- Dzień dobry! - radosny głos Amy rozniósł się w kuchni, kiedy właśnie do niej weszła. Tony uśmiechnął się do niej promiennie, na chwilę odrywając wzrok od telefonu. Roześmiał się w duchu widząc jak dziewczyna przeciera zmęczone oczy i ziewa głośno, a następnie lekko drapie się po głowie, gdzie jej włosy po spaniu ułożone były na wszystkie strony.
Dziewczyna podeszła do lodówki z niezadowoleniem zauważając, że jest prawie pusta. Skrzywiła się, spoglądając przez ramię na Starka, który pił właśnie kawę.
- Chyba będę musiała wybrać się na zakupy - mruknęła z grymasem na twarzy, a następnie usiadła przy białym blacie obok niego.
- Spokojnie, nie jestem aż tak złym ojcem i nie pozwolę umrzeć ci z głodu - odparł z szerokim uśmiechem, a następnie podał prawie pod jej nos papierową torebkę, z której wydobywał się smakowity zapach.
Hetfield wzięła głęboki wdech, rozkoszując się zapachem, przez który aż jej ślinka ciekła, jednakże pomimo pokusy, spojrzała na niego surowo.
- Nie można jeść piąty dzień pod rząd cheeseburgery na śniadanie. To niezdrowe - zauważyła, na co Stark spojrzał na nią jak na kogoś całkowicie obcego, który plecie od rzeczy.
- Masz rację - przyznał, energicznie kiwając głową - Jeżeli ich nie chcesz to może poczęstuje nimi Happy'ego... - nawet nie zdążył dokończyć, kiedy to Amy wyrwała z jego rąk jedzenie, mierząc go wrogim spojrzeniem.
- Nie pójdę do szkoły z pustym żołądkiem - mruknęła, zabierając się za jedzenie. Gdy tylko wzięła pierwszego gryza, przestała żałować, że w ten sposób zdobywa coraz więcej kalorii.
Ostatnio miała wrażenie, że znacząco zwiększył się jej apetyt, przez co jadła o wiele więcej niż zazwyczaj. Tłumaczyła sobie, że to przez okres dorastania, lecz nie spodziewała się, że prawda może być całkowicie inna.
Mężczyzna przypatrywał się jej z ojcowską radością, a na jego sercu robiło się coraz cieplej. Nie spodziewał się, że rodzicielstwo przynosi tak wiele radości, a mieszkanie z nastolatką pod jednym dachem to spore wyzwanie. Odkąd tylko pojawiła się w jego życiu, wszystko uległo wyraźnej zmianie, lecz był w stanie poświęcić dla niej wszystko, aby tylko była szczęśliwa.
°•°•°
Nastolatka po skończonym posiłku i po paru zabawnych przekomarzaniach z Tony'm wróciła do swojego nowego pokoju. Na początku wcale nie przypominał jej starego własnego kąta, ale była to tylko chwila czasu, by trochę pozmieniać wnętrze. Z nowoczesnego, minimalistycznego pokoiku stała się graciarnia, gdzie dosłownie w każdym kącie leżał jej jakiś wynalazek, bądź też porozrzucane książki i narzędzia. Kochała ten artystyczny nieład, który wywoływał w niej wenę i motywacje do tworzenia nowych, nikomu niepotrzebnych rzeczy.Szybkimi ruchami zaczęła zgarniać leżące na podłodze szkolne podręczniki, z których wczoraj się uczyła, dopóki nie dopadło ją zmęczenie i twardy sen.
- Z takimi ruchami znów spóźnisz się do tej waszej szkoły - wzdrygnęła się z przewrażliwienia, gdy tylko usłyszała ten gardłowy głos, a z jej rąk wypadł stos książek. Westchnęła bezsilnie spoglądając na bałagan, który zrobiła.
- Mógłbyś chociaż się przywitać - mruknęła niewyraźnie, kucając i znów układając podręczniki, a następnie pakując je do plecaka.
Właśnie, prawie że zapomniano wspomnieć o Ubisim.
Ten miły "pasożyt", jak zwała go Amy, zdążył zadomowić się w jej ciele, a ona nadal nie znalazła sposobu, aby się go pozbyć. Co gorsza zdążyła przyzwyczaić się do jego obecności na tyle, że nie sprawiało jej to już żadnego skrępowania. Stwór pojawiał się równie niespodziewanie jak i znikał.
CZYTASZ
Hero Of Hope | DO POPRAWY
FanfictionW mieście panuje porządek od kiedy pojawili się superbohaterowie. Jednym z nich jest Spiderman, zwany czasami człowiekiem pająkiem. Jednak od pewnego czasu tajemnicza postać okrada małe sklepy i nie tylko. Co ciekawe nie pozostawia po sobie żadnych...