„Nigdy bym jej nie dotknął"

3.8K 144 152
                                    

Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego bruneta

- O... hej Ced - uśmiechnęłam się lekko

- To prawda? To co mówią... - spytał niepewnie

- Nie, ktoś sobie coś wymyślił - zapewniłam - Ja i Malfoy? Proszę Cie - parsknęłam śmiechem

- Skoro tak mówisz - uśmiechnął się

- Przepraszam Cie Cedrik ale chciałam posiedzieć sama i poczytać

- W porządku, do zobaczenia - puścił mi oko i wyszedł

Westchnęłam tylko i usiadłam do stolika pogrążając się w czytaniu. Kto rozpowiedział to wszystko? I przede wszystkim skąd ten ktoś wiedział? Nie rozumiałam wogóle.

Po ok. godzinie wyszłam i szłam korytarzem. Zobaczyłam nieźle zbiegowisko więc podeszłam zobaczyć co się dzieje.

- Idź poskarż się ojcu! - Harry krzyczał do Malfoya

- A ty co? Powiesz swojemu? - zakpił, w oczach bruneta gotowała się złość

- Zamknij się Malfoy!

I w tym momencie coś mnie podkusiło, żeby tam wkroczyć.

- Przestańcie - krzyknęłam próbując ich rozdzielić

- Nie wtrącaj się - palnął bunet i odepchnął mnie, przez co upadłam na ziemię

Zaczęło mi się kręcić w głowie

-No i patrz co narobiłeś kretynie - rzucił blondyn

- Ja?

- No nie, ja ją popchnąłem?

Zabini podleciał do mnie, czułam że robi mi się słabo

- Ej mała nic Ci nie jest? - nie odpowiedziałam - No zróbcie coś!

- Historia lubi się powtarzać - mruknął Malfoy podchodząc do mnie i unosząc w górę - I na co się wszyscy gapicie? Nie macie swojego życia idioci?!

Zaniósł mnie z Blaisem do skrzydła szpitalnego. Tylko gdzie jest Ginny? Zasnęłam, albo zemdlałam sama nie wiem.

Wiem, że obudziłam się. Obok siedział Malfoy z założonymi rękami na piersi. Spojrzałam na niego

- Co się stało?

- Upadłaś - burknął

- Upadłam? - zmarszczyłam brwi

- Znaczy Potter Cie popchnął, poleciałaś na ziemię - kiwnełam głową zamykając oczy

- Czemu tu siedzisz?

- Zadasz jeszcze jedno pytanie i sobie pójde - warknął, a ja się zaśmiałam - Bawi Cie to? - nachylił się do mnie, otworzyłam oczy

- Może - przybliżył się jeszcze bardziej, można by powiedzieć, że oddychaliśmy tym samym powietrzem - Co ja Ci mówiłam o nie wchodzeniu sobie w drogę? - odwrociłam głowę w bok ale złapał mój podbródek i patrzył poprostu w moje oczy

- Jezu... - mruknął i wbił w moje usta

Tak szczerze? Chciałam więcej, chciałam, żeby mnie całował, dotykał. Rozpływałam się pod nim. Był zbyt przekonujący to prawda. A ja za każdym razem oddawałam jego pocałunki. Złączył nasze usta w namiętny pocałunek. Z każdą chwilą pochylał się coraz bardziej do przodu, aż w pewnym momencie dosłownie wisiał nademną. Odsunęłam głowe po chwili i go odepchnęłam, ale nawet się nie poruszył

Toksyczna miłość 2 //Draco Malfoy (18+) [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz