13

469 27 8
                                    

- I wtedy on powiedział: To może chcesz go obejrzeć z nami? - Amy zacytowała słowa Petera. Wypuściła głośno powietrze, zajmując się dokręcaniem odpowiednich śrubek. Do tej pory nie mogła uwierzyć w propozycję jaką dostała od chłopaka.

- To świetnie, co nie? - powiedział Stark z pełną buzią, jedząc  cheeseburgera - W końcu zrobiliście ten pierwszy krok - dodał uśmiechając się zadziornie. Musiał przyznać, że denerwowanie Hetfield sprawiało mu niezłą zabawę, a jej niektóre odzywki doprowadzały go do głośnego śmiechu. Brązowooka zmierzyła go poirytowanym spojrzeniem. Pokręciła głową i wróciła do wcześniejszego zajęcia.

- Czy pan potrafi zachowywać się jak człowiek? Chyba, że pańskim przeznaczeniem jest stać się klaunem, który wnerwia wszystkie dzieciaki? - odgryzła.

- Wiesz, myślałem nad pracą w cyrku, ale niestety coś nie wypaliło. Więc musiałem zostać tym wspaniałym, nadzwyczajnym, cudownym, fenomenalnym, zachwycającym miliarderem - odparł i zaczął wiercić przy kawałku swojej zbroi Iron Mana. Nastolatka parsknęła śmiechem. Gdy skończył, przetarł zalegający kurz i po raz kolejny zwrócił się do dziewczyny - Wracając. To miło ze strony Parkera, że zaprosił cię na randkę. 

- Według pana spotkanie trzech osób to randka? - zmarszczyła brwi patrząc na niego z politowaniem.

- Trójka? - zdziwił się - Ty, Peter i.. - zaczął wymieniać.

- I jego najlepszy przyjaciel - wyjaśniła i wzięła łyka swojego napoju.

- A okej - odparł ze spokojem -  Czekaj, czekaj - zaczął się głęboko zastanawiać - Czyli Peter jest gejem? - spytał zaskoczony.

- Co?! - krzyknęła - Nie! Chyba nie.. - po słowach Tony'ego nie była już tak pewna swojej wiedzy na jego temat.

- To się go o to spytaj - polecił i rozsiadł się wygodnie w swoim fotelu na kółkach. Wziął do ręki papiery i z wielką niechęcią zaczął je przeglądać.

- Zwariował pan? Nie będę się go o nic pytać - orzekła zbulwersowana - Jak tak panu zależy na odpowiedzi to niech pan sam spyta - stwierdziła i zaśmiała się cicho.

- Co?! Nie, nie. To nie ja tu zostałem zaproszony na randkę, tylko ty i na twoim miejscu wolałbym się tego dowiedzieć. A jak będziesz do niego szła to pamiętaj, aby zachowywać się naturalnie, możesz rzucić jakimś żartem, ale w żadnym wypadku bluźnierstwem. Być miła, chociaż się staraj.. - poinformował.

- Och, dziękuję za wspaniałe porady! - syknęła - Może niech pan wyda książkę - zaproponowała.

- A żebyś wiedziała, że tak się stanie. Wspaniałe porady Tony'ego Starka - zacytował - Brzmi cudownie.

- Już biegnę, aby stanąć w kolejce - zażartowała - Dam ją Peterowi. Może mu się przyda.

- Nie.. taka książka mu nie pomoże.. Jemu przydałyby się prywatne lekcje randkowania. Przyprowadź go do największego mistrza podrywu, czyli mnie - rzekł wskazując na siebie. Dziewczyna zmierzyła go przenikliwym wzrokiem mówiącym: Pan na serio?

- Chcę pan, aby został z niego wieczny kawaler? - spytała niby poważnie, ale w głębi dusiła się ze śmiechu - To, to jest naprawdę świetny pomysł.

- Młoda ranisz moje serce - złapał się teatralnie za klatkę piersiową.

- Niech pan lepiej głęboko oddycha. W pana wieku trzeba oszczędzać swoje zdrowie - wyjaśniła uśmiechając się od ucha do ucha.

- W moim wieku! - oburzył się Stark - Jak ja cię zaraz..! - rzekł udając złego i urażonego.

- To ja już będę się zbierać! Do widzenia! - krzyknęła ze śmiechem, a po chwili ruszyła do wyjścia.

- Pozdrów Petera! - dodał krzycząc za nią.


°•°•°•°•°



Dziewczyna jeszcze raz spojrzała na podany przez Parkera adres, znajdując się pod drzwiami jego mieszkania. Westchnęła cicho i niepewnie uniosła rękę do góry. Wahała się, lecz ostatecznie zapukała w drzwi. W pomieszczeniu słychać było szemranie. Jej ciało lekko drżało ze stresu. Obawiała się tego całego wieczornego oglądania filmu. Bała się rozmawiać z chłopakiem, by nie wypaść przed jego oczami na jakąś idiotkę. Po prostu chciała być sobą i normalnie spędzić z czas tak jakby miała przyjaciół. Kroki były coraz głośniejsze, a w jej głowie powstawały różne myśli. To był ostatni moment do ucieczki, lecz po co uciekać? Po co się bać? Strach jedynie rodził się w naszych głowach. Dla niektórych sytuacja w której znajdowała się Amy była niczym nadzwyczajnym, a dla innych czymś co przyprawiało o zawał. Spojrzała w stronę schodów, które wyglądały bardzo obiecująco, a zbiegnięcie po nich na dół było bardzo kuszącą propozycją. Wtem usłyszała głos otwieranego zamka i  po chwili drzwi uchyliły się, a w nich stała kobieta od której bił promień sympatyczności.

- O! - zdziwiła się i posłała Amy ciepły uśmiech - Jesteś przyjaciółką Petera? - spytała radośnie. Nastolatka pokiwała twierdząco głową - Jestem jego ciocią - wyjaśniła i podała dziewczynie dłoń - Nazywam się May - rzekła.

- Amy Hetfield. Miło mi panią poznać - odparła starając się brzmieć jak najmniej przerażona, lecz z trudem jej się to udawało. Sama nie potrafiła pojąć swojego zachowania, które było bardzo zmienne. Raz jest odważną, śmiałą dziewczyną, a za chwilę strachliwym, pełnym obaw tchórzem. Nienawidziła u siebie tego zachowania, ale cóż mogła poradzić. Bała się rzeczy i sytuacji, które były jej obce. A takie przyjacielskie zebrania tym bardziej, ponieważ trzeba przyznać, że nie często na nich bywała. Ostatnie wyjście jakie pamiętała było dwa lata temu, ale była to przeszłość, która więcej się nie powtórzy. Nigdy nie będzie tak jak kiedyś z takimi samymi osobami.

- Wyglądasz jakoś blado - zaniepokoiła się kobieta, dokładnie się jej przyglądając.

- Nie, nie - zaprzeczyła gwałtownie - Wszystko jest w porządku, to przez to światło - zapewniła.

- Ciociu, ja otworzę! - krzyk Petera rozniósł się po mieszkaniu, a w tym samym momencie chłopak znalazł się przy drzwiach. Tak samo zestresowany jak szatynka starał zachowywać się zupełnie normalnie - Hej Amy - widząc ją uśmiechnął się niepewnie, ale pomimo, że nie potrafił tego pokazać bardzo cieszył się, że jednak przyszła. 

- Cześć Peter - odparła o wiele pewniej niż wcześniej i odwzajemniła uśmiech. Gdy go zobaczyła jej zmartwienia i niepokój połowicznie ulotnił się gdzieś w przestrzeń, a zamiast tego pojawiła się pewnego rodzaju radość

 Gdy go zobaczyła jej zmartwienia i niepokój połowicznie ulotnił się gdzieś w przestrzeń, a zamiast tego pojawiła się pewnego rodzaju radość

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Hero Of Hope | DO POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz