45

158 10 0
                                    

Przez dłuższą chwilę nieprzyjemny szum nadal huczał jej w głowie, sprawiając, że nie potrafiła uporządkować w myślach tego co właściwie działo się dookoła niej. Wewnętrzna walka z pasożytem oszołomiła i wykończyła ją tak bardzo, że aż nie mogła podnieść się z ziemi,  wciąż na niej siedząc. Jej pusty wzrok wciąż błądził po widoku miasta, a w głowie szumiały jej te słowa: Nie jesteśmy bohaterami. 

To wystarczyło, aby mogła czuć gorzki smak porażki, którego nigdy, ale to przenigdy nie chciała zaznać. Ile razy życie stawiało ją w ciężkiej sytuacji,  kiedy to musiała posuwać się do kradzieży, czasami ciężkiej pracy, by tylko nie zaznać uczucia bezsilności, które i tak ją dopadało, a jej nie udało się przed nim uciec.

Jedyne co tylko jej całkowicie nie dobiło to, to, że jej mama nie mogła zobaczyć jej w takim stanie, ponieważ to sprawiłoby, że Hetfield nigdy nie potrafiłaby spojrzeć jej w oczy. 

Amy nie pamiętała Jenny. Los postanowił odebrać jej matkę zanim mogłaby zamienić z nią choćby słowo. Pomimo, że była przyzwyczajona do tej pustki, to jednakże bolało ją to. Kiedy inne dzieci robiły laurki na dzień mamy, ona  z krzywym uśmiechem przyglądała się tylko ich pracy. Zawsze powtarzała sobie, że jej mama zapewne nie chciałaby, aby smuciła się z jej powodu.

W dzieciństwie jej babcia bardzo często opowiadała jej o Jennie, a ona z ogromną uwagą słuchała to wszystko, by zapamiętać każdy, choćby najmniejszy szczegół, aby móc później wyobrażać sobie jej obecność. Jako dziecko często to robiła.  Bawiła się, uczyła, czy też robiła inne rzeczy,  udając,  że jej mama jest ciągle obok niej. To sprawiło, że czuła z nią ogromną więź, prawie taką samą jaką mieli inne dzieci ze swoimi rodzicami. 

Lecz po wszystkich historyjkach mogła pewnie stwierdzić jedno: Jej mama była odważną i silną kobietą, która nigdy się nie poddawała.

A Amy pragnęła być taka sama, by jej mama była z niej dumna. 

Niestety teraz złamała obietnicę, którą sobie wykreowała, by być taką jak ona. Wzięła na swoje barki zbyt wiele, aby mieć siłę to udźwignąć, dlatego teraz upadła i co gorsza nie miała nawet siły by się podnieść. 

- Mówiłem, że nie dasz rady nad nim zapanować... - w końcu głos zabrał Khan, który przechadzał się po dachu, ukrywając swój perfidny uśmiech. Dziewczyna przeniosła na niego swój zmęczony wzrok, starając się zrozumieć co do niej mówi - Nie masz na tyle siły, by móc go kontrolować - kontynuował - Po prostu nie jesteś bohaterem... - te ostatnie słowa rozniósły się w jej głowie niczym echo. 

Była tego świadoma, nigdy nie czuła tego, że może ratować komuś życie tak jak jej ojciec czy przykładowo słynny Kapitan Ameryka. Ona pragnęła jedynie spokoju, a ratować mogła tylko swoich najbliższych, nie cały świat. 

Lecz czy oni przypadkiem nie byli dla niej całym światem?

Do niedawna u boku miała tylko jedną osobę, dla której mogła zrobić wszystko. Los okazał się być dla niej nieco łaskawy i podarował jej jeszcze kilka osób. Teraz dla rodziny oraz przyjaciół była gotowa poświęcić bardzo wiele, nawet swoje własne życie. Chciała ich chronić, ale nie udało jej się, a teraz modliła się w duchu o to by nie stała im się żadna krzywda.

- Nie jesteś bohaterem, ale za to kto inny może ujarzmić tą bestię - wyjaśnił chrapliwym tonem głosu,  tuż za jej uchem,  na co wzdrygnęła się ze strachu.

- Masz na myśli siebie? - bardziej stwierdziła niż spytała na co on roześmiał się demonicznie. 

- Oczywiście! - krzyknął pełen psychopatycznej euforii.

Hero Of Hope | DO POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz