej pory Kylie nie lubi już męzczyzn...- Skończył opowiadać Henry.
Widać było, że dla niego samego też był to trudny temat. Zrobiło mi się przykro.
Położyłam dłoń na ramieniu Henrego, w akcie otuchy.
- Oo widzę, że się teraz dotykamy,hm?- Spytał, zadziornie się uśmiechając.
- Ah siedź cicho, zrobiłam to tylko dlatego, że jest mi przykro.- Powiedziałam, zabierając ręke.
Wyższy chłopak się zaśmiał.
Przewróciłam oczami i poszłam na lekcję.

Nadszedł trening, podczas ostatnich lekcji nic się takiego nie działo.
Przebierałam się właśnie w bluzkę od lacrosse'a, gdy do szatni wszedł Ben.
Czyli się dostał? Ugh.
- Kylie.- Warknęłam i pokazałam oczami na chłopaka.
- O kurde, gościu sie dostał.- Odpowiedziała, zdziwiona.
Pewnie nie będzie grał w meczu.
Znowu poczułam jego wzrok na sobie.
Nie no tego już za wiele.
Zaczęłam iść w stronę chłopaka, gdy nagle trener wyszedł z gabinetu i kazał nam iść na boisko. Ugh, zrobię to po lekcjach.

Trening nie trwał długo, tylko próba generalna, jakieś poprawki. Nie było tak źle.
- Okej drużyno. Wybrałem już kto jest kapitanem.- Powiedział stanowczo trener.
- Kapitanem naszej drużyny lacrosse'a jest....
Numer osiemnasty...Tara Raeken-Dunbar!- Krzyknął, byłam zadowolona. Drużyna mnie przytuliła, Kylie wyściskała. Emily z nienawistnym spojrzeniem, stała z boku.
- Boże ale się ciesze!- Krzyknęłam do ucha Kylie.
- Ja też! Gratulacje, pobiłaś Emily!- Odpowiedział wilkołak, również krzycząc.
Z uśmiechem na twarzy, kierowałam się do trybun. Siedziała tam Allison, obok niej Henry.
Allison do mnie podbiegła, dusząc mnie przytulasami.
Henry jak na dżentelmena przystało, ucałował moją dłoń.
- Gratulacje Kapitanie.- Rzekł.
- Ah bardzo dziękuje, panie McCall.- Odrzekłam.
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

//////////////////////

Heeej! Nowy rozdział! Co myślicie o przeszłości Kylie?
Jak wam się on podoba?
Buziaki, Nela!<3
*1206 słów*

Tara Raeken-Dunbar // Wilkołak czy człowiek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz