Odgłos ciężkiego westchnienia rozniósł się po całym pomieszczeniu, mącąc głuchą ciszę. Amy siedziała przy szklanych drzwiach, za którymi jakiś czas temu zniknął Stark. Rozluźniła pięść, którą ciągle uderzała w szklane drzwi nie tracąc nadziei, że uda jej się je rozwalić. Niestety były to tylko złudne domysły, gdyż Tony zadbał o wszystko. Nawet stado słoni nie wydostałoby się stąd pod baczną obserwacją sztucznej inteligencji.
- J.A.R.V.I.S. wypuść mnie stąd, błagam - jęknęła błagalnie, wykończona stanem emocjonalnym, który ją dopadł. Podczas siedzenia tutaj miewała okropne scenariusze dotyczące jej ojca, a każde sprawiały tylko to, że martwiła i bała się o niego coraz bardziej. Lecz nic nie bolało ją tak bardzo jak myśl, że jest bezsilna i za nic nie może mu pomóc.
- Niestety nie mogę wykonać panienki prośby, ponieważ pan Stark wydał mi wyraźne polecenie - odparł sztuczny głos, na co kolejne westchnienie opuściło jej buzię.
- Dlaczego? - spytała, czując, że kłótnia z "robotem" to idealne zajęcie.
- Ponieważ tak chciał pan Stark - wytłumaczył, wcale nie rozumiejąc ironi.
- Ale dlaczego? - wyszeptała boleśnie, zrozpaczonym tonem głosu.
- Tego niestety nie wiem. Najprawdopodobniej nie posiadam odpowiedniego oprogramowania, które wyjaśniałoby ludzkie uczucia - naprostował, co nieco rozbawiło nastolatkę.
Też chciała nie czuć uczuć. Możliwe, że teraz by tak nie cierpiała, zamartwiając się na śmierć. Nawet nie można było opisać tego bólu jaki odczuwała, gdy do głowy przychodziły jej okropne myśli.
- A co jeśli już go nigdy nie zobaczę? - spytała płaczliwie, choć nie uroniła żadnej łzy, a to tylko dlatego, że już nie miała na to po prostu siły.
Wtem nagle w pomieszczeniu rozniósł się dobrze znany jej głos, a na wielkim ekranie w laboratorium ukazał się filmik nagrany kiedyś z jej telefonu. Podniosła się powoli z podłogi, patrząc z zainteresowaniem na ekran. Jej oczy zabłysły radośnie, gdy zaczęła oglądać film, który przedstawiał ją oraz Tony'ego, oboje szczęśliwych. To był ten jeden z tych pięknych momentów, dla których warto było żyć. Delikatny cień uśmiechu spowił jej twarz, kiedy patrzyła na duży telewizor. Był to dzień, kiedy to razem wybrali się do parku, aby trochę pobiegać i rozładować stres dnia codziennego. Śmiechów było co nie miara, w szczególności, gdy Stark uznał, że da radę przy okazji wyprowadzać niesfornego psa Amy. Jego pewność, że jest to dziecinnie proste zniknęła, gdy ogromny i zarazem bardzo silny pies dostrzegł pływające w jeziorze kaczki. Zakończenie tej przygody było takie, że Tony wylądował w wodzie, a Walter wystraszony upadkiem mężczyzny podbiegł do swojej właścicielki. Na nagraniu rozbrzmiał głośny śmiech, gdy na twarzy miliardera znajdował się grymas pomieszany z rozbawieniem.
Ten dobry humor udzielił się jej nawet teraz, sprawiając, że zrobiło jej się cieplej na sercu.
- Dokonałem aktualizacji i znalazłem pewną informacje, że na samotność najlepsze są wspomnienia - usłyszała głos J.A.R.V.I.S.A., na co roześmiała się histerycznie, wycierając lekko wilgotne policzki.
- Dzięki J.A.R.V.I.S. - rzekła, choć jej serce boleśnie ściskało się na ten widok.
Gdy w kółko oglądała to samo nagranie, w pewnym momencie uświadomiła sobie, że nie może tak tu siedzieć bezczynnie i użalać się nad przeciwnościami losu. Przecież była córką bohatera, nosiła w sobie te same geny, a żadne z jej obojga rodziców nigdy nie było tchórzem. Zawsze potrafiła sobie poradzić w różnych ciężkich sytuacjach, więc i czemu teraz miałaby nie dać rady? Była silna i nigdy nie traciła wiary w siebie.
CZYTASZ
Hero Of Hope | DO POPRAWY
FanfictionW mieście panuje porządek od kiedy pojawili się superbohaterowie. Jednym z nich jest Spiderman, zwany czasami człowiekiem pająkiem. Jednak od pewnego czasu tajemnicza postać okrada małe sklepy i nie tylko. Co ciekawe nie pozostawia po sobie żadnych...