Znaleźli się w starej opuszczonej fabryce, tak jak było w planie pasożyta. Gdy postawili stopy na ziemi, po długim pokonywaniu miasta w powietrzu, z ostrożnością zaczęli rozglądać się po wnętrzu budynku. Amy westchnęła drżąco, gdy nie spotkała tutaj swojego ojca, gdyż z każdą niepewną chwilą coraz bardziej bała się tego, że już go nie zobaczy. Jednakże nie traciła nadziei, ponieważ on w końcu był Iron Manem, bohaterem, który wychodził z gorszych opresji.
- Jesteś pewny, że on tu przybędzie? - spytała, nie będąc tego do końca pewna. Uważała, że Khan mógł znaleźć się w każdym miejscu w mieście, a ich oczekiwanie na niego w tym miejscu było zbędne.
- A jak myślisz, jak do tej pory nas znajdował? Na pewno przyjdzie... Nie przepuści takiej okazji - odparł niemalże pewny swych słów. Doskonale wiedział jak działał przestępca, gdyż nie raz miał z nim do czynienia.
- I pan Stark również tu przyleci? - wtrącił Spiderman, sprawdzając każdy zakamarek ogromnej przestrzeni.
- Tego nie wiem. Wolałabym, aby nie uczestniczył w tej walce... - mruknęła niepewnie, obracając się dookoła i obserwując wejścia do fabryki - On nie może dowiedzieć się, że skrywam w sobie potwora - wytłumaczyła i zanim Ubisi zdążył wtrącić swoje pięć groszy, ona kontynuowała - Wybacz, ale nie można cię nazwać milusim misiem.
- Cóż... to prawda - przytaknął warczącym głosem, zgadzając się z nią w stu procentach. Po chwili ciszy, która zapanowała pomiędzy całą trójką, chłopak jako pierwszy zabrał głos.
‐ Jak to dokładnie się stało? - odezwał się Peter, nie potrafiąc ukryć swojej ciekawości. Na początku Amy nie zrozumiała co miał na myśli. Dopiero gdy kontynuował, jego pytanie stało się dla niej jasne - Mam na myśli to w jaki sposób zyskałaś te zdolności? Ciebie też ugryzł radioaktywny zwierzak? A może kontrolę nad tobą przejął obcy? Ufo? - wymieniał, a jego głowa pękała od nadmiaru myśli i teorii. W taki właśnie sposób działała wyobraźnia szatyna.
- To był przypadek - tylko tyle zdołało przejść jej przez gardło. Choć obiecała, że o wszystkim mu opowie, to jednakże "teraz" nie było dobrym momentem ani miejscem na pogaduszki. Czekali na zabójcę, który mógł zjawić się w każdej chwili, wykorzystując ich nieuwagę i atakując z zaskoczenia. A oni musieli być przecież na to gotowi.
Więc kolejne długie minuty oczekiwania na przyjście wroga spędzili w głuchej ciszy.
Amy i Peter zaczynali się niecierpliwić, zaś Ubisi był pewien, Khan już ma ich na celowniku i tylko czeka na odpowiedni moment, by wkroczyć z podwójną siłą.
- Ubisi, nie możemy tu tak czekać! - jęknęła bezsilnie, załamana całą sytuacją - Ja musze ratować... - nie dokończyła, gdyż nagle chrapliwy głos zmroził krew w jej żyłach i przyprawił o szybsze bicie serca.
- Aż tak bardzo niecierpliwiłaś się na spotkanie ze mną, kruszynko? - szyderczy śmiech rozniósł się echem po opustoszałej fabryce, która jedynie dodawała jeszcze większej mroczności całemu zdarzeniu.
Wtem z jednego z wysokich kontenerów zeskoczył sprawca całego zamieszania. Jego krwiożercze oczy błyszczały w ciemności, a stal odbijała się od światła wydobywającego się z jedynej lampy w pomieszczeniu. Dopiero, gdy znalazł się bliżej nich, mogli dostrzec jego demoniczny wyraz twarzy.
- Czujecie ten zapach? Zapach strachu wydobywającego się z waszych dziecięcych serduszek - zaśmiał się psychopatycznie, czym przeraził dziewczynę jeszcze bardziej. Jednakże nie zamierzała dać mu tej satysfakcji, więc podniosła wyżej podbródek i zrobiła pewny krok w jego stronę.
Lecz wtem jej wzrok mimowolnie powędrował na jego ucięte w połowie ramię, którego pozbawiła go podczas ich pierwszego spotkania. Teraz zamiast dłoni znajdowała się tam okropnie zagojona rana oraz dorobiony do niej długi, a także ostry topór. Morderca od razu przechwycił spojrzenie potwora, a następnie uśmiechnął się diabelsko - Pamiętasz, prawda? Fajny bajer z tego zrobiłem - mówił ze śmiechem, podnosząc dłoń z bronią w górę i ukazując w pełnej okazałości - Za chwilę przekonasz się jakie to uczucie, gdy odetnę ci głowę! - warknął tak złowrogo, że echo nawet opuściło budynek. Po tych słowach wziął zamach, ale nie dane było mu wykonać ciosu, ponieważ Parker natychmiastowo wystrzelił w jego stronę sieci, które przyczepiły go do kontenera, na moment obezwładniając.
Spiderman nie spuszczał z niego spojrzenia, gotów stanąć do walki w każdym momencie.
- Czyli masz pomocnika - roześmiał się z ironią słyszalną w głosie - Mały pajączek, który raz chciał cię uratować! Żałosne!
- Poddaj się już teraz, a oszczędzimy Ci życie - odezwała się pewnie, mrocznym głosem pasożyta.
- Poddać?! - warknął głośno, dostając szału.
- Mówiłem, że nie będzie chciał po dobroci - wtrącił się Ubisi, przeczuwając to co za chwilę nastąpi.
- Zginiecie w męczarniach! - ryknął potężnie, a następnie z ogromną furią zaczął wyrywać się z pajęczych sideł. Peter tak samo jak Amy i Ubisi przyjął postawę przygotowywujacą do walki.
- Zaraz rozpocznie się rzeź...
CZYTASZ
Hero Of Hope | DO POPRAWY
FanfictionW mieście panuje porządek od kiedy pojawili się superbohaterowie. Jednym z nich jest Spiderman, zwany czasami człowiekiem pająkiem. Jednak od pewnego czasu tajemnicza postać okrada małe sklepy i nie tylko. Co ciekawe nie pozostawia po sobie żadnych...