Peter wiedział, że nieprzyjemne myśli trapią Amy i, że otwarcie się do nich nie przyzna, więc postanowił, że chodź trochę umili jej ten wieczór. Chłopak zabrał dziewczynę na długi spacer do pobliskiego parku, a tam zapomnieli o smutkach i problemach. Hetfield nie mogła źle bawić się w jego towarzystwie. Parker przez swój dosyć uroczy charakter często nieumyślnie robił różne wygłupy, przez które nie można było się nie śmiać. Radosna aura towarzyszyła im przez cały ten czas i nic nie mogło wyrwać ich z tej beztroskiej chwili.
- Ned zdobył nowy zestaw LEGO, hełm Szturmowców - oznajmił z wyraźną ekscytacją, która widniała w jego oczach - W ten weekend mamy zamiar go poskładać, przyjdziesz? - spytał, uśmiechając się od ucha do ucha.
- Jasne, jak mogłabym przegapić kolejną okazję do spotkania z Nedem - odparła z niewyobrażalną radością i zafascynowaniem, a niezauważalna nutka złośliwego uśmiechu pojawiła się na jej ustach.
- Ale... Ja też tam będę - mruknął niepewnie, przyglądając się jej uważnie.
Wtem dziewczyna roześmiała się głośno, wierzchem dłoni wycierając z policzka niewidzialną łezkę. Szatyn popatrzył na nią niezrozumiale, nerwowo drapiąc się po karku.
- Żartowałam przecież - powiedziała w przerwach od śmiechu - Mój zazdrośniku... - dodała, a na te słowa policzki Parkera zalały czerwone rumieńce, w których było mu całkiem do twarzy. Amy uśmiechnęła się słodko, a następnie stanęła na palcach i pocałowała go w policzek.
Chłopak uśmiechnął się uroczo, tak jak to zawsze robił, a po chwili złączył ich dłonie w delikatnym uścisku i razem skierowali się w stronę wyjścia z parku.
- Amy... - zaczął wahająco, spoglądając na ścieżkę przed nimi.- Tak, Peter? - podniosła głowę w górę, patrząc na niego wyczekująco.
- No bo... Za miesiąc ma się odbyć u nas w szkole bal i pomyślałem... Jeżeli byś oczywiście chciała - chrząknął cicho, gdy niewyobrażalnie ciężka gula utknęła w jego gardle, a słowa wcale nie chciały się kleić. Czuł jakby całe jego ciało oblały zimne poty, a strach wdarł się do jego serca - Może poszlibyśmy razem? - wyksztusił szybko, jakby od tego zależało jego życie.
Dziewczyna zachichotała pod nosem na jego propozycję, a następnie przytuliła go mocno, żeby nie przyszła mu do głowy żadna ucieczka.
- Pytasz już teraz, bo boisz się, że ktoś może cię uprzedzić? - zapytała, patrząc prosto w jego oczy, na co chłopak przytaknął delikatnym skinieniem głowy - Oj Peter, Peter ty głuptasie - zaśmiała się jeszcze głośniej, a chłopak miał ochotę zapaść się pod ziemię - Nawet jeśli zaprosiłby mnie sam Kapitan Ameryka to i tak wolałabym iść z moim chłopakiem - wytłumaczyła, a na jego twarz wpłynął wyraz ulgi oraz szczęścia.
- Czyli się zgadzasz? - dopytał dla pewności, lekko się jąkając.
- Oczywiście.
CZYTASZ
Hero Of Hope | DO POPRAWY
FanfictionW mieście panuje porządek od kiedy pojawili się superbohaterowie. Jednym z nich jest Spiderman, zwany czasami człowiekiem pająkiem. Jednak od pewnego czasu tajemnicza postać okrada małe sklepy i nie tylko. Co ciekawe nie pozostawia po sobie żadnych...