W sali panował chaos. Uczniowie pod nieobecność nauczyciela zachowywali się jak dzikie zwierzęta dopiero co wypuszczone na wolność. No może nie wszyscy. Byli i tacy, którzy siedzieli z cichością z nosem w telefonie lub książce. W powietrzu latały pomięte kartki wyrwane z zeszytów, a głośne śmiechy zakłócały spokój. Jedna z kulek zmiętego papieru uderzyła w głowę Parkera.
- Ej! - warknął i obrócił się do tyłu, gdzie na samych końcach klasy siedziała grupka najbardziej rozrabiających uczniów. Nawet nie zainteresowali się chłopakiem, tylko nadal rzucali kartki, gdzie popadnie.
- Daj spokój - Ned chwycił przyjaciela za ramię i zmusił go tym samym do tego, aby się odwrócił. Szatyn zrezygnował z pomysłu, aby kontynuować nieprzyjazną rozmowę z tamtymi luzakami, za jakich się uważali. Według Petera akurat ci uczniowie to kompletne bezmuzgi, którzy nie potrafili zrobić z siebie jakiegokolwiek pożytku.
- Czemu tak długo? - zwrócił się ni do siebie, ni do bruneta. Wtem drzwi otworzyły się, a na samym środku sali znalazł się oczekiwany przez niektórych uczniów nauczyciel. Za nim pojawiła się większości osób znana dziewczyna.
- No już! Cisza! - rozkazał, a wszystko dookoła ucichło - Od dziś na nasze zajęcia będzie uczęszczać także panna Hetfield - wskazał na szatynkę, która jedynie przewróciła oczami, na samo wspomnienie jej nazwiska. Ta informacja zdziwiła większość klasy, a najbardziej dwójkę przyjaciół - Możesz już usiąść - oznajmił, a Amy kiwnęła głową na znak, że rozumie. Z głową uniesioną ku górze zaczęła przemierzać klasę w poszukiwaniu wolnego miejsca. Spoglądała z obojętnością na każdego ucznia, który wlepiał w nią wzrok. W końcu usiadła w ławce, tuż za Peterem i Nedem.
- Nie mogę w to uwierzyć, Hetfield będzie chodzić na nasze zajęcia - pisnął cicho Leeds, a Parker spojrzał na niego z ironią.
- Ej, chłopaki.. - obydwaj usłyszeli szept za sobą. Odwrócili się, a osobą, która zwróciła się do nich była Amy - Mam pytanie. Czy któryś z was mógłby pożyczyć mi książkę? Jeszcze nie zdążyłam się w nią zaopatrzyć - poprosiła.
- Taa, jasne.. - rzekł Ned z otwartą buzią, a jego oczy wlepione były w szatynkę. Peter zmarszczył brwi na widok zachowania swojego przyjaciela.
- Byłabym bardzo wdzięczna - uśmiechnęła się krzywo, wyczekując jakiegokolwiek ruchu ze strony chłopaków.
- Taa, jasne.. - powtórzył. Wygadał jakby był w transie, co lekko rozbawiło Hetfield. Parker, gdy zorientował się, że jego przyjaciel, który zaoferował pomoc, nie jest w stanie myśleć racjonalnie, szybkim ruchem zgarnął swój podręcznik i podał go nastolatce.
- Proszę - powiedział, obserwując jej ruchy.
- Dziękuję - posłała mu delikatny uśmiech - Chyba twój kolega się zawiesił - stwierdziła, po czym oboje cicho się zaśmiali.
- Dobrze, że mówisz.. Postaram się coś zaradzić - odrzekł. Odwrócił siebie i przyjaciela.
- Czy ona poprosiła nas o coś? - Ned w pewnym momencie ocknął się i z niedowierzaniem patrzył na swojego przyjaciela.
- Stary ogarnij się, co się z tobą dzieje? - zaśmiał się i powrócił do lekcji. Uznał, że może ta Amy nie jest taka zła, jak na początku uważał.
- Co do jasnej cholery jest z tym nie tak?! - Hetfield przeklęła głośno, rzucając się na łóżko. Była zła i to na kogo? Na samą siebie. Denerwowało ją to, że nie potrafiła ulepszyć swojego stroju. Z łatwością przyznawała, że jest do niczego. Doskonale znała swoje możliwości. Nie raz dokonywała wielkich odkryć, lecz nigdy nie dzieliła się nimi ze światem. Wszytko trzymała w tajemnicy, gdyż uważała że tak będzie najlepiej. Nie ufała ludziom. Uważała, że mogą użyć podstępu i przypisać sobie jej zasługi. Dlatego nie rozmawiała z ludźmi.
Przepisała się na inny profil, aby pogłębić swoją wiedzę. Potrzebowała tego czegoś, tej jednej informacji, która pozwoliłaby jej dotrzeć do końca zagadki, jaką są jej wynalazki. Tylko sama nie wiedziała, jakiej informacji potrzebuję. Przeczytała masę książek, podręczników, a także obejrzała dużą ilość filmów naukowych. Ale nikt nie potrafił odpowiedzieć na nękające ją pytanie. Sama zaczęła się mylić czego tak właściwie potrzebuje.
Wpatrywała się w sufit, a jej wzrok wypełniony był bezsilnością, lecz nie oznaczało to, że się podda. Nie.. Amy nigdy nie tolerowała tego słowa. Była zbyt uparta, aby "poddawać się". Jak to nieraz mówiła: ,,Słowa tego nie ma w moim słowniku, istnieje jedynie u ludzi słabych. Tam możesz sobie go szukać".
A więc po raz kolejny wstała i podeszła do zniszczonego ciągłymi pracami, biurka, po czym dalej kończyła to co zaczęła. Usiadła w fotelu i włączyła muzykę. Znów w głośniku zaczął rozbrzmiewać Imagine Dragons. Uwielbiała ich piosenki, czasami dodawały jej motywacji, której w niektórych momentach potrzebowała.
- Zobaczmy jeszcze raz.. - rzekła ze spokojem. Zaczęła kombinować w rękawie stroju. Dodawała lub odejmowała mikroelementy, które łączyły się ze sobą. Ostrożnie i z precyzją robiła to co kocha. Pod lupą sprawdziła jeszcze raz układ elektryczny oraz jakość materiału. Kiedy uważała, że wszytko jest gotowe, założyła na siebie strój. Obserwowała swoje ruchy i to jak sprawuje się jej strój. Na ramieniu znajdowały się zabezpieczone przyciski, ponumerowane kolejno od 1 do 5. Upewniła się, że nikt jej nie widzi, po czym nacisnęła mały przycisk z numerem 2. W ciągu kilku sekund jej ręka, która pokryta była skórzanym materiałem, zaczęła tryskać błękitnymi promieniami, tak jakby zgromadzona tam energia, starała się wydostać na zewnątrz. Mianowicie, rękawica miała służyć za paralizator, który pomógłby jej w samoobronie lub ewentualnie w walce.
- Nareszcie! - szepnęła sama do siebie, a na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech. Długo czekała na tą chwilę, także nie tylko na tą..
CZYTASZ
Hero Of Hope | DO POPRAWY
FanfictionW mieście panuje porządek od kiedy pojawili się superbohaterowie. Jednym z nich jest Spiderman, zwany czasami człowiekiem pająkiem. Jednak od pewnego czasu tajemnicza postać okrada małe sklepy i nie tylko. Co ciekawe nie pozostawia po sobie żadnych...