Podparła się ramionami, próbując podnieść się ociężale z ziemi, sycząc cicho z silnego bólu, który przeszył jej ciało na wskroś. Okropny szum rozbrzmiewał w jej głowie, a oprócz odgłosów walki nie słyszała już nic. Spojrzała w dół, gdzie na ziemię zaczęły skapywać małe, pojedyncze kropelki krwi. Powoli dotknęła swojej twarzy, ale rubinowa ciecz nie pochodziła z jej ciała, lecz z powłoki, którą była pokryta.
- Ubisi, ty krwawisz - mruknęła słabo, gdy powoli wstawała na równe nogi.
- Mną się nie martw - odpowiedział z powagą i pewnością - Pokona mnie dopiero wtedy, gdy zniszczy kamień - wyjaśnił, na co Amy westchnęła cicho, kiwając zrozumiale głową - Mam nadzieję, że go chronisz...
- Jest dobrze schowany - oznajmiła szybko, by nieco go uspokoić. Było tylko jedno miejsce, w którym mogła go ukryć, które powinno jak na ten czas wystarczyć. Nie zamierzała oddać go tak łatwo, jak Khan myślał.
Gdy jej siły powróciły, kątem oka spostrzegła jak Peter walczy z wrogiem i co gorsza coraz ciężej było mu się bronić. Khan był silnym, doświadczonym zabójcą, a ona jak i Parker dopiero co zaczęli swoją przygodę z bohaterstwem. Tak naprawdę nie mieli za wiele doświadczenia w tym co robią. Hetfield nabrała do płuc dużo powietrza, po czym wzięła rozbieg i skoczyła na mordercę, wbijając mu pazury w plecy. Khan ryknął głośno, ale wystarczył jeden obrót, by zrzucić z siebie Amy i Ubisi'ego.
Spadli na przysłowiowe "cztery łapy" nie doznając na szczęście żadnych obrażeń. Jeżeli on nie chciał się poddać, oni nie zamierzali mu tak łatwo odpuszczać. Bez chwili zastanowienia znów ruszyła ku niemu, po czym zadała mu uderzenie z pięści prosto w szczękę. Blondyn wygiął twarz, a nim zdążył powrócić do walki, mocne kopnięcie w brzuch prawie powaliło go na ziemię. Skulił się z bólu, wypluwając z ust ślinę pomieszaną z krwią. Zmierzył przeciwników swoim mrocznym spojrzeniem mając już dość tej zabawy w kotka i myszkę. Na początku źle ich ocenił, ale z każdą chwilą walka z nimi stawała się coraz cięższa. Jednakże on w żadnym stopniu nie wyzbył się tego przekonania, że uda mu się ich pokonać.
Gotowy do dalszych zmagań z przeciwnikami, postanowił do walki wykorzystać swój ostry topór, który z łatwością przeciąłby ich ciała. Szyderczy uśmiech przyozdobił jego twarz, co też wywołało u Hetfield dreszcze. Stała jak wryta, ze strachem przypatrując się ostrzu, które lśniło od blasku lamp.
- Nie stój tak! Znajdź sobie jakąś broń! - wykrzyczał pasożyt, dobrze jej radząc. Dopiero po chwili zrozumiała co miał na myśli. Zaczęła nerwowo rozglądać się dookoła siebie w poszukiwaniu czegokolwiek, co zdałoby test na prowizoryczną broń. W końcu jednak dostrzegła gruby, metalowy pręt leżący pod jednym z kontenerów. Niestety jej wzrok przechwycił również i zabójca, który domyślił się, że będzie chciała tego użyć w walce, więc postanowił, że ją uprzedzi.
Wtedy rozpoczął się wyścig. Oboje byli tak samo blisko przedmiotu, lecz gdy Khan miał już wyciągać zdrową dłoń po przedmiot, ktoś go uprzedził. Pajęcza lina jedynie mignęła mu przed oczami, a broń natychmiastowo znalazła się w posiadaniu Spidermana, który zwinnym ruchem rzucił ją Ubisi'emu i Hetfield. Dziewczyna złapała broń do ręki, odbiła się od ściany, po czym biorąc zamach, z całej siły wymierzyła cios w Khana.
Wróg w ostatniej chwili odebrał atak, a brzęczenie odbijających się o siebie broni wypełniło całą przestrzeń.
Pasożyt użył całej swojej siły, pomagając Amy pokonać zabójcę, który odpychał jej atak z prawie taką samą ilością siły. Jego kolana powoli uginały się pod nadmiarem jej nienaturalnej mocy, jednakże jeszcze dawał sobię radę.
CZYTASZ
Hero Of Hope | DO POPRAWY
FanfictionW mieście panuje porządek od kiedy pojawili się superbohaterowie. Jednym z nich jest Spiderman, zwany czasami człowiekiem pająkiem. Jednak od pewnego czasu tajemnicza postać okrada małe sklepy i nie tylko. Co ciekawe nie pozostawia po sobie żadnych...