Ranne promienie słoneczne wpadły do pokoju przez okno, muskając zaspaną twarz dziewczyny. Nastolatka mruknęła cicho i mimowolnie przewróciła się na drugi bok. Niestety nie była świadoma tego, że akurat znajduję się na krańcu łóżka, przez co z hukiem spadła na podłogę.
Jęknęła rozpaczliwie, zakrywając twarz dłonią. Nienawidziła takich poranków, które u niej zdarzały się zbyt często. Niechętnie podniosła się do pozycji siedzącej przyzwyczajając wzork do ostrego światła wydobywającego się z zewnątrz. Zaczęła masować obolały kręgosłup, przy okazji szeroko ziewając.
Wstała na równe nogi starając sobie przypomnieć jak to się stało, że wczoraj zasnęła w normalnych ubraniach. W tym samym momencie syknęła, czując jak na moment przeszył ją ból głowy. W końcu wszystkie wczorajsze wspomnienia zaczęły do niej dochodzić, a na jej twarzy panował coraz to większe zakłopotanie. Pamiętała wczorajszą rozmowę ze swoją babcią oraz to, że miała zamiar iść spać, ale zajęła się czymś kompletnie innym.
Przypomniała sobie, że zainteresowała się tym małym skalnym badziewiem, który jakimś cudem znalazł się w jej posiadaniu, a także że ten owy komyczek zaczął dziwnie się zachowywać, gdy miała go już w rękach.
Zmarszczyła z niepokojem brwi spoglądając na blat biurka. Zaniepokoiła się, gdy go nie dostrzegła. Zaczęła szybkimi ruchami przeszukiwać pokój, lecz w końcu udało jej się go odnaleźć. Leżał na pościeli w swoim normalnym kształcie. Dziewczyna niepewnie podeszła do niego bliżej i wzięła go do ręki. Przedmiot wcale nie wyglądał na niebezpieczny i nie przypominał coś co mogło wczoraj roztopić się na jej dłoni i wsiąknąć do jej ciała. Nawet nie było to przecież realne.Amy nie chciała nawet tego rozumieć i tłumacząc sobie, że to przez zmęczenie, uznała to za zwidy.
- Chyba to był jakiś dziwny koszmar - wzruszyła ramionami puszczając to w niepamięć.
- Uważaj co nazywasz koszmarem - gardłowy, nieco chrapliwy głos wypełnił przestrzeń w jej głowie, zapierając dech w jej piersiach. Wzdrygnęła się, gwałtownie rozglądając dookoła, ukazując przy tym swoje przerażenie.
- Kto to powiedział? - odezwała się drążcym głosem, ale nikogo nigdzie nie widziała. Natychmiast złapała za swój plecak, w którym znajdował się paralizator. Nie chciała poddać się bez walki - Wyjdź i walcz, a nie ukrywaj się jak tchórz - odparła, starając się brzmieć pewnie, choć w głębi trzęsła się ze strachu.
Znów usłyszała ten niepokojący dźwięk, a raczej śmiech, który ku jej zdziwieniu wydobywał się właśnie z jej głowy.
- Doprawdy twoja śmiałość jest tak silna jak żar ognia, lecz gdy się ją ugasi co pozostanie? - dopytał obcy, na co ona przełknęła gulę, która utkwiła w jej gardle.
- Zaraz się przekonamy, ale najpierw pożałujesz tego, że się tu pojawiłeś - warknęła ze złością, rozglądając się niespokojnie po pokoju.
- Nie możesz zrobić mi krzywdy, ponieważ to oznacza, że wyrządziłabyś ją sama sobie - wytłumaczył, co kompletnie zbiło ją z tropu - Ale nie musisz się mnie obawiać. Potrzebuje żywiciela, a ty akurat wypełniasz tą rolę - wyjaśnił, na co ona zmarszczyła brwi z niezrozumieniem. Za nic nie wiedziała o czym ten ktoś mówi. Jednakże nie trzeba było być geniuszem, aby wywnioskować, że ten ktoś jest wewnątrz jej.
I nie, na pewno nie było to jej sumienie.
- Jesteś pasożytem? - spytała z ciekawością, zapominając o tym, że właśnie rozmawia z kimś kto może stanowić dla niej zagrożenie.
CZYTASZ
Hero Of Hope | DO POPRAWY
FanfictionW mieście panuje porządek od kiedy pojawili się superbohaterowie. Jednym z nich jest Spiderman, zwany czasami człowiekiem pająkiem. Jednak od pewnego czasu tajemnicza postać okrada małe sklepy i nie tylko. Co ciekawe nie pozostawia po sobie żadnych...