37. Przemiana

119 13 39
                                    

Tara pov:
Następnego dnia, bardzo byłam uparta co do zostania w domu, chciałam pomóc rodzicom, sprawdzać stan taty, ale oczywiście kazali mi iść do szkoły.
Ale wreszcie odzyskałam rodziców, mam wspaniałego chłopaka i przyjaciół.
Co może pójść nie tak? Aa, wiem.
To, że dzisiaj jest pełnia!

Weszłam do szkoły, rozglądnęłam się i wreszcie napotkałam wzrokiem Henrego i dziewczyny.
Uśmiech wpełzł mi na usta i do nich podeszłam.
- Jak sie czujesz Tara?- Spytała mnie Allison.
- Ee, no dobrze. Tata już zaczyna się goić, wszystko jest dobrze.- Odpowiedziałam.
- Chyba chodziło jej o to, że dzisiaj pełnia.- Zaśmiał się Henry.
- Aa tak..ee, no to eem, nie wiem, przeżyje!- Odrzekłam.
Nagle zaczęła w naszą stronę iść jakaś wysoka brunetka. Wyglądała na troszkę starszą, miała zielone oczy i wspaniałą urodę. Nie żeby coś..
Wyczułam, że jest wilkołakiem.
Uśmiechnięta, podeszła do nas.
- Henry, tak?- Spytała.
- Oo Talia! Dziewczyny poznajcie Talie La Garou-Hale, z czego się dowiedziałem, uratowała wczoraj życie Liamowi..- Powiedział z emtuzjazmem Henry.
Uśmiechnęłam się.
- Hale?- Spytała zainteresowana Kylie.
- Ee tak, wychowałam się w Francji, zanim moja biologiczna matka odeszła, przygarnął mnie Peter. Peter Hale.- Rzekła Talia.
Nasze szczęki opadły.
- Czyli mój i Kylie, to moja siostra jak coś, mój i Kylie dziadek to twój..ojciec?- Zapytał zdezorientowany Henry.
- Trochę. Znaczy, Peter nie jest moim biologicznym ojcem. Wychował mnie, więc wzięłam jego nazwisko..- Wytłumaczyła.
Jakoś jej nie ufam, podejrzana się wydaje.
Spojrzałam na Henrego, on się wydawał bardzo szczęśliwy...dziwne.
- Henry, a może mógłbyś mnie oprowadzić po szkole?- Spytała. Ee co? Czy ona mi próbuje poderwać chłopaka? Hmm
- Tak, Henry. Oprowadź ją.- Uśmiechnęłam się zadziornie, ale w tonie mojego głosu była nutka gniewu.
Allison się na mnie spojrzała, ja wzruszyłam ramionami.

Na lekcjach byłam jakaś zdenerwowana, nie uważałam. Wreszcie nadszedł lunch.
- Tara co ty taka wkurzona dzisiaj.- Zaczęła Allison.
- Nie jestem wkurzona, tylko jakoś..eh no jakoś ta Talia mi nie pasuje.- Odpowiedziałam.
- Powinnaś jej dziękować, ojca ci uratowała.- Powiedziała obojętnie Kylie.
Przytaknęłam, choć dalej byłam scpetyczna co do nowej uczennicy....
Zauważyłam jak Henry idzie z Talią, uśmiechnięci, ona łapie go pod ramię.
Moje nerwy wzrosły..boże, czy ja naprawdę jestem zazdrosna? Znaczy..to trochę logiczne.
Ale muszę sie zachowywać normalnie, bo przecież się z Henrym ukrywamy.
- O jezu, przypomniałam sobie o projekcie z Angielskiego! Muszę pójść z Henrym do nauczycielki, pa!- Palnęłam i pobiegłam w stronę Henrego i Talii.
Złapałam Henrego, rzuciłam fałszywy uśmiech Talii i poszłam.
- Co do-
- Henry!- Warknęłam.
- Co, śliczna?- Spytał, dalej nie wiedząc
o co mi chodzi.
- Nie pasuje mi ta Talia.- Warknęłam, rozglądając się.
- Tara, Złość piękności szkodzi, spokojnie Talia jest po naszej stronie.- Odpowiedział.
- Znasz ją dwa dni i odrazu myślisz, że jest po naszej stronie?!- Rzekłam.
- Tara, rozmawiałem z nią podczas oprowadzania, poza tym myśle, że jesteś przewrażliwiona.- Powiedział.
- Yhy..- Warknęłam.
- Chodźmy już, bo się boje o swoje bezpieczeństwo.- Zaśmiał się.
- Sama pójdę.- Odwarknęłam.
Wiem, że zachowuję się jak jakieś dziecko, ale nie rozumiem dlaczego Henry tak szybko zaufał Talii, co? bo jest „córką" Petera?
Poszłam, jedyne co usłyszałam jako odpowiedź od McCall'a to zdenerwowane wołanie mojego imienia.

Jak doszłam do stolika, Kylie i Allison żywo rozmawiały z Talią. Czuć było ode mnie zdenerwowanie, więc się na mnie popatrzyły.
- Pani od Anglika zjebała sprawę?- Zaśmiała się Kylie. Co- jaka pani od- AAAA.
- Ee, nie, nie. Po prostu przełożyła datę projektu i się lekko wkurzyłam.- Odpowiedziałam obojętnie.
- Aha..- Mruknęła Kylie.
Talia cały czas się uśmiechała.
Henry dopiero przyszedł, równie zdenerwowany. Pff.
- A czym jesteście? Bo tak nie za bardzo się orientuję.- Spytała Talia.
Allison była do mówienia.
- No to, Kylie jest wilkołakiem, Henry kojotołakiem,  ja jestem banshee a Tara...z czego wiemy też jest wilkołakiem, ale to skomplikowane.- Wytłumaczyła.
Rzuciłam jej gniewne spojrzenie.
- Skomplikowane..?- Dopytywała Talia.
- Hm, trochę skomplikowane, bo jakby jestem tym wilkołakiem, ale umiem przechodzić przez jarząb i tym podobne. Nic specjalnego.- Powiedziałam.
- Aha..a jak twoi rodzice się czują?- Kontynnuowała.
- A co cię to?- Lekko warknęłam.
Dziewczyna trochę się zmieszała, moi przyjaciele spojrzeli na mnie zdenerwowani.
Przewróciłam oczami i odeszłam od stołu.

W drodze do szafek, każdy mały dźwięk mnie denerwował. Pazury chciały się wydostać, czułam kły wystające z moich dziąseł.
Kurwa.
Uciekłam szybko do przebieralni. Nikt nie miał treningu, więc była pusta.
Do jasnej cholery, dlaczego akurat teraz!
Pewnie przez to, że dzisiaj pełnia!
FAJNIE!
- Argh! Mam dość!- Warknęłam dość głośno, założę się, że każdy wilkołak w tej szkole mnie usłyszał.
Opadłam po szafce, kły już miałam schowane.
Usłyszałam dzwonek, ogarnęłam się i wyszłam z przebieralni.
Idąc korytarzem, znowu złapał mnie ten nieznośny ból głowy. Dam radę go stłumić.
Przynajmniej na lekcje.

W klasie, Henry cały czas na mnie patrzył, ja co jakiś czas rzucałam mu gniewne spojrzenia.
- Śliczna, chyba nie będziesz się tak cały czas gniewać, co?- Szepnął, na tyle cicho, bym go usłyszała.
- Zamknij się i słuchaj na lekcji.- Odpowiedziałam, równie cicho.
- Kochaaanieeee.- No myślałam, że tam zaraz wybuchnę. Czy on tak na serio?
- Powiedziałam zamknij się. Czekaj na mnie w sali 21 na przerwie.- Warknęłam cicho.
On się zwycięsko uśmiechnął.
Lekcja minęła, nauczyciel podał nam zadanie domowe i zapowiedział sprawdzian.

Na przerwie, wyruszyłam do sali 21.
Oczywiście ktoś musiał stanąć mi na drodze.
- Mmm pani kapitan! Już poniżasz członków swojej drużyny?- Odezwała się ta sucza Emily.
- Zapomniałam, że istniejesz, jak ci było na imię?- Odpowiedziałam wrednie, nie mam ochoty się z nią użerać.
Emily ze złością wymalowaną na twarzy, odpowiedziała.
- Nie bawię się w gierki, to ja ustalam reguły. Więc- .
- A w nosie mam twoje reguły, jedyne co możesz ustalać to grafik sprzątnia boiska.- Warknęłam, wyminęłam ją i odeszłam.

Wreszcie doszłam do miejsca spotkania.
O ławkę opierał się znudzony Henry, jak mnie zobaczył to aż podskoczył.
- Przepraszam, że musiałeś czekać, byłam- - Nie dokończyłam.
- Słyszałem, z resztą, gratuluje śliczna, odszczekujesz.- Powiedział z uśmieszkiem.
- Nie jestem psem.- Warknęłam, po czym walnęłam sobie mentalnego "facepalma".
- Tak jakby..?- Próbowałam się wytłumaczyć, lecz wyszło, że obaj wybuchnęliśmy śmiechem.
Henry spoważniał.
- Okej, no to będziesz się gniewać czy nie?- Spytał z nadzieją.
- Jak mogłabym...i ..i przepraszam. Po prostu przez zbliżającą się pełnię, wszystko mnie wkurza, nie panuje nad przemianą
i jestem... nieufna.- Rzekłam smutno.
Henry mnie przytulił.
- Spokojnie ukochana, jestem przy tobie i będę przy tobie podczas pełni.- Szepnął mi we włosy.
Samotna łza spłynęła mi po policzku.
- Cieszę się, że Cię mam.- Powiedziałam.
Na co Henry pocałował mnie w usta.

///////////////////////

Heeeeeeeeej! Nowy rozdział, co o nim sądzicie?
Macie jakieś rozmyślenia na temat Talii?
Okej, to tyle,
Buziaki, Nela!<3
*1034 słów*

Tara Raeken-Dunbar // Wilkołak czy człowiek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz