32. Tajemniczy nieznajomy

127 14 41
                                    

Tara pov:
Wstałam rano, jest poniedziałek.
W weekend było strasznie przez to, że nie mogłam wychodzić. Jedynym co mi zostało to pisanie i dzwonienie do moich przyjaciół.
Często pisałam z Henrym,
choć nie wiem kim on dla mnie jest. Pocałowaliśmy się i co?
Nawet nie mieliśmy szansy o tym pogadać. Dzisiaj jest szkoła, więc z nim o tym porozmawiam i oddam mu marynarkę.
Oby Kylie jej nie wyczuła.
Po śniadaniu, wyszłam z domu, czekał na mnie tam już jeep Stilinskiej.
Wsiadłam i pojechałyśmy.

Przez połowę drogi byłyśmy dziwnie cicho.
- Tara, dlaczego masz coś w plecaku co pachnie jak perfumy mojego brata?- Spytała nagle Kylie.
O cholera.
- Co? Chyba twój węch się zepsuł. Po co miałabym mieć w plecaku coś co pachnie jak twój brat??- Zaśmiałam się.
Oby odpuściła..oby odpuściła..
- Yhy..- Prychnęła i skończyła temat.
Ufff.
- Tara jak się czujesz?- Spytała zatroskana Allison.
- Po waszym dzwonienu co minutę przez weekend, ciągłym pisaniu i rozmowach na kamerkach, chyba wiecie jak się czuje.- Rzekłam, one się roześmiały.
No co, to była prawda. Cały czas do mnie wypisywały. Z resztą nie tylko one...
- Co zrobisz z Benem?- Powiedziała Kylie, Alli jej przytaknęła.
- Eee, miałam z nim porozmawiać, ale nie mam ochoty i założę się, że jak się do mnie zbliży to tata wyrwie mu gardło, a Papa pójdzie do dyrektora.- Prychnęłam śmiechem.
- Dziewczyno, pamiętasz, że jesteś kapitanem?- Spytała banshee.
O boże no właśnie.
Chytry Uśmiech wkradł mi się na usta.
- Ha ha, dobry pomysł Allison.

Dojechałyśmy na parking szkolny, wyszłyśmy z samochodu i poszłyśmy do swoich szafek.
- Już czuje jak Tara planuje zemstę na Benie..- Szepnęła Kylie do ucha Allison.
- Cicho!- Walnęłam ją w ramię.
Dziewczyny się zaśmiały.
Wyciągnęłam książki i zeszyty, chowałam swój plecak. Poczułam oddech na karku.
Czyżby powtórka z rozrywki?
Złapałam za bark tej osoby i wywróciłam ją do przodu, ale ta osoba była szybsza i pociągnęła mnie za sobą na szafki, więc leżeliśmy na sobie opierając się o szafki. Hmm zajebiście.
Oczywiście musiał być to mój pRzYjaCieL Henry.
- Mmm ładnie pachniesz.- Szepnął mi na ucho.
Warknęłam i go odepchnęłam.
Pewnie zrobiłam się czerwona jak burak, ale to zignorowałam.
Dziewczyny wpatrywały się w nas jak w obrazek.
Prychnęłam i zaciągnęłam obie za sobą.

Po dzwonku, byliśmy już w sali, wchodziły ostatnie osoby i nauczyciel.
Ekonomia trwała krótko, pan coś mówił,
ja rysowałam w zeszycie.
Kątem oka zauważyłam Emily przyklejającą się do Henrego. Chłopak na wszelkie sposoby próbował ją odpychać.
Warknęłam lekko, eee czy ja jestem zazdrosna? Nieeee po co być zazdrosną o sukę Holloway.
Z resztą Henry nie jest taki głupi i nie popełni tego błędu znowu. Ufam mu.

Henry pov:
Boże czy ta dziewczyna może się wreszcie ode mnie odczepić? No do cholery.
- Odwal się ode mnie. Zostawiłaś mnie na balu, fajnie, ale teraz to Cię prosze żebyś mnie zostawiła.- Warknąłem.
Ona oczywiście zrobiła te swoje oczka i obrażona przestała sie do mnie kleić.
Ufff, mam ją z głowy.
Spojrzałem na Tarę, wyczułem od niej silne emocje, takie jak gniew czy zazdrość.
Śliczna jest zazdrosna? Coś nowego.
- Nie musisz się martwić, jestem twój na wyłączność.- Szepnąłem na tyle cicho, by wilkołak mnie usłyszał.
- Nie martwię się, porozmawiamy później, słuchaj na lekcji idioto.- Odpowiedziała.
Zaśmiałem się i wróciłem do pisania w zeszycie. Zmierzyłem wzrokiem salę.
Wydawało mi się, że zobaczyłem czerwone ślepia gdzieś w klasie.
Pewnie mi się przewidziało.

Tara pov:
Na przerwie, zaciągnęłam Henrego do jakiejś pustej klasy. Boże jak to brzmi.
Chłopak się chytrze uśmiechnął.
- Nic nie mów, no i Proszę.- Podałam mu marynarkę.
- Dziękuję.- Rzekł całując moją dłoń.
Zaśmiałam się, on też.
Chwilę staliśmy w ciszy, nagle Henry mnie przytulił. Oddałam przytulas i staliśmy tak wtuleni w siebie. Podniosłam wzrok, by spojrzeć w jego brązowe tęczówki.
Chłopak się uśmiechnął.
Byliśmy tak blisko, że nasze twarze dzieliły milimetry, Więc złapałam za plecak i ruszyłam w stronę drzwi.
- Do widzenia panie McCall.- Rzekłam,
on niezadowolony prychnął.
Wyszłam z klasy.

- I co załatwiłaś sprawy ze swoim tajemniczym nieznajomym?- Spytała mnie Allison.
Zaczerwieniłam się. Co do cholery czy one..
- Co??- Chlapnęłam, zdenerwowana.
- Myślisz, że nie widzimy jak inaczej się zachowujesz od weekendu? I widać, że cały czas o kimś myślisz...- Dokończyła Kylie.
Obie się do mnie uśmiechnęły.
- Oby to był Henry, oby to był Henry...- Szepnęła Allison, ekscytując się.
Kylie rzuciła jej zdezorientowane spojrzenie, ja wyglądałam jakbym miała ją zabić.
Przewróciłam oczami i zaczęłam jeść.

Na treningu miałam wcielić swój plan w życie, czyli między innymi ośmieszyć Bena przy całej drużynie. Wiem, jako Kapitan nie powinnam tego robić, ale on mnie już wkurwia.
Kylie mi pomoże, będzie idealnie.
Wyszliśmy na boisko, powiedziałam kilka słów o tym jak będzie wyglądal trening i zaczęliśmy rozgrzewkę.
Nagle moja głowa zaczęła strasznie pulsować.
Ból był nie do wytrzymania i spadłam na kolana. Kylie szybko do mnie podbiegła i wtedy zobaczyłam, że mam żółte oczy.
Dziewczyna szybko schowała moją głowę w dół, żebym przestała świecić oczami na boisku.
Ból głowy dalej pulsował w mojej czaszce.
Czułam jakby miała jakąś wizję, ale no kurde to niemożliwe. Krzyknęłam z bólu.
- McCall co tam się dzieje!- Krzyknął trener.
- Zabiorę Tare do pielęgniarki.- Odkrzyknęła Kylie. Wzięła mnie pod ramię i poszłyśmy.
Na korytarzu dołączył się do nas zmartwiony Henry i Allison.

/////////////////////

Heloł, jak tam mija dzień?
Wasza Nela!<3
*825 słów*

Tara Raeken-Dunbar // Wilkołak czy człowiek?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz