28

328 19 3
                                    

Amy wchodząc do mieszkania zamknęła za sobą drzwi. Opierając się o nie plecami westchnęła cicho, czując chłód, który przeniósł się na jej ciało. Przymknęła oczy będąc ewidentnie zmęczoną całym tym dniem, a jedyne o czym teraz marzyła to długi sen.

- Amy, wróciłaś już? - z salonu doszedł do niej zatroskany głos jej babci. Dziewczyna wiedziała, że będzie musiała coś szybko wymyślić, zważywszy na to, że wróciła o tak późnej godzinie do domu. Kobieta musiała się o nią zapewne martwić. Odepchnęła się od drzwi i skierowała do pomieszczenia, w którym przebywała staruszka.

- Już jestem - oznajmiła wchodząc w głąb pokoju. Kobieta uśmiechnęła się do nastolatki ciepło, obdarowując ją promiennym spojrzeniem.

- Bałam się, że coś ci się stało - wytłumaczyła troskliwie. Amy wysiliła się na pewny uśmiech, nie zdradzający żadnych negatywnych emocji.

- Byłam u taty - wyjaśniła, nawet nie panując nad słowami. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę z sensu wypowiedzianych słów. Przygryzła dolną wargę, marszcząc lekko czoło i kierując zmieszane spojrzenie w dół. Ciężko było jej przyzwyczaić się do takich słów, które tłumaczyły kim był dla niej Stark. Kątem oka zauważyła jak twarz jej babci jeszcze bardziej łagodnieje.

- Cieszę się, że dobrze się z nim dogadujesz - przyznała z radością.

- Stara się być dobrym ojcem... To chyba dobrze - uśmiechnęła się krzywo, przypominając sobie wszystkie chwile w których Tony starał się zachowywać jak najlepszy rodzic na świecie. Może nie było kolorowo, ale przynajmniej był, nie zachował się jak tchórz i nie uciekł po wyjawieniu prawdy.

- Chce nadrobić stracone lata - przyznała ze spokojem. Dziewczyna pokiwała głową, robiąc pierwsze kroki w kierunku jej pokoju - Zaczekaj... - zatrzymała się, gdy kobieta miała coś jeszcze do powiedzenia.

Młoda Hetfield spojrzała na swoją babcię z niepokojem, siadając na kanapie naprzeciw niej. Siwowłosa westchnęła cicho pod nosem, patrząc na swą wnuczkę z ogromną troską - Widzisz skarbeńku... - zaczęła, używając jednego ze słówek, którymi do niej się czasami zwracała - Lata lecą i starzejemy się coraz szybciej. Czy nie uważasz, że to dobry moment na zmiany? - wyznała uśmiechając się pokrzepiająco.

- Co chcesz przez to powiedzieć? - zmierzyła ją przerażonym spojrzeniem, a jej głos zadrżał z niepewności. Mimowolnie podniosła się na równe nogi. Bała się tego co chce przekazać jej babcia.

- Pamiętasz jak rozważałam pomysł o domu spokojnej starości? Myślałam o tym, aby się tam przenieść dopiero wtedy, gdy twoje życie w końcu dobrze się ułoży - wytłumaczyła. Szatynka przetarła twarz dłonią, kręcąc się niespokojnie po pokoju - Teraz jest Stark, a on mógłby zapewnić ci wszystko czego potrzebujesz - przyznała z nadzieją.

Amy słysząc to nazwisko nagle poczuła niechęć do osoby, która ją nosiła. Skrzywiła się ze złości, marszcząc nos.

- Rozmawiałaś z nim - warknęła, choć nigdy nie odzywała się do kobiety takim tonem. Staruszka zrobiła skruszoną minę. Obawiała się takiej reakcji wnuczki.

- Rozważaliśmy opcje. Tu chodzi skarbie o ciebie. Ja już nie mogę zapewnić ci przyszłości. Nawet nie starcza nam na życie. Gdybyś z nim zamieszkała, moglibyście poprawić swoje relacje ojciec-córka. Tony chce nadrobić stracony czas i zrobić wszystko, abyś była szczęśliwa - oznajmiła, na co nastolatka westchnęła z bezsilności.

- Ale ja nie chcę wszystkiego! - jęknęła rozpaczliwie, wyrzucając ze złości ręce w górę - Po prostu nie potrzebuję nie wiadomo czego, aby być szczęśliwą. Wystarczy mi to co mam, nie narzekam - przyznała o wiele spokojniej.

Hero Of Hope | DO POPRAWYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz