18. Trzy tętna

160 20 19
                                    

Tara pov:
Następnego dnia, całe przerwy siedziałam w bibliotece z Allison, szukając informacji o mnie.
O moim gatunku. Jak rodzice nie chcą mi powiedzieć to się sama dowiem.

Szłyśmy teraz z Alli do swoich szafek, Kylie w połowie drogi się do nas przyłączyła.
Chyba coś do niej czuję. Muszę zrobić krok.

Kylie była przy swojej szafce, rzuciłam wymowne spojrzenie Alli, ta się do mnie uśmiechnęła. Już miałam podchodzić, gdy do Kylie podeszła jakaś brunetka i pocałowała ją w policzek. Ona złapała ją za ręke i poszła z nią do GABINETU TRENERA!? O nie, nie.

Czułam jak moje pazury wychodzą, oczy zaczynają się świecić. Allison po tym jak zauważyła tą sytuację, zabrała mnie jak najszybciej ze środka korytarza i weszłyśmy do pustej klasy.
- Tara uspokój się. Kontroluj to.
- Ale ja..ja nie wiem czemu. Przecież..ja myślałam, że ona mnie lubi! Więc dlaczego sobie łazi z innymi?! Argh!
- Tara!- Krzyknęła Stilinska.
- Słońce, księżyc, prawda...Słońce, księżyc, prawdaa!
Pazury mi zniknęły, oczy dalej świeciły.
Nagle do sali weszła nauczycielka.
Allison odskoczyła ode mnie i pobiegła do pani.
- Co wy tu robicie?- Spytała zaskoczona, ale i zdenerwowana nauczycielka.
Próbowała zajrzeć na mnie, lecz Allison jej to uniemożliwiała.
- Wie pani, emm dziewczęce sprawy!- Chlapnęła zmieszana Stilinska.
- Przecież też jestem kobietą, pomogę!
- Nie! Dostała okresu!- Rzuciła.
O boże Allison, na prawdę tylko tyle mogłaś wymyśleć.
Zrezygnowana nauczycielka wyszła z klasy, a ja odrazu rzuciłam gniewne spojrzenie na młodą Banshee.
- Allison!!
- No co, chciałaś by cię tak zobaczyła?- Zaśmiała się All.
Moje oczy wróciły do naturalnego koloru, kły się schowały.
Przytuliłam Allison, łzy powoli spływały mi po policzkach. Nawet ich nie zauważyłam.
- Spokojnie, zachowuj się jakby nic się nie stało.- Powiedziała Allison.
Mruknęłam coś na odpowiedź i wyszłyśmy z klasy.
Coraz częściej nie kontroluje swojego gniewu, wydaję mi się, że odziedziczyłam problemy z agresją po tacie Liamie..

Byłyśmy już w klasie, właśnie zaczynał się angielski, ugh najnudniejsza lekcja świata.
Połowa klasy przysypiała, druga połowa była aktywna i odpowiadała na wszystkie pytania.
Ja byłam tą pierwszą połową.
- Tara!
- Ee tak, tak. Co...? Em przepraszam?
- Tara, odpowiedz na moje pytanie.- Powiedziała zdenerwowana nauczycielka, czekając na odpowiedź.
Dzięki wyostrzonemu słuchowi, usłyszałam szept Allison.
- 1821 rok?
- Dobrze. Tym razem ci się udało.- Nauczycielka odeszła od mojej ławki i ruszyła do tablicy.
Rzuciłam Allison wdzięczne spojrzenie i wróciłam do „słuchania" lekcji.

Na przerwie do moich nozdrzy dobiegł zapach krwi. Zapach dobiegał z łazienki.
Urywając rozmowę z Allison i Kylie, pobiegłam do tego miejsca. Znalazłam tam ciało.
Martwe ciało.

Sparaliżowana stałam nad ciałem nastolatki, nie wiedząc co zrobić. Wybiegłam z toalety i wpadłam na moje przyjaciółki.
- Oo Tara co tak szybko. Co jest?- Spytała rozkojarzona Kylie.
- Toaleta. Ciało. Martwe. Zwłoki.- powiedziałam na jednym wdechu i oparłam się o szafke.
Dziewczyny były zdziwione i przestraszone.
- A, ale jak to?- Spytała Allison, która drżała ze strachu.
Usłyszałyśmy krzyk. Wszyscy pobiegli na miejsce zdarzenia, ciało dalej tam było.
- Mówiłam..- Szepnęłam do przyjaciółek.
Po kilkudziesięciu minutach, przyjechała policja i karetka.
Zajęli się zwłokami, wyrzucili wszystkich z miejsca zbrodni.
- Tara, to nie wyglądało na zwykłe samobójstwo...- Powiedziała do nas Kylie, gdy byłyśmy na korytarzu oglądając scenę.
- Wiem..
- Co?? Kurde, przecież wiecie, że nie mam takich mocy jak wy.
Jedyne co mam, to głosy w głowie. Nie mam ani pazurów, kłów, ani świecących oczu.
Mam tylko głosy w głowie.
Więc do cholery powiedzcie mi o co chodzi!- Krzyknęła Allison, podirytowana tą sytuacją.
Obie z Kylie spojrzałyśmy na siebie zdziwione, Alli chyba zorientowała się co zrobiła i speszona odwróciła wzrok.
- Allison spokojnie, zaraz ci wszystko powiemy.
Kylie przytaknęła i poszłyśmy usiąść do stolików.

- Okej no to widziałam u niej na dłoniach rany od pazurów. Takie jak robisz sobie, gdy wbijasz pazury w dłoń. Widziałam też jej kły.
Na pewno była jakąś kreaturą. Nie wiem jaką.
Wyglądała mi na zwykłego wilkołaka.
Ale dlaczego się zabiła? Tego nie wiem.
Odczuwałam od niej mieszankę emocji.
Strach, poczucie winy, złość i..ciekawość? To nie ma zbytnio sensu...
- Masz rację Tara.- Przytaknęła mi kolejny raz Kylie.
- Okej. Czyli według was ta nastolatka, była wiłkołakiem, zabiła się z poczucia winy i nie w normalny sposób? Okej ja sie...pogubiłam.
Ten nadprzyrodzony świat jest powalony....- Podsumowała Alli.
- Racja i do tego jeszcze musimy znaleźć Łapacza Zmarłych, żeby sobie nie zrobił rzeźi na ludziach w BH.- Dodała Kylie.
Jesteśmy już tym zmęczone. Dałybyśmy się tym zająć zawodowcom, ale chcemy pokazać, że jesteśmy silne. Że damy radę. Nasi rodzice w tym wieku radzili sobie z trudniejszymi zadaniami...
- Ugh. Zajmę się dzisiaj szukaniem znaków po Łapaczu, wy dajcie mi znać jak wrócicie od Deatona.- Rzuciła Kylie i się rozdzieliliśmy.
Po incydencie w toalecie, reszta lekcji została odwołana, więc mamy więcej czasu na poszukiwanie informacji.

Wróciłam do domu, dalej byłam zła na rodziców, przez to z pazurami i jarzębem.
Zawsze nie chcą nic mówić.
Bo to dla mojego dObRa. Ale ja chce wiedzieć prawdę!
- Cześć kochanie, jak było w szkole?- Spytał papa Liam, gdy weszłam do salonu.
Odpowiedziałam krótkim „okej" i poszłam do pokoju.
Przebrałam się w wygodniejsze ciuchy i otworzyłam laptopa. Gdy już miałam
odrabiać lekcję, coś mi przerwało.
- Tara, zejdź na dół!- Krzyknął tata Theo z salonu.
Wparowałam do salonu, rodzice się na mnie podejrzliwie patrzyli.
- Co?
- Ra, słyszeliśmy co się stało w szkole, jak się czujesz?
- Ja nawet nie znałam tej dziewczyny, ale myślę że była wilkołakiem. Widziałam u niej kły.
- Oo, to nie dobrze.- Skwitował papa.
Rzuciłam mu zdziwione spojrzenie i poszłam na górę. Nie mam ochoty się z nimi dzisiaj męczyć. Po prostu nie chcę.

Po godzinie, poszłam do Allison i razem pojechałyśmy do Deatona.
Mamy zamiar poszukać czegoś w Bestiariuszu.
Dojechałyśmy na miejsce. Wyczułam trzy bicia serca. Ale dlaczego trzy?
- Allison..wyczuwam trzy tętna.
- Ale jak to? Przecież jest już po zamknięciu.- Obie ze strachem w oczach, patrzyłyśmy na siebie. Wreszcie zapukałyśmy.
Zero odzewu. Przygotowałam się do ataku.
- Deaton??!- Krzyknęłam, gdyby okazało się, że tylko nie słyszą naszego pukania.
Znowu cisza.
Zepsułam zamek i weszłyśmy do kliniki.
To co tam zobaczyłyśmy...
przewyższało nasze oczekiwania.

////////////////////

Cześć kochani! Kolejnyyyy rozdział!
Tym razem trochę dłuższy..i ciekawszy!
Znając życie, ponownie mnie zabijecie za taki koniec, ale czekajcie! Bo już dzisiaj napisze kolejny rozdział i wstawię chyba w weekend!
No to się z wami żegnam!
Buziaki, Nela! <3
*1019 słów*

Tara Raeken-Dunbar // Wilkołak czy człowiek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz