49

186 9 2
                                    

Stark przybył do domu jak najszybciej mógł, nie mogąc doczekać się spotkania z Amy, choć miał pewne obawy. Nie zachował się tak jak powinien i zranił ją, czego teraz bardzo żałował. Martwił się, że dziewczyna nie będzie chciała z nim rozmawiać po tym co zrobił, lecz on wcale nie miał złych zamiarów.  Może i poniosło go na początku i wypowiedział coś, czego nie chciał, ale bał się, że może stać się jej krzywda, a tego by sobie nigdy nie darować.

Może i nie był najlepszym ojcem, ale bardzo się starał, a przecież  chęci były najważniejsze.       Ona była jego całym  szczęściem  i kolejnym powodem, dla którego chciał żyć.  Bał się o  nią,  a  Khan stanowił dla niej zagrożenie, którego Tony za wszelką cenę chciał się pozbyć, choćby i nawet miałoby go to kosztować życiem.  Amy była jego największym skarbem, który chciał chronić. Na szczęście problem sam się rozwiązał i już złoczyńca nie mógł wyrządzić jej żadnej krzywdy.

Może i nie do końca był przekonany co do nowego stróża prawa, który pokonał mordercę, ale jednak temu komuś się udało, a on był mu wdzięczny. Nie miał jednak pojęcia, że tym "bohaterem" jest jedna i ta sama osoba, którą kochał najmocniej na świecie. 

Zanim opuścił dom, by wyruszyć na spotkanie z Khanem jego usta opuściły słowa, za które przeklinał się w myślach.  Domyślał się, był wręcz pewien że zranił tym młodą Hetfield.

Nazwał ją tchórzem, choć to wcale nie była prawda, a on to doskonale wiedział i czego bardzo żałował. Amy według niego była jedną z najodważniejszych oraz najsilniejszych osób jakie znał. Ona nigdy nie bała się iść po swoje, a także nie załamywała się, gdy życie dawało jej w kość od najmłodszych lat. Za to ją podziwiał i przepełnia go niezwykle ogromna duma, że ma tak cudowną córkę. 

Był szczęściarzem jak każdy inny ojciec i nie chciał tego utracić przez takie głupie, porywcze zachowanie.  A on był mistrzem w tworzeniu kłótni oraz nowych wrogów.  Dlatego teraz chciał ją przeprosić i wynagrodzić jej to wszystko, jeżeli jeszcze miał taką szansę. 

Tony znalazł się w salonie biegnąc w stronę laboratorium, gdzie właśnie ją tam zostawił, mając nadzieję, że ich relacja ojciec - córka jeszcze ma jakieś szanse.

Nie spodziewał się jednak tego, że jest całkowicie inaczej niż przypuszczał według swoich obaw.

Wtem nagle los sprowadził ich w tym samym czasie na te same ścieżki. Oboje wpadli na siebie, prawie, że przewracając się na podłogę. Zaskoczeni tym zrządzeniem losu spojrzeli na siebie z radosnymi błyskami w oczach.

- Amy co ty tu robisz? - spytał zdziwiony, dysząc cicho przez bieg - Jak obeszłaś zabezpieczenia i... - nie zdołał dokończyć,  gdyż dziewczyna rzuciła się na niego, przytulając się do niego tak mocno, że na chwilę zabrakło mu tchu. Jego serce ścisnęło się przyjemnie, gdy była przy nim i wiedział, że jest bezpieczna, a to było w tamtym momencie najważniejsze - W sumie to nieważne... - mruknął odwzajemniając uścisk. Stali tak wtuleni w siebie w całkowitej ciszy przez kilka dobrych minut. Cieszyli się swoją obecnością i żadne z nich nie chciało przerywać tego momentu. 

Jednakże Stark musiał naprawić to co sam zepsuł,  gdyż sumienie nie dawało mu spokoju i pobudzało w nim poczucie winy.

- Amy... - odsunął ją na chwilę od siebie,  sprawiając, że dziewczyna spojrzała na niego ze łzami w oczach - Ja chcę cię przeprosić za to co powiedziałem...  - zatrzymał się na chwilę, gdy okropna gula stanęła mu w gardle i nie mógł wykrztusić z siebie ani jednego słowa.  Patrzył na nią z troską, niedowierzając temu, że jest już po wszystkim, a ona w końcu będzie bezpieczna. W końcu jednak zebrał się w sobie,  kontynuując - Naprawdę bardzo cię przepraszam za to wszystko, ale zrobiłem to, by cię chronić, choć tak naprawdę nic nie usprawiedliwia tych słów, które powiedziałem - mówił, a Hatfield słuchała go z uwagą - Jesteś najsilniejszą osobą na świecie i ten kto w to wątpi jest idiotą, ogromnym idiotą  - przyznał, na co oboje parsknęli cichym śmiechem. Tony widząc nikły uśmiech na jej twarzy, poczuł jak kamień spada z jego serca.

Naprawdę obawiał się najgorszego, lecz Amy była mądrą osobą, która potrafiła mu to wybaczyć, a nie każdy tak potrafił.  Inni mogli trzymać w sobie urazę przez wieki, ale on był jej ojcem i ona nie zamierzała tak łatwo z nich rezygnować. 

Wiedziała, że nikt nie jest idealny i każdy popełnia błędy. Najważniejsze było to, aby starać się je naprawiać. 

- Nie masz pojęcia jak bardzo jestem z ciebie dumny - odparł, po czym znów przytulił ją do siebie i pocałował w czubek głowy. 

Amy na  te słowa,  aż zrobiło się cieplej na  sercu. Całe życie czekała na  to,  by ktoś mógł jej  to  powiedzieć i w końcu się tego doczekała. Nie  potrafiła pojąć tego jak wielkie miała szczęście, a  z radości,  która przepełniała jej serce, aż chciało jej  się skakać.

To wszystko było jak najcudowniejszy sen, a ona nie miała zamiaru się z niego budzić, bojąc się, że straci to wszystko. 

- Wiesz, że jesteś dla mnie całym światem, prawda? - spytał szeptem, nie mając zamiaru wypuszczać ją z mocnego uścisku. 

- Wiem - przytaknęła, a z radości po jej policzku spłynęła pojedyncza łza.

Tony odetchnął z ulgą, mając wrażenie, że jest najszczęśliwszym ojcem na świecie, a moment, w którym to los postanowił po tylu latach spleść ich ścieżki był najlepszym w jego życiu. 

- Jest jeszcze jedna rzecz, o której chcę ci powiedzieć - odezwał się, z niechęcią przerywając tą cudowną chwilę - Od teraz nie musisz się o nic martwić, a przede wszystkim o swoje bezpieczeństwo... - zaczął, a gdy miał dalej kontynuować, Amy przerwała mu.

- Wiem - mruknęła cicho z uśmiechem na ustach, którego Stark nie mógł ujrzeć. 

- Wiesz? - powtórzył, nie ukrywając swojego zdziwienia słyszalnego w jego głosie - Ale... co wiesz? - dopytał, ciekawy tego co ma na myśli. 

Szatynka przytuliła go jeszcze mocniej, uśmiechając się szeroko sama do siebie. 

- Wiem, że ty zawsze mnie ochronisz - odparła, na co Tony nie posiadał się z radości. Te słowa całkowicie go rozczuliły i zmiękczyły jego serce - Kocham cię bardzo, bardzo tato - rzekła przez łzy, które zaczęły spływać po jej policzkach przez wzruszenie. 

- A ja kocham cię jeszcze bardziej.

Hero Of Hope | DO POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz