23. Randka

136 16 19
                                    

Tara pov:
Umówiłam się z Henrym na 17:00. Posprzątałam trochę w domu, teraz czas powiedzieć rodzicom. Boże po co sie stresuje, to tylko projekt nie jakaś randka.
- Tato, papo, pani od angielskiego kazała nam zrobić pracę o historii Anglii oraz podzieliła nas na grupy dwuosobowe. Dzisiaj, za pół godziny przyjdzie mój partner z grupy. Henry.- Powiedziałam.
- Henry McCall?- Spytał papa, czułam jak mi serce wali.
- T-tak.- Zająkałam się, dlaczego?
- Aa tak myślałem, słyszałem że przyjechał do Kylie. Malia do mnie dzwoniła.- Powiedział Liam, tata Theo był trochę podejrzliwy.

Po 30 minutach, zeszłam na dół, słysząc dzwonek.
Otworzyłam drzwi, Henry stał tam jak na szpilkach, ubrany w marynarkę i jeansy. Co do-
- Hej śliczna.- Powiedział.
Rzuciłam mu pełne gniewu spojrzenie i wpuściłam go do domu.
- Dzień dobry, panie Raeken. Panie Dunbar.- Co do chuja. Czemu on tak oficjalnie do moich rodziców mówi.
Dziwne, moi rodzice są pod wrażeniem.
Spojrzałam się na niego jak na jakiegoś choregopsychicznie i zaciągnęłam go za rękaw do mojego pokoju.

- Co ty wyprawiasz.- Szepnęłam do niego, gdy wchodziliśmy na górę.
- Stawiam dobre wrażenie.- Puścił mi oczko.
Weszliśmy do mojego pokoju, on usiadł na łóżku, ja szukałam książek.
Jego uwagę przykuła róża na biurku.
Ugh Super.
Kątem oka zauważyłam, że się uśmiecha.
- Mm a skąd ta róża? Od jakiegoś wielbiciela?- Spytał, uśmiechając się jak psychopata.
- A ciekawa historia, jakiś chory typek włożył mi ją do plecaka.- Udałam zastanowienie.
Henry tylko prychnął i wrócił do oglądania mojego pokoju.
Po znalezieniu odpowiednich książek, zaczęliśmy pracę. Oboje siedzieliśmy na moim łóżku. Spojrzałam na telefon, zero wiadomości od dziewczyn.
- Co cię tak denerwuje?- Spytał młody McCall.
Nic mu nie odpowiedziałam, tylko dalej zapisywałam na laptopie informacje.
Serce mi waliło, choć sama do końca nie wiedziałam czemu.
Nagle Henry złapał mój nadgarstek podczas pisania i spojrzał mi w oczy.
- Moje uszy nie wytrzymują twojego przyśpieszonego tętna, co ci?- Spytał, z troską w głosie.
Warknęłam na niego, świecąc oczami.
- Puść mnie.
Henry dalej trzymał moją ręke, tym razem nam obu świeciły się oczy. Jego oczy były złote tak samo jak moje. Uspokoiłam się.
Wyrwałam swoją ręke i pisałam dalej.

Po jakimś czasie, zareagowałam.
- Mógłbyś pomóc, panie dżentelmenie.- Zaśmiałam się. On mnie zignorował, czytając coś w książce.
- No co, zachowałeś się jak prawdziwy dżentelmen plus moi rodzicie NA PEWNO usłyszeli jak nazywasz mnie śliczną, więc jestem pewna, że myślą że coś między nami jest.- Powiedziałam.
- A co? Chcesz żeby coś między nami było?- Przysunął się do mnie, a ja go wywaliłam z łóżka, wylądował na podłodze.
Eh należało mu się.
- Jedyne co między nami jest to napięcie.- Warknęłam.
- Seksualne?- Spytał, zadziornie.
Okej mam ochotę mu przywalić.
- Zamknij się, zanim cię wyrzucę przez okno. Znowu.- Wysyczałam, lekko się rumieniąc.

Po godzinie, mieliśmy już wszystko zrobione, byłam zadowolona z naszej pracy.
- I co teraz?
- Mm może jakiś buziak na pożegnanie?- Spytał.
- Śnisz.- Powiedziałam, szturchając go.
- Jestem przekonany, że to na pewno nie jest koszmar.- Rzekł.
Z irytacji przewróciłam oczami i zeszłam z nim do salonu. Papa Liam spał na ramieniu taty Theo, z resztą tata też przysypiał.
Uśmiechnęłam się na ten widok i zaprowadziłam Henrego do drzwi.
- Do zobaczenia, śliczna.- Szepnął Henry.
Warknęłam na niego głośno i zamknęłam drzwi.

Wzięłam swój telefon i akurat dzwoniła do mnie Allison.
- Hej Al- nie dokończyłam, bo dziewczyna pisnęła do słuchawki
- TARA, mamy problem. Byłam uuu Deatona no i rozmawiałam z Aleciem i inne sprawy, Alec wydawał się być zainteresowany rozmową ze mną i jak Deaton wyszedł, zaprosił mnie na randkę. AAAAA NIE WIERZE!- Allison nawalała do telefonu jak eminem, ledwo zrozumiałam co mówi.
- Czekaj, czekaj. Czyli mówisz, że Alec, syn Deatona, chłopak twoich marzeń, twoj iDeAł zaprosił cię na randke?- Spytałam, dość rozkojarzona.
- TAK TAK TAK, o boże, zaraz zemdleje.- Powiedziała Allison.
- Okej uspokój się. Na kiedy? Gadaj, sprawdzę czy nie mam wtedy treningu.- Odpowiedziałam jej.
- Na pojutrze, o 18:00. O boże co ja ubiore!?- Dramatyzowała moja przyjaciółka.
- Okej mam wolne, spokojnie to ty masz tutaj najlepszy styl, więc na pewno coś znajdziesz. No i oczywiście, będę przy tobie, jak będziesz się szykować.
- Powiem Kylie w szkoleeeeeee.- Powiedziała Allison.
- A no Tara! Jak poszło z Henrym?- Dosłownie, widziałam jak sugestywnie rusza brwiami przez telefon.
- Ha ha, było dobrze, ale miałam wielką ochotę mu przywalić. On mnie nazwał śliczną, przy rodzicach!
- Nie rozumiem co w tym dziwnego. Mówi Ci, że ładnie wyglądasz, bo jesteś ładna No i zapewne mu się podobasz.
Mm widzę, że ktoś się przejął?- Mówiła Allison.
- Ja?! Nie. On to tylko i wyłącznie słaby flirciarz, a ja narazie nie chcę być w związku .- Powiedziałam i się pożegnałyśmy.

////////////////////

Heeeeeej! Jak się podoba rozdział?
Nela!<3
*755 słów*

Tara Raeken-Dunbar // Wilkołak czy człowiek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz