45. Regenerowanie się

101 12 33
                                    

Tara pov:
Było strasznie ciemno.
Biegłam przed siebie z całych sił...
Nagle spadłam. Czułam jak mój kręgosłup został złamany.
Leżałam tak, czekając na pomoc.
Zaczęłam lewitować, jedyne co zobaczyłam jak spojrzałam w dół, było moje ciało.
Jakby moja dusza opuszczała moje ciało.
Leciałam coraz wyżej w ciemność, wyżej, wyżej i wyżej. Jak kolejny raz spojrzałam w dół, zobaczyłam jakieś przebłyski.
Leżałam z zamkniętymi oczami na stole, obok mnie papa zaczynający panikować, a na moim ciele... Były wszędzie rozcięcia, a tata mnie reanimował.
Wtem znów wszystko przejęła ciemność, pokazując teraźniejszą mnie.
I przebłysk. Znów ten sam.
Na zmianę. Próbowałam zchodzić na dół, lecz mrok mnie powstrzymywał.
Pochłaniał moją duszę.

- AAAAAAAAAA.- Krzyknęłam, ciężko dysząc.
W moim pokoju pojawili się moi rodzice.
Łzy spływające po moich policzkach.
Papa do mnie podszedł i próbował przytulić, ale wzdrygnęłam się na dotyk, lecz chwilę później szybko położyłam głowę na jego klatce.
Papa zaczął uspokajająco rysować kółka na moich plecach.
Tata przysiadł na krańcu mojego łóżka i oglądał scenę ze zmartwioną miną.
Znowu miałam koszmar.
- O czym był on tym razem?- Spytał starszy rodzic.
- Ten sam.- Rzekłam, ocierając łzy.
- Kochanie, dzisiaj na wizycie u Deatona powiesz o tym koszmarze i zobaczymy czy możemy coś z tym zrobić..- Powiedział papa.
- Ugh, wszystko przez tą kąpiel.- Warknął tata.
- Spokojnie..dam radę je opanować.
To tylko koszmary, prawda?
Papa Liam odrazu spojrzał na tatę.
Wiedziałam, że tatę też kiedyś męczyły koszmary...
Tata Theo lekko warknął i się do mnie przytulił.
- Chcesz żebyśmy z tobą spali?
Przytaknęłam.

Minęło kilka dni odkąd Deaton zaszył mi ranę. Powiem jedno, człowiecze regenerowanie się jest do kitu.
Dalej boli jak chodzę, a na gardle dalej mam plaster. Duży plaster.
Codziennie chodzimy do Deatona i codziennie nawiedzają mnie koszmary..
Dzisiaj na wizycie powiem Deatonowi jak wyglądają koszmary, co w nich odczuwam i inne...
Boże, a co ze szkołą? Nie chodzę do niej już kilka dni, pewnie drużyna jest na mnie wściekła, a teraz i tak wszyscy są w żałobie po Emily. Masakra.
Dlaczego to musiałam być ja?

Pojechaliśmy do Deaton'a, właśnie wchodziliśmy do kliniki.
Akurat w niej był też Henry i Allison.
Hmm, z Henrym pisałam codziennie, nawet kilka razy u mnie był, ale coś ostatnio czuję, że nasze relacje się ochłodziły.
Nie wiem czemu.
- O Tara. Jak się czujemy?- Spytał weterynarz, jak mnie zobaczył.
- Nawet, nawet.
Druid spoglądając na mnie, poszedł do jednej z szafek i wyciągnął z niej jakiś słoiczek.
Henry spojrzał się na rzecz podejrzliwie, co wyglądało dość śmiesznie, więc się uśmiechnęłam. O wow, chyba pierwszy raz się uśmiechnęłam odkąd mam koszmary..

- Tara, te zioło będzie przyśpieszało twoje wilcze gojenie, dzięki czemu rana będzie mniej boleć. Patrząc na twoje umiejętności i ranę, już dawno powinnaś się zagoić. Lecz dodając to, że dwukrotnie umarłaś, trauma z tym związana spowalnia twoje wilkołacze umiejętności.- Wyjaśnił weterynarz.
Przytaknęłam, czując jak moje ciało drży. Wzdrygnęłam się na „dwukrotnie umarłaś" i tak zostało. Nie wiedziałam co powiedzieć, więc po prostu usiadłam na krześle.
Poczułam łzy w moich oczach.
I dlaczego teraz płacze?
Z nerwów? Stresu? Przez to, że uświadomiłam sobie, że naprawdę nie żyłam przez pięć dni!?

Pobiegłam do łazienki.

Otworzyłam klozet i zwymiotowałam.
Ew, okej to mi się jeszcze nie zdażyło..
Spróbowałam posłuchać o czym mówią, ale nie miałam siły. Oparłam się o ścianę, ciężko oddychając. Osunęłam się po niej na podłogę.
Ja umarłam! Naprawdę umarłam!
Spojrzałam na swoje drżące dłonie. Wzrok na chwilę mi się rozmazał i zobaczyłam jak z moich dłoni wystają długie wilkołacze pazury.
Potrząsnęłam głową i wszystki wróciło do normy.
Zaczęłam płakać. Nie mam na to wszystko siły. Mam dość.

Nagle drzwi od łazienki się otworzyły i wszedł przez nie Henry ze zmartwioną miną, ale kiedy mnie zobaczył, jego mina zmieniła się w smutną.
- Śliczna...
Zakryłam twarz dłońmi. Nie chcę, by widział mnie w takim stanie.
- Tara..spokojnie. Wszystko będzie dobrze.- Rzekł i usiadł koło mnie.
- Skąd możesz to wiedzieć!
Łzy wylewały się ze mnie litrami.
- Tara..
Pocałował mnie, przyciągając do siebie.
Wtuliłam się w jego tors, uspokajając.
Kocham go..

- Okej, chodź, bo się już martwią.- Szepnął mi do ucha i pomógł mi wstać.
Otrząsnęłam się i spojrzałam w lustro.
Wyglądałam jak cień siebie.
Henry złapał mnie za rękę, dodając otuchy.
Kiedy wyszliśmy z łazienki i zobaczyłam rodziców, puściłam jego dłoń.

- Aha..czyli masz koszmary, tak?- Spytał druid.
- Tak..są okropne. Ale najgorsze jest to, że cały czas jest to ten sam koszmar.- Powiedziałam.
Papa położył swoją ręke na moim ramieniu.
- Hmm.. Tara, nie wiem co mogę Ci na to powiedzieć..Koszmary mogą przestać się pojawiać z czasem, ponieważ jak mówiłem, przez kąpiel w wannie z lodem, twoje serce stanęło na pięć dni. Możesz mieć uczucie, że nie jesteś tam gdzie powinnaś być, lecz to dość normalne, po tym co przeszlaś.
Musisz odpocząć.- Dokończył Deaton.
Przełknęłam gulę w gardle.
- Dziękujemy.- Rzekł Papa Liam i wyszliśmy z kliniki. Pożegnałam się jeszcze z Henrym i Allison i pojechaliśmy.

- Tato?
- Tak, kochanie.- Odpowiedział Theo.
- Bo..ty też miałeś kiedyś koszmary, i- i jak sobie z nimi poradziłeś?- Spytałam.
Tata spojrzał z nad kierownicy na papę i szczerze się uśmiechnął.
- Twój papa mi w tym pomógł.
Bo widzisz..kiedyś robiłem okropne rzeczy, ale to było bardzo dawno temu. Kiedyś..zrobiłem coś czego nie mogłem sobie wybaczyć i nękało mnie to przez długi czas. W koszmarach ta osoba nawiedzała mnie dzień w dzień, lecz kiedy twój tata zaczął się mną przejmować..poczułem się ważny. Dla kogoś.
Poczułem się kochany, choć przez całe życie nie byłem. Wtedy dzięki twojemu ojcu, koszmary zniknęły. Już nigdy ta...osoba nie nawiedzała mnie w nich...bo czułem bliskość Liama.- Powiedział. Wow..
Nie spodziewałam się tego.
Uśmiechnęłam się do nich i pocałowałam tatę w policzek, na co tata się zaśmiał.
Kocham ich. Bardzoooo.

Nagle zobaczyłam światło, bardzo jasne.
Usłyszałam klakson, czyjś krzyk i warknięcie, wtem zobaczyłam ciemność.

////////////////////

Hej!
Wiem, że mnie teraz nienawidzicie, ale heeeeeej niee bądźmyyyy źli, jak dodam rozdział za jakieś..5 dni wszystko się wyjaśni, co nie?
Okej, przepraszam was za to xd
4/4 z maratonu :))

Buziaki, Nela!<3
*990 słów*

Tara Raeken-Dunbar // Wilkołak czy człowiek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz