65. Co prawda, to prawda.

320 19 0
                                    

Elena

Zawsze budzę się szczęśliwa przy Aleksym, ale dziś przechodzę ludzkie pojęcie. Jestem niemal pewna, że spałam z uśmiechem i dlatego się z nim obudziłam. Słysząc przy uchu miarowe bicia serca, odwracam głowę i całuję muskularną klatkę piersiową mojego narzeczonego, który dzisiejszej nocy nie tylko czule mnie kochał, on także opowiadał, jak będzie wyglądać teraz nasze życie, a ja?
A ja nie mogę się tego doczekać.

To było takie słodkie, gdy zapytał, czy będę chciała za jakiś czas zamieszkać w domu jego rodziców, bo oni nie chcą mieszkać tam sami. Na początku byłam w szoku i zaczęłam szybko analizować w głowie, za i przeciw, ale po chwili zrozumiałam, że bardzo tego chcę. Alek ma cudowną rodzinę, a ja chcę być jej częścią. Chcę mieć rodzinę, dlatego zgodziłam się płacząc ze wzruszenia.

Wyznał mi też, że już dawno poprosił mojego tatę, o moją rękę i że chciał się oświadczyć już na rodzinnym obiedzie, a ja szczerze odpowiedziałam, że dobrze, że tego nie zrobił. Byłam przerażona obecnością Luki i pewnie bym odmówiła bojąc się, że gruzin może coś powiedzieć. Dlatego cieszę się, że wtedy nie doszło do tego, bo nie chciałabym go zranić. To jest niewiarygodne, jak kocham tego wielkoluda, jak jestem z nim szczęśliwa. Ja też chcę go tak uszczęśliwić. Chcę dać mu wszystko, o czym marzy.

Widząc, że moje pocałunki go nie budzą, ściągnęłam z siebie jego rękę, którą ciągle mnie obejmuje i po ucałowaniu jego warg, wstałam z łóżka. Podniosłam z podłogi jego koszulę i założyłam na siebie, po czym otworzyłam okno i wyszłam na taras. Szum morza działa na mnie uspokajająco. Nic dziwnego, że dzieciom puszcza się biały szum, który imituje płynącą krew, w żyłach matki. Taki szum suszarki albo morza uspokaja i wycisza chyba każdego.

Opieram się, o balustradę wdycham jod, by trafił do każdego zakamarka mojego organizmu. Napawam się tym widokiem, tą pogodą. Już robi się bardzo ciepło, ale na szczęście lekki wiaterek otula moje ciało i wkrada się między loczki, dając ukojenie.

Z miłością spojrzałam na pierścionek i... zaniemówiłam. W świetle dnia, te małe kamienie wokół białego brylantu są delikatnie fioletowe, a nie tak jak sądziłam niebieskie. Nigdy nie wyobrażałam sobie pierścionka, jaki chciałabym dostać, ale Alek trafił nim w mój gust, o którym nawet nie miałam pojęcia.

  - Jest idealny. - pomyślałam.

Najpierw poczułam jego dłonie na swoich biodrach, a potem usłyszałam jego zaspany głos.

  - Cieszę się, że ci się podoba.
  - Czemu nie śpisz? - westchnęłam czując, jak całuje mnie za odkrytym przez warkocz uchem.
  - A ty? Powinnaś być ze mną w łóżku, albo przynajmniej mnie obudzić. - odwróciłam się do niego. W ogóle nie jestem zaskoczona, że jest kompletnie nagi z gotową już erekcją. Od razu moje ręce powędrowały do jego umięśnionego brzucha.
  - Próbowałam pocałunkami, ale spałeś, jak zabity.
  - A gdzie mnie całowałaś? - mruży oczy.
  - Tutaj... - zaczęłam całować miejsce, gdzie bije jego serce. ...i tutaj. - nie musiałam stawać na palcach, żeby go pocałować w usta, jakbym w ogóle mogła go z nich sięgnąć, bo Alek pochyla się nade mną podpierając dłońmi, o balustradę po obu moich bokach.
  - A gdybym się obudził, co byś dalej zrobiła?
  - Wtedy miałam ochotę na kąpiel z tobą, ale teraz mam ochotę na to...


18+

Patrząc mu w oczy klękam przed nim i biorę do ręki jego twardego, jak kamień penisa, po czym języczkiem smakuję wilgoć zebraną na czubku jego obrzmiałej główki.

  - Och, maleńka. - wydyszał.

Balustrada idealnie mnie zasłania, a sam Alek wygląda, jakby zachwycał się widokiem, a tak naprawdę patrzy wprost moje oczy wzrokiem pełnym żaru.

Ich Życie: 1# AleksyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz