- Nie ma jej w szkole już czwarty dzień - zmartwił się Peter, spoglądając smutnym wzrokiem na Neda. Chłopak z marnymi skutkami starał skontaktować się z Amy. Próbował różnych rzeczy takich jak rozmowa przez telefon, SMS-y, czy też wizyta u niej w pokoju (oczywiście znów powtórzył swoje niezawodne wchodzenie przez okno w stroju Spidermana, ale nawet tam jej nie zastał). Wiedział jedynie to, że nic jej nie jest, co w małym stopniu go uspokajało, ale nie zmieniało faktu, że bardzo martwił się o nią. Domyślał się tego, że coś musiało się stać i to coś poważnego. Hetfield z natury była twardą osobą i nie przejmowała się błahostkami.
- Nie, że się o nią nie martwię, ale ty jakoś o wiele bardziej jesteś tym zaniepokojony - dostrzegł Leeds, marszcząc przy tym czoło i przyglądając się dokładnie przyjacielowi.
- Daj mi spokój stary! - warknął przez zęby lekko zdenerwowany. Teraz naprawdę nie miał ochoty na ukrywanie tego, że Hetfield była dla niego ważna. Chciał jej pomóc, by nie czuła się w tym sama, cokolwiek to by nie było.
- Spokojnie, nie denerwuj się - brunet starał się go pocieszyć, lecz nie za bardzo mu to wychodziło. Westchnął ciężko, przenosząc spojrzenie swoich ciężkich tęczówek na zeszyt - Wiesz, ona jest dosyć specyficzna - zaczął tłumaczyć - Jeżeli ma kłopoty to na pewno da sobie radę. Przecież nie raz widziałeś w szkole jak radziła sobie z problemami.
- Uważasz tego natarczywego gościa, którego ona uderzyła kiedyś w szkole za jakiś problem? Uwierz mi Ned, to była dla niej drobnostka. To nie był kłopot, czy jakiś tam problem! To.. - zaczął cichszym głosem, mniej pewniejszym niż wcześniej - To coś poważniejszego.
Brunet tylko skinął głową już nie nie mówiąc i zajmując się lekcją.
Parker wypuścił cicho powietrze z płuc. Teraz miał do wykonania bardzo poważną misję. Musiał dowiedzieć się kto lub co stoi za tym wszystkim. Uznał to za swój kolejny cel, który wart był bardzo wiele. Nastolatek zaczął łączyć fakty, które były kluczowym elementem. Wiedział, że jej zachowanie uległo zmianie około czterech dni temu. Nie umknęło jego uwadze również to, że nie chodziło o ich relacje. Nie kłócili się, czy też nie sprawiali sobie jakichkolwiek przykrości, a nawet gdyby, dziewczyna na pewno nie opuszczała by wtedy szkoły.
Po długim rozmyślaniu dotarło do niego to, że jest ktoś kto na pewno będzie wiedział cokolwiek o zaistniałej sytuacji.
Peter wyszedł z windy, która wydobyła z siebie krótki odgłos. Tym razem nie miał czasu na podziwianie tego miejsca. Nic z takich rzeczy. Od razu zaczął jeździć wzrokiem po pomieszczeniu w poszukiwaniu kogoś, kto może wyjaśnić mu pewne kwestie.- Panie Stark! - krzyknął, a jego głos wypełnił cały pokój. Odpowiedziała mu jednak głucha cisza, nieco niepokojąca jak na to miejsce - Panie Stark! - powtórzył, lecz znów spotkało go to samo. Gdy Parker miał ruszyć w stronę windy, w salonie znalazł się Tony. Mężczyzna trzymał w dłoni szklankę wody, a jego twarz nie wyrażała jakichkolwiek emocji. Miał podkrążone oczy, rozwichrzone włosy, a jego postura była nieco zgarbiona. Tak jakby uleciało z niego życie - Wow! Wygląda pan jak zombie - palnął, nie potrafiąc powstrzymać zdziwienia.
CZYTASZ
Hero Of Hope | DO POPRAWY
FanfictionW mieście panuje porządek od kiedy pojawili się superbohaterowie. Jednym z nich jest Spiderman, zwany czasami człowiekiem pająkiem. Jednak od pewnego czasu tajemnicza postać okrada małe sklepy i nie tylko. Co ciekawe nie pozostawia po sobie żadnych...