27

360 20 1
                                    

Wszyscy przebywali w kompletnej ciszy, tak jakby świat nagle się zatrzymał. Jedynie słychać było głośne dyszenie od strony mężczyzn, którzy przed chwilą stoczyli ze sobą ostrą walkę. Złoczyńca leżał wbity w ziemię, a Iron Man kiwał się delikatnie w miejscu wykończony walką. Jego niebieskie, mechaniczne oczy zwróciły się w stronę nastolatków, którzy stali przy sobie, tuż pod ścianą jednego z budynków. Chciał upewnić się, że nic im nie jest, lecz wyglądało na to, że poza niegroźnymi rozcięciami na twarzy wszystko było w porządku.

Stark po raz kolejny martwił się, że nie zdąży na czas, ale na szczęście udało mu się przybyć w odpowiednim momencie. Przez całą drogę powrotną obawiał się najgorszego, ale nie chciał brać tej myśli do siebie, że mu się nie uda. Przerażało go to, że straci kogoś, kogo od niedawna zyskał, kogoś kto był dla niego ogromnie ważny. Teraz miał Amy i nie chciał, aby stała się jej jakąkolwiek krzywda. Nie darowałby sobie tego.

Tony znów przeniósł swój wzrok na przestępcę, który ledwo przytomny leżał na ziemi.

- Masz za swoje - wydyszał zwycięskim tonem, a następnie skierował skierował się do Hetfield i Parkera.

- Nic wam nie jest dzieciaki? - spytał, wychodząc ze swojej zbroi. Przy każdym kroku czuł jak bolą go plecy, a także i noga. Z niechęcią stwierdził, że to może być przez nadchodzącą starość, ale zagryzł zęby i jak doskonały aktor nie dał nic po sobie poznać.

- Wszystko w porządku - oznajmiła Amy, lecz w jej głosie dało się usłyszeć żal i smutek. Sam Tony widząc jej zmartwioną minę nie czuł się z tym dobrze. Postanowił jak najszybciej załatwić sprawę i zabrać ją do domu.

- No młody - zwrócił się do stojącego obok chłopaka - Spisałeś się - uśmiechnął się do niego pocieszająco i poklepał go po ramieniu. Peter byłby przeszczęśliwy faktem, że pan Stark jest z niego zadowolony, ale po tym co zaszło stać go było tylko na nikły uśmiech.

- Odwiozę was do... - już miał kończyć, ale poczuł jak ktoś chwyta go za ramię i uderza go pięścią w twarz. Tony upadł na ziemię, przez potęgę ciosu, a Amy wydała z siebie cichy krzyk spowodowany przez nagłe przerażenie. Ich uwaga została skierowana na mordercę, który wyczerpany i ledwo żywy, ostatnimi resztkami sił zaatakował miliardera.

- Powrócę za niedługo, ale tym razem ze zdwojoną siłą - wytłumaczył gardłowym tonem, po czym rozmył się w powietrzu, niesiony przez wiatr.

Amy wraz z Peterem od razu podbiegli do superbohatera. Stark dźwignął się na ramionach, a później usiadł na zimnej kostce, kładąc dłoń na swoim policzku z którego leciała krew. Oprócz bólu szczęki, która musiała zostać uszkodzona, czuł też ból wewnętrzny. Mógł od razu z nim skończyć, a nie jak głupek czekać, aż przeciwnik da mu popalić.

- Uprzedzając twoje pytanie, to nic mi nie jest - wtrącił, widząc jak dziewczyna szykuje się do pytania. Szatynka kiwnęła nerwowo głową. Bała się, że już naprawdę coś mógł mu zrobić - Czy tylko ja uważam, że to był ciężki dzień i przydałby się odpoczynek? - zażartował, by rozładować napiętą sytuację.

 Bała się, że już naprawdę coś mógł mu zrobić - Czy tylko ja uważam, że to był ciężki dzień i przydałby się odpoczynek? - zażartował, by rozładować napiętą sytuację

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Tony zabrał Amy do domu, by mogła w końcu odpocząć po tym pełnym wrażeń i niebezpieczeństw dniu. W przeciwieństwie do niego, dziewczyna nie była przyzwyczajona do życia, w którym ktoś czyha na nią za rogiem, tylko po to, aby się na niej zemścić. Ona nawet na to nie zasługiwała. Chciała żyć normalnie tak jak każdy zwyczajny człowiek, ale widocznie los miał co do niej inne plany.

Hetfield nie odzywała się przez całą drogę do domu, analizując wszystko to co się działo. Niestety z marnym skutkiem, gdyż była chyba zbyt zmęczona. Jedyne czego teraz pragnęła to snu. Tylko to mogło jej wynagrodzić dzisiejszy dzień. 

- Jak się trzymasz? - spytał zmartwiony Tony zanim szatynka zniknęła za drzwiami do swojego domu. Amy spojrzała na niego wyczerpanym wzrokiem, nie za bardzo wiedząc co ma mu odpowiedzieć.

- Cóż... - zamyśliła się na chwilę, by dobrze rozplanować to co chce powiedzieć - Chyba powinnam się do tego zacząć przyzwyczajać, prawda? - zagaiła, a miliarder westchnął ciężko.

Co miał jej odpowiedzieć? Tak? Że jak raz ktoś postawi kłodę pod jej nogami, czekając na to, aż się wywróci, to tak będzie dalej? To była prawda, udowodniona w wielu przypadkach. Jak raz zły człowiek będzie chciał z nią skończyć, to po nim będzie pojawiać się ich coraz więcej?

Wiedział, że powiedzenie prawdy ją zaboli i będzie miała obawy przez całe życie. W tym przypadku lepsze okazałoby się kłamstwo, dzięki któremu miałaby tą głupią nadzieję, że będzie lepiej. Jednakże Amy była osobą, która wolała najgorszą prawdę, od najlepszego kłamstwa.

- Świat podzielony jest na tych dobrych oraz  tych złych i nic na to nie poradzimy - przyznał szczerze - Ale widocznie ktoś miał taki cel, aby zesłać na naszą drogę takich typków i trzeba się z tym zmierzyć - dodał, na co brązowowłosa rozpromieniła się deczko - Pokaż temu komuś, że jesteś twarda i dasz sobie radę - podsumował z uśmiechem pełnym wiary w nią.

- Chyba takiej odpowiedzi potrzebowałam - przyznała, a kąciki jej ust drgnęły w górę.

Tony zaśmiał się cicho pod nosem i przytulił ją mocno, by dodać jej otuchy, której  teraz potrzebowała.

- Choćby nie wiem co się działo, pamiętaj, że możesz na mnie liczyć.

- Dziękuję.

- Dziękuję

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Hero Of Hope | DO POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz