6. Nowe ciała

260 23 5
                                    

Tara pov:
Byłam w szpitalu. Tak mi się wydawało.
Było biało i pachniało lekami.
Otworzyłam oczy. Zobaczyłam tatę Theo, siedzącego koło mnie.
Zaczął mnie wypytywać jak się czuję, zauważyłam za nim, Allison i Kylie, które pzysypiały na fotelach.
Kylie słysząc Theo, wstała i szybko do mnie podbiegła. Lekko się uśmiechnęłam, co nie uszło spojrzeniu mojego taty.
Theo podszedł do Alli, która także się już wybudziła i chwilę później do mnie podeszła. Kaszlnęłam, by móc się odezwać.
- Ile spałam?
- Tara...byłaś w śpiączce. Przez tydzień.- Odpowiedziała mi Allison.
Zamarłam. Wiem, że dostałam strzałą, ale że śpiączka?
Otworzyły się drzwi. Przez nie wszedł papa Liam, a za nim lekarka.
Przytulił mnie, po czym pocałował w czoło. Lekarka mnie zbadała i coś tam jeszcze mówiła do moich rodziców, ale za kilka dni będę mogła wyjść.
- Tato...dlaczego byłam w śpiączce?
Theo poczekał aż lekarka wyjdzie i podszedł do łóżka na którym leżałam.
- Dostałaś mordownikiem.
Ci debilni łowcy myśleli, że jesteś taka jak my i w strzale była ta toksyna.- Powiedział. W jego oczach były łzy.
Przytulił mnie i wyszedł, by porozmawiać z Liamem.
Teraz byłam sama z Kylie i Alli w sali.
- All, co sie działo?
- Tara, okej mamy ci dużo do powiedzenia.- Przytaknęłam i zaczęła swój monolog.
- Okej, no to jak wiesz jestem Banshee i mama mnie trochę ćwiczyła. I umiem zapanować nad krzykiem, tak żeby kogoś nie zabić. Heh no i łowców już nie ma.
Wujek Liam po tym jak cię postrzelili, wpadł trochę w szał i chciał wszystkich powybijać.
Ale twoj drugi tata go od tego powstrzymał, ale i tak zabił chyba dwóch.
Ale mniejsza o to. To była jednorazowa akcja, jakby chcieli nas postraszyć.
Posprawdzałam w internecie, bazie danych w szkole i bibliotece i to nie był nikt ze szkoły.
- Ej, ale ja myślę że jednak jest. Taki jeden uczeń Drake, on zawsze pajał nienawiścią do istot nadprzyrodzonych. Wiem to bo kiedyś z nim chodziłam. W tamtej szkole.
Przeniósł się rok temu do Beacon Hills.
Jego rodzice są trochę dziani, a on czasami nosi nóż do szkoły.- Przerwała jej Kylie i Zaśmiała się na ostatnie zdanie.
- Okej, alee duże poświęcenie. Czyli okazało się, że w szkole jest tylko jeden łowca?- Spytałam. One przytaknęły.

Te kilka dni w szpitalu mijały wieki.
Allison przynosiła mi jedzenie, bo te w szpitalu nie było najlepsze.
Opuściłam tydzień szkoły, będę miała dużo do nadrobienia.
O nie, minął tydzień...czyli oznacza że to w tym tygodniu będzie przydzielanie do drużyny!
Ugh głupi łowcy.
Przez nich opuściłam treningi i pewnie mecze. Na pewno mnie teraz nie wybiorą.

Theo pov:
Chcę porozmawiać z Liamem o przemianie Tary. Po tym co się stało..
jako człowiek jest w niebezpieczeństwie.
- T o czym chciałeś porozmawiać?- Spytał Li. Od dnia gdy Tara została postrzelona, jest bardziej nerwowy i oczywiście chce zemsty.
- Tara jako człowiek może umrzeć.
Zgadzam się na przemianę.- Powiedziałem. Liam się zdziwił, ale przytaknął i mnie przytulił.
Ulżyło mu, że jego córka się obudziła.
Nasza córka.
Stwierdziliśmy, że po wyjściu powiemy Tarze o naszej decyzji.
Choć i tak uważam że to niebezpieczne dawać jej taką moc, to jest dla jej dobra.

Tara pov:
Dzisiaj był pierwszy dzień w szkole po wyjściu ze szpitala.
Gdy weszłam wszystkie oczy były na mnie, ignorowałam to i szłam dalej.
Holloway się ze mnie śmiała.
Jak można być taką suką...
Na lekcji ekonomii, trener mnie powitał.
Nie mogę się doczekać Lacrosse'a.

Na przerwie Allison zaczęła dramatyzować o chaosie jaki jest na posterunku.
Był nowy szeryf i wszystko mieszał.
Ale słyszała od taty, że ostatnio jest dużo nowych ciał. Stiles tego nie sprawdzał bo miał inne sprawy w Nowym Jorku.
Akurat wczoraj wyjechał tam, by badać sprawę.
- No i sądzę, że powinniśmy się tym zająć.- Skończyła.
Z Kylie spojrzałyśmy na siebie, trochę nierozumiejąc co ma Alli na myśli.
Stilinska się lekko zdenerwowała.
- Chodzi mi o to, że powinnyśmy sprawdzić te ciało. Nie myślę, że to jest normalna sprawa.
Myślicie, że ktoś zabiłby tyle ludzi?- Powiedziała i czekała na naszą reakcję.
- A może to po prostu seryjny morderca?- Zaśmiała się Kylie, na co dostała zabójczym wzrokiem od Alli.
- Zgodzę się z Allison. Musimy to sprawdzić.
- Okej jesteśmy umówione. Dzisiaj o 19 pod moim domem. Pojedziemy moim nowym samochodem.- Uśmiechnęła się i rozeszłyśmy się na lekcję.

Na historii Emily oczywiście się pod nosem ze mnie śmiała, przez co ja już powoli nie wytrzymywałam.
Miałam ochotę jej coś zrobić.
Ignorowałam ją jak mogłam.

I sprawdziłam watahę z której pochodziła.
Wataha Luna Piena. Są dzicy, tylko niektórzy przedstawiciele przyjmują postać ludzką.
Ich logo to gwiazda, przypominająca księżyc w pełni.
Taka sama jaką Holloway miała na ramieniu.
Po lekcjach miałam trening i wybory do drużyny. W końcu.

Nadszedł trening.
Dobrze grałam, nie pudłowałam.
Szczerze mówiąc, na obronie ja z Kylie jesteśmy dobre. Obroniłyśmy wszystkich zawodników. Po krótkim meczu, przyszedł czas wybierania do drużyny.
Wróciliśmy wszyscy do przebieralni.
Tam trener wyszedł z gabinetu, z listą.
Wszyscy poddenerwowani czekali na wyniki. Trener zaczął wymieniać.
- Emet Lincoln!- Oklaski,
- Kobe Dursworth!
- Kylie McCall!- Przytuliłam Kylie, ona uśmiechnięta czekała na dalsze wyniki.
- i...T-Tara Raeken-Dumbar!
- DuNbar trenerze..- Szepnęłam.
Nie mogłam uwierzyć. Krzyknęłam zadowolona, wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli, a Emily kipiała ze złości.
Dumna z siebie, rzuciłam jej uśmieszek i wróciłam do słuchania nauczyciela.
Powiedział nam tylko o treningach drużyny i przewidywalnych meczach.
Później kazał nam się rozejść.
Odrazu na wyjściu, Allison zaczęła nas wypytywać.
- Jesteśmy w drużynie!!
Allison prawie się wydarła ze szczęścia i nas wyprzytulała.

Teraz szykowałam się do spotkania, zarzuciłam bluzę z kapturem, leginsy i jeansową kurtkę.
Schodząc na dół, wzięłam telefon i poszłam do salonu.
- Gdzie idziesz Ra?- Spytał tata Theo.
- Do Allison, będzie też Kylie. Małe spotkanie.- Próbowałam opanować bicie serca. Jakby było to zwykłe spotkanie, ale z przeszukiwaniem zmarłych ciał. Heh.
- Okej...ale jak wrócisz musimy Ci coś powiedzieć z papą.- Powiedział i poszedł po kawę.
Przytaknęłam i wyszłam, kierując się do Alli. Było jeszcze piętnaście minut do dziewiętnastej.
Ciekawe o czym chcą porozmawiać..
Może o przemianie? Nie raczej nie.
Tata pewnie dalej nie zmienił zdania.
Z rozmyśleń wyrwała mnie Kylie stojąca koło nowego samochodu Alli.
Allison kupiła sobie go już wcześniej, ale wolała narazie jeźdźić motorem.
Miała białego jeepa. Jak jej tata niegdyś, ale on miał niebieskiego.
Pamiętam, że ciągnie za sobą długą historię.
Przywitałyśmy się i wsiadłyśmy do auta.
Pojechałyśmy do szpitala.
Dzięki babci Kylie, Melissy, która kiedyś tam pracowała, mamy kartę do kostnicy.
Znaleźliśmy, troszkę nielegalnie,
ciała, a dwa były w szpitalu.
Więc czemu nie.
Dotarłyśmy na miejsce. Weszłyśmy do szpitala, jakby nigdy nic i kierowałyśmy się do kostnicy. Kylie coś poczuła i zrobiło się jej słabo. Wróciła do siebie po minucie, już byłyśmy na właściwym poziomie.
Wyszłyśmy z windy i dzięki karcie, byłyśmy w kostnicy.
- Dziewczyny, dziwnie się czuję. Jakby to coś co tu jest, wydalało ten zapach.- Powiedziała McCall.
- Spokojnie. Damy radę.- Próbowałam, by mój głos nie drżał.
Allison szybko znalazła szufladę, gdzie było jego ciało.
- Okej. To teraz tylko wystarczy otworzyć.- Powiedziała Allison i Kylie szybko ją otworzyła.
Ciało było całe blade, fioletowe aż.
Zauważyłam odrazu jakieś ugryzienie.
- Ej dziewczyny...tu coś jest.
Spojrzały. Na nadgarstku nieboszczyka, było jakby ugryzienie pająka, tarantuli, ale o wiele, wiele większej.
- To wygląda jakby ukąsił go wielki pajak..- Stwierdziłam i moje ręce już drżały.
Zrobiłam zdjęcie ukąszenia i jeszcze przeszukałyśmy w obawie innych ran.
Otworzyłam jego oczy. Były całe białe.
Bez źrenic. Całe białe....
- To już jest straszne.- Skwitowała Alli.
- Ale chociaż wiemy, że na pewno nie zabił go człowiek.- Powiedziała Kylie.
Zauważyłam na jego opuszkach zadrapania.
- Ej patrzcie.. na opuszkach ma małe ranki, jakby próbował uciekać. Widzę, chyba drzazgi, to było w lesie. I ma rany po duszeniu. Wyglądające jak duszenie kością...to nie ma sensu.- Powiedziałam.
Dziewczyny były pod wrażeniem ile wiem.
- No co? Chciałam być antropologiem, trochę o tym wiem.
Przytaknęli mi. Zrobiłam kolejne zdjęcia.
Kylie usłyszała, że ktoś idzie.
Zgasiłyśmy światło i wyszłyśmy drugim wyjściem.
- Musimy to zanieść do Deatona.

///////////////////

Hejkaaaa! Kolejny rozdział.
Zaczyna robić się ciekawie...
kolejna kreatura w Beacon Hills?
Zobaczycie w następnym rozdziale!
Buziaki, Nela!<3
*1315 słów*

Tara Raeken-Dunbar // Wilkołak czy człowiek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz